Zmiany w rządzie okazały się bardziej "re-coachingiem", niż rekonstrukcją. Zmniejszono liczbę ministerstw o niewielką liczbę, więc w tym wymiarze nie stało się prawie nic. Z wielkiej chmury spadł niewielki deszcz. W dodatku na górę rodzącą mysz – jeżeli można nieco karkołomnie połączyć dwa przysłowia. Czy zatem nic ważnego się nie stało? Niekoniecznie - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski.