Tulsi Gabbard, koordynatorka służb wywiadowczych USA, przedstawiła odtajniony raport z 2017 roku, który podważa ustalenia o rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie z 2016 roku. Dokument sugeruje, iż celem Rosji nie było zwycięstwo Donalda Trumpa, ale zasianie niepewności i podziałów. Gabbard oskarża administrację Baracka Obamy o spisek przeciwko nowemu prezydentowi.
Gabbard opisała na konferencji prasowej w Białym Domu ustalenia sporządzonego w 2017 roku, ale odtajnionego w środę raportu Republikanów z komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów. Dokument zgodził się z oceną, iż Rosja starała się wpłynąć na wybory 2016 roku i zaszkodzić kandydatce Demokratów Hillary Clinton.
Raport podważał jednak ustalenia, iż Putin dążył do wygranej Trumpa, wskazując, iż to ustalenie nie było oparte na wystarczająco mocnych dowodach. Gabbard sugerowała, iż ustalenie to - poczynione na początku 2017 roku, już po wyborach - było efektem spisku Baracka Obamy i urzędników jego administracji, by uderzyć w nowego prezydenta.
Rosja przygotowywała się na zwycięstwo Clinton
Znana z prorosyjskich wypowiedzi koordynatorka służb wywiadowczych stwierdziła, iż celem Rosji było zasianie niepewności i podziałów, ale nie zwycięstwo Trumpa. Dodała też, iż Rosja szykowała się na spodziewane - wówczas przez większość obserwatorów - zwycięstwo Clinton, wstrzymując publikację najbardziej szkodliwych materiałów na czas po wyborach.
Miały to być dokumenty dotyczące między innymi «problemów psychoemocjonalnych, niekontrolowanych wybuchów gniewu, agresji i radości» czy codziennego przyjmowania silnych środków uspokajających. Odtajniony dokument jest drugą publikacją urzędu Gabbard, która ma pokazywać rzekomy spisek prezydenta Obamy i «szwindel Russiagate», jak Trump od dawna nazywa aferę związaną z rosyjską ingerencją w wybory.
Manipulacje i wyrwane z kontekstu e-maile
Pierwszą część dokumentów opublikowano w ubiegły piątek, ale według między innymi analizy «Washington Post» sensacyjne twierdzenia Gabbard opierają się na manipulacjach i wyrwanych z kontekstu e-mailach. Stoją też w sprzeczności z kilkoma dogłębnymi dochodzeniami w tej sprawie, między innymi senackiej komisji ds. wywiadu, której współautorem był ówczesny senator, a w tej chwili sekretarz stanu i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego.
Gabbard już w ubiegłym tygodniu twierdziła, iż Barack Obama dopuścił się zdrady, manipulując informacjami wywiadu, a Donald Trump zamieszczał memy pokazujące jego poprzednika zakutego w kajdanki. W środę pytana o to urzędniczka stwierdziła, iż o ewentualnych zarzutach dla byłego prezydenta zadecyduje ministerstwo sprawiedliwości, któremu przesłała ujawnione materiały.
Biały Dom zapowiada śledztwo
Występująca obok niej rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt stwierdziła, iż prezydent «chce, aby wszyscy, którzy dopuścili się tego oszustwa przeciwko naszemu krajowi, którzy zdradzili nasz kraj i konstytucję, zostali dokładnie zbadani i pociągnięci do odpowiedzialności». Sprawa może prowadzić do dalszych napięć politycznych w Waszyngtonie i ponownego otwarcia debaty na temat rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP) Uwaga: Ten artykuł został zredagowany przy pomocy Sztucznej Inteligencji.