Najnowszą sceną dla rosyjskich destabilizujących działań wydaje się być bowiem Morze Bałtyckie. Dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy statki handlowe z rosyjskimi powiązaniami zostały oskarżone o uszkodzenie kabli poprzez przeciąganie kotwic.
W listopadzie, po przecięciu kabli telekomunikacyjnych do Skandynawii, duńska marynarka wojenna zatrzymała na miesiąc Yi Peng 3, chiński frachtowiec płynący z rosyjskiego portu. Chiny odmówiły jednak współpracy, a statek ostatecznie popłynął dalej. Następnie, w Boże Narodzenie, kabel elektryczny między Finlandią a Estonią został przecięty, rzekomo przez Eagle S, tankowiec przewożący rosyjską ropę pod banderą Wysp Cooka.
Zdecydowane działania Finlandii
Finlandia przyjęła bardziej zdecydowane podejście: straż przybrzeżna weszła na pokład statku i zabrała go do fińskiego portu. Fińscy prokuratorzy przygotowują zarzuty karne.
Podwodna infrastruktura stanowi atrakcyjny cel ataków w szarej strefie, częściowo dlatego, iż znaczna jej część znajduje się, dosłownie, w prawnej szarej strefie. Zgodnie z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS), kraje mają pełną jurysdykcję tylko w promieniu 12 mil morskich (22 km) od swoich wybrzeży.
Wiele rurociągów i kabli znajduje się w ich wyłącznych strefach ekonomicznych (do 200 mil morskich od brzegu, czyli około 370 km), gdzie obce statki zaangażowane w „nieszkodliwą żeglugę” mają prawo do swobodnego przepływu. Statki zaangażowane w sabotaż nie mają takiego prawa, ale udowodnienie, iż to robią, zwykle oznacza zatrzymanie statku, co stanowi problem typu „jajko czy kura”.
Zgodnie z traktatem, krajem odpowiedzialnym poza wodami terytorialnymi jest państwo bandery, w tym przypadku to Wyspy Cooka. Jest to luka prawna, ale autorzy UNCLOS nigdy nie wyobrażali sobie takich problemów. Rzeczywiście, uszkodzenia podwodnych kabli są regulowane przez inny traktat z 1884 r.
Sprzęt podwodny jest również trudny do ochrony. Kable w Bałtyku mogą mieć setki kilometrów długości. Wiele z nich posiada podwodne czujniki wykrywające uszkodzenia, ale marynarki wojenne muszą być szybkie, by znaleźć sprawcę. NATO dysponuje dużymi zasobami morskimi w tym miejscu (każde państwo bałtyckie z wyjątkiem Rosji jest jego członkiem), ale zostały one rozmieszczone głównie przeciwko tradycyjnym zagrożeniom wojskowym, a nie w celu ochrony infrastruktury cywilnej.
Tajna broń Rosji
A Rosja ma tajną broń: swoją „flotę cieni” tankowców i frachtowców, stworzoną w celu uniknięcia zachodnich sankcji po inwazji na Ukrainę w 2022 r. Są one często źle utrzymane, źle ubezpieczone i należą (oficjalnie) do firm-przykrywek z Karaibów lub państw Zatoki Perskiej. Oprócz tego, iż zagrażają kablom, są one niebezpieczne również ze względu na środowisko z powodu ryzyka wycieków ropy.
Jak przeciwdziałać temu zagrożeniu? Po pierwsze, należy pójść w ślady Finów. Ich straż przybrzeżna przybyła tak szybko, iż wydaje się, iż złapała Eagle S na gorącym uczynku, ponieważ załoga statku pośpiesznie zwinęła łańcuch kotwiczny. Konfiskując tankowiec, Finowie nałożyli na jego właścicieli znaczne koszty.
Postawienie zarzutów karnych zgodnie z fińskim prawem przeciwko właścicielom (firmie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich) za umyślne uszkodzenie infrastruktury i śledztwo przeciwko podejrzanym członkom załogi zniechęca do dalszego sabotażu. Tymczasem NATO ogłosiło, iż wzmacnia swoje patrole na Bałtyku.
Następnie należy zarzucić sieć szerzej. Kraje europejskie powinny naciskać na Chiny i Zjednoczone Emiraty Arabskie, aby upewniły się, iż statki pod ich banderami nie angażują się w sabotaż, jeżeli chcą, aby ich firmy były brane pod uwagę przy zawieraniu lukratywnych kontraktów na europejską infrastrukturę morską.
Straż przybrzeżna powinna zatrzymywać niedostatecznie ubezpieczone statki, aby pomóc w wytropieniu rosyjskiej „floty cieni”. Rosnące zagrożenie hybrydowe wymaga solidnej hybrydowej reakcji.