Musimy równolegle budować „tarczę” i „miecz”, czyli z jednej strony rozwijać odporność państwa, np. poprzez nasycanie wojsk systemami obrony przeciwlotniczej, z drugiej budować narzędzia skutecznego odstraszania. Wobec Rosji to nie „tarcza” a „miecz” służy odstraszaniu, którego celem jest zapobieganie wojnie – mówi gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego przebiegają pod hasłem „Dziękujemy za Waszą służbę”. To wyraz skupienia się resortu obrony narodowej i dowództwa Wojska Polskiego w swoich działaniach na najważniejszym elemencie systemu bezpieczeństwa, czyli żołnierzu. Dowodem tego, iż ta optyka nie została opracowana wyłącznie na potrzeby święta, jest operacja „Szpej”. Od momentu jej uruchomienia temat jest szeroko komentowany w garnizonach, co tylko pokazuje, jak bardzo były potrzebne zmiany w tym obszarze. Jak ocenia Pan jej przebieg? Sukces? Porażka?
Gen. Wiesław Kukuła: Operacja stanowi istotny element transformacji Sił Zbrojnych RP. Jej celem jest nie tylko wyposażenie żołnierzy w jak najlepsze wyposażenie indywidualne oraz zmiany aktów prawnych regulujących ten proces, ale co chyba najważniejsze, zmiana mentalna trwale wpisująca dbałość o wyposażenie każdego żołnierza ze strony przełożonych. Ta zmiana musi dotyczyć systemu dystrybucji i dostępu do wyposażenia, czyli logistyki, ale również budowania kompetencji do jego wykorzystania, czyli elementarnego szkolenia. Patrzę na operację systemowo, oceniając jej wszystkie linie wysiłku i cele cząstkowe. Etap, na którym jest operacja nie umożliwia jeszcze dokonania ostatecznej oceny. Faktem jest raczej radykalne zwiększenie pozyskiwanego wyposażenia, co już widać w jednostkach. I to będzie kontynuowane. Przed nami jeszcze m.in. wdrożenie nowych narzędzi, takich jak internetowa platforma wyposażenia ogólnie dostępnego, dopuszczona do użycia przez wszystkich żołnierzy czy aplikacja mobilna informująca o należnościach żołnierza i umożliwiająca zdalne zamawianie należnego wyposażenia. Podkreślam jednak, iż najważniejsze są jednak zmiany mentalne. Wciąż dostrzegam przełożonych, dla których jednolitość wyposażenia ma wartość wyższą niż zdolności bojowe czy komfort żołnierzy. Walka to nie defilada! Tacy dowódcy nie poprowadzą swoich ludzi do zwycięstwa. Oczekuję od wszystkich moich dowódców ostrej reakcji na każdą taką postawę.
F-16 podczas ćwiczeń w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny.
Wielkimi krokami zbliżają się największe w tym roku ćwiczenia Wojska Polskiego, „Żelazny obrońca”. Czy to rzeczywiście odpowiedź Polski na „Zapad ’25”?
Tak, „Żelazny Obrońca” będzie odbywał się równolegle do ćwiczenia „Zapad’25”, które z oczywistych względów wymaga od nas utrzymywania podwyższonej gotowości wobec możliwych i spodziewanych prowokacji. Doskonale pamiętamy, iż ćwiczenia organizowane przez Federację Rosyjską niosą za sobą spore ryzyka dla państw ościennych. Dlatego planując nasze działania, musimy ten fakt uwzględnić.
Co chcemy przećwiczyć podczas „Żelaznego obrońcy”?
„Żelazny Obrońca” to w zasadzie federacja ponad trzydziestu ćwiczeń, podczas których będzie współdziałało łącznie ponad 30 tys. żołnierzy z Polski i państw sojuszniczych. Na poligonach w Orzyszu, Ustce, Nowej Dębie, ale także na Bałtyku, w przestrzeni powietrznej i w cyberprzestrzeni skupią się na działaniach weryfikujących nasze systemy obrony, w tym integrację nowo pozyskiwanych systemów walki. Wiele uwagi poświęcimy także integracji taktycznej z Narodowym Programem Odstraszania i Obrony „Tarcza Wschód”. Naszym najważniejszym celem będzie jednak sprawdzenie systemu zarządzania ogniem połączonym na szczeblu dywizji, czyli tzw. JAGIC-u, (ang. The Joint Air-Ground Integration Center – przyp. red.) co będzie realizować nasza 18 Dywizja.
