Fiksacja Władimira Putina wstrząsnęła Rosją. „Niewykluczone, iż ma głęboką traumę z dzieciństwa”

news.5v.pl 4 godzin temu

Pęknięcia w reżimie Władimira Putina są momentem na powstanie demokracji. Stają się one coraz bardziej widoczne. Ale na świecie jest więcej niż jeden lub dwóch „polityków”, którzy próbują go uratować. Niestety, wśród Viktorów Orbanów i kilku wschodnich włodarzy jest amerykański prezydent.

Zacznijmy jednak od fiksacji Putina na punkcie Ukrainy. Jego nieustępliwe dążenie do zniewolenia i zdominowania sąsiadów odbyło się niemałym kosztem. Mały wielki człowiek w butach na platformie skierował wiele zasobów na ten konflikt, tak jakby była to jedyna miara jego władzy.

Nie poziom życia Rosjan, nie jakość ich opieki zdrowotnej, nie jakość ich edukacji… nie. Wzrost terytorialny „imperium”, ponieważ „ojciec” czytał książki historyczne i myśli, iż każdy wiek jest taki sam z tymi samymi zasadami. Uważa, iż skoro rzymscy cesarze rozszerzali terytoria, to on też musi. Nieważne, iż jego kraj jest największy na świecie, chce, żeby było o tym więcej w podręcznikach.

Nie jest wykluczone, iż czai się w nim jakaś głęboka trauma z dzieciństwa, łącząca się z jego niezrozumieniem historii, ale nie to nas teraz interesuje.

Rezultatem jego jastrzębiej wojny ekspansyjnej jest rosnąca inflacja, bezprecedensowo wysokie stopy procentowe i siła robocza okaleczona przez ekonomiczne konsekwencje jego machiny wojennej. Biedni stali się biedniejsi, chorzy bardziej chorzy, nieszczęśliwi jeszcze bardziej nieszczęśliwi i… nie ma wyjścia. I nie ma pieniędzy. Tylko ceny i podatki. I pieniądze za krew — synów idących na front, aby umrzeć za chore fantazje „męża stanu”, aby zapisać się w podręcznikach.

Imperium Putina zostało zbudowane na iluzji siły, ale on postanowił pokazać wszystkim prawdziwe oblicze swojej „potęgi” — wszyscy zobaczyli, iż rosyjska armia nie jest drugą najsilniejszą na świecie, ale drugą najsilniejszą w Ukrainie.

Szansa dla demokracji

Wróćmy jednak do przesady, która szkodzi rosyjskiej gospodarce. Kierując tak wiele zasobów do Ukrainy, Putin pozostawia inne obszary bezbronne. Jego uścisk na peryferyjnych regionach federacji słabnie.

W swoim artykule „The domino is about to fall for Putin” (ang. „Domino Putina jest na krawędzi upadku”) Samuel Wynne Ward analizuje potencjalny upadek autorytarnego reżimu prezydenta Rosji (i możliwości, jakie stwarza to dla promowania demokracji i praw człowieka na całym świecie, ale nie dajmy się teraz ponieść…).

Argumentuje on, iż intensywne skupienie się Putina na konflikcie w Ukrainie doprowadziło do poważnych wyzwań wewnętrznych w Rosji, tworząc najważniejszy moment dla postępu demokratycznego. Być może nieco zbyt optymistycznie, ale skupmy się na pierwszym punkcie jego obserwacji: upadku reżimów autorytarnych.

YURI KOCHETKOV / PAP

Standard życia wielu Rosjan obniżył się z powodu ogromnych kosztów prowadzenia wojny z Ukrainą. Na zdjęciu ludzie mijający kobietę siedzącą obok stacji metra w Moskwie, Rosja, 10 lutego 2025 r.

Efekt domina

Artykuł sugeruje, iż nadmierne zaangażowanie w konflikt ukraiński osłabiło wsparcie i infrastrukturę w regionach peryferyjnych. W miarę narastania napięć gospodarczych i niepowodzeń militarnych, prawdopodobieństwo, iż niezadowolenie zrodzi wewnętrzną (w ramach federacji) agresję, nie jest bez znaczenia.

Wraz ze wzrostem presji gospodarczej (spowodowanej wojną i sankcjami) oraz postępującymi niepowodzeniami wojskowymi, aura niezwyciężoności zaczyna zanikać. „Kijów w trzy dni” trzy lata później nie jest świetną reklamą siły Putina.

Jedna porażka prowadzi do kolejnej i nagle niewyobrażalne — upadek jego reżimu — wydaje się nie tylko możliwe, ale coraz bardziej prawdopodobne. Pytanie nie brzmi tylko, czy domino upadnie, ale jak daleko rozprzestrzeni się jego efekt.

Wąż wyhodowany na łonie Zachodu

Oto, co należy wiedzieć o reżimach autorytarnych: kiedy upadają, tworzą próżnię. A próżnia jest szansą i pozostaje niewypełniona przez bardzo krótki czas. Przypomnijmy sobie, co stało się po upadku ZSRR. Ilu uzbrojonych bandytów, którzy zdobyli radziecką broń, stało się lokalnymi „baronami” w republikach. Ile zasobów i amunicji wpadło w niepowołane ręce.

Z tej próżni narodził się sam Putin i jego kolesie. Było to możliwe dlatego, iż zamiast wykorzystać swoją władzę i przejąć kontrolę nad pokonanym wrogiem, Zachód zaczął wysyłać Rosjanom pomoc i hodować węża w swoim łonie.

Dzięki temu [„kolesie” i Władimir Putin] mieli czas na pozbieranie się i w 2000 r. umieścili Putina na Kremlu. W 2008 r. najechali Gruzję i przez cały czas zyskiwali na sile. W 2014 r. zagrabili kawałek Ukrainy, w 2022 r. rozpoczęli konflikt, który może stać się globalny.

Problematyczny Donald Trump

Teraz, gdy imperium Putina ugina się pod ciężarem jego błędnych kalkulacji, świat ma szansę wypełnić tę pustkę czymś lepszym. Wymaga to jednak działania, które nie rozpocznie się samo. Oznacza to zdecydowane wsparcie dla Ukrainy, wzmocnienie wschodniej flanki NATO i aktywne szerzenie demokratycznych idei w regionach, w których rosyjskie wpływy słabną. Neutralizacja retoryki proputinowskich polityków jest po prostu koniecznością.

Potrzebne są inwestycje w społeczeństwo obywatelskie, ponieważ demokracja nie dzieje się tak po prostu, wymaga opieki. Oznacza to wsparcie ekonomiczne dla grup reformatorskich w Rosji oraz wsparcie dla wolnych i uczciwych wyborów oraz zrównoważonych programów wzmacniających instytucje obywatelskie w krajach, w których wpływ Putina jest silny. Tylko…

… tylko iż na scenę wkroczył pomarańczowy Mussolini.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Człowiek Putina w Białym Domu

Czy teraz rozumiesz, dlaczego Kreml jest tak zadowolony, iż Donald Trump jest w Białym Domu? Dlaczego cieszy się, iż wypatroszył USAID (Agencję Rozwoju Międzynarodowego Stanów Zjednoczonych) i grozi zamknięciem Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki? Czy rozumiesz, dlaczego są tak szczęśliwe, iż Departament Sprawiedliwości USA zamierza znieść sankcje wobec oligarchów, którzy są blisko kremlowskiego establishmentu?

Czy rozumiesz, dlaczego są tak szczęśliwi, iż prokurator generalna USA Pam Bondi zawiesiła uprawnienia federalnych organów ścigania do prowadzenia dochodzeń w sprawie podejrzanych firm powiązanych z rosyjskim handlem wpływami? Czy zdajesz sobie sprawę, iż Putin ma teraz sojusznika w Białym Domu? Może choćby nie „sojusznika”, ale urzędnika…

Donald Trump był „wychowywany” na rosyjskiego agenta przez 40 lat, jak twierdzi Jurij Szwiec, były szpieg KGB. Według niego podatność Trumpa na pochlebstwa uczyniła go idealnym celem rekrutacji, począwszy od lat 80.

Powiązania obecnego prezydenta USA z Rosją zaczęły się podobno, gdy kupił telewizory do swojego pierwszego hotelu od firmy z sowieckimi korzeniami, a pogłębiły się podczas podróży do Moskwy w 1987 r., kiedy KGB rzekomo rozbudzało w nim ambicje polityczne.

Wkrótce potem Trump opublikował w gazetach reklamy krytykujące NATO i sojuszników USA, które według Szwieca zostały uznane przez KGB za udaną „aktywną kampanię”. W 2021 r. w „The Guardian” ukazał się artykuł („Idealny cel: Rosja kształtowała Trumpa jako swój kapitał przez 40 lat — były szpieg KGB”). Opisano w nim, jak Szwiec porównał Trumpa do słynnych szpiegów z czasów zimnej wojny i skrytykował raport Muellera za niepełne zbadanie rosyjskich powiązań Trumpa.

Idź do oryginalnego materiału