Dlaczego postawiono na ten właśnie związek taktyczny?
Bo 18 Dywizja przyjęła na swoje wyposażenie najwięcej nowych systemów uzbrojenia. Jest też jedną z naszych dywizji tzw. Tier-1 i nigdy wcześniej nie ćwiczyła w pełnym składzie. To będzie dobra okazja do pozyskania wniosków służących nowo tworzonym dywizjom oraz dobre preludium do certyfikacji 2 Korpusu Polskiego.
K9 podczas ćwiczeń na poligonie.
Wspomniał Pan, iż w „Żelaznym obrońcy” weźmie udział 1 Dywizja Piechoty Legionów. Jej formowanie jeszcze trwa, a już jest angażowana do działania?
Proces tworzenia nowej dywizji trwa wiele lat i jest bardzo kosztowny. Na obecnym etapie nasze nowo tworzone dwie dywizje są kwalifikowane jako jednostki tzw. Tier-3. Przypisywanie ich do wyższych poziomów odbędzie się po nasyceniu wyposażeniem i zakończeniu procesu szkolenia stanów osobowych. Wybrane struktury 1 Dywizji Piechoty Legionów z uwagi na zaawansowanie procesu osiągania gotowości już dzisiaj mogą brać udział w ćwiczeniach dowódczo-sztabowych i ćwiczeniach z wojskami. Ćwiczenia takie jak „Żelazny Obrońca” są do tego dobrą okazją.
ORP Gen. T. Kościuszko.
W siłach zbrojnych powstają też nowe rodzaje wojsk – wojska medyczne i dronowe. A jakie są rekomendacje szefa Sztabu Generalnego, jeżeli chodzi o przyszłość armii?
Te rekomendacje zostaną precyzyjnie określone w nowym Programie Rozwoju Sił Zbrojnych w latach 2025-2039 roku. Wierzę, iż do końca września uzyskamy jego akceptację. Potocznie te rekomendacje określamy jako „wielką siódemkę”, czyli kierunki transformacji przygotowujące Siły Zbrojne RP do zwyciężania. Obejmują one: oparty na systemie rozpoznania talentów nowy model zarządzania personelem, operacje wielodomenowe, głębokie precyzyjne rażenie i dominację w powietrzu, obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą, budowę rezerw osobowych nowej generacji, dronizację i robotyzację oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji. Musimy równolegle budować „tarczę” i „miecz”, czyli z jednej strony rozwijać odporność państwa, np. poprzez nasycanie wojsk systemami obrony przeciwlotniczej, z drugiej strony budować narzędzia skutecznego odstraszania. Bowiem wobec przeciwnika takiego jak Rosja to nie „tarcza” a „miecz” służy odstraszaniu, którego celem jest zapobieganie wojnie. W tym kontekście dalsze pozyskiwanie systemów głębokiego precyzyjnego rażenia wydaje się oczywiste. Nie zaniedbujemy też dronizacji, przede wszystkim w kontekście zdolności taktycznych wojsk lądowych i marynarki wojennej, których rozwój koordynuje niedawno powołany Inspektorat Wojsk Bezzałogowych Systemów Uzbrojenia.
Nie sposób nie zapytać też o sytuację na granicach. Zaangażowanie wojska jest coraz większe, bo mówimy już nie tylko o działaniach na granicy z Białorusią, ale też z Litwą i Niemcami. Czy to na pewno tak powinno wyglądać?
Każde inne rozwiązanie, wymagałoby czasu w jego organizację i wdrożenie. A tego czasu nie mamy. Trwa atak hybrydowy na nasze granice, a ich obrona to konstytucyjna powinność Wojska Polskiego. Nie oznacza to, iż forma zaangażowania wojska w uszczelnienie granic nie będzie modyfikowana. W siłach zbrojnych powstaje Komponent Obrony Pogranicza. Będą go tworzyły cztery przekształcone brygady obrony terytorialnej ze wschodniej Polski, nieco inaczej zorganizowane i wyposażone niż te pozostałe. Te brygady będą stanowiły bezpośrednie i natychmiast dostępne wsparcie dla Straży Granicznej w okresie pokoju. Równolegle trwa także wzmacnianie Straży Granicznej, co w efekcie umożliwi zmniejszenie naszego bezpośredniego zaangażowania i skoncentrowanie na procesach związanych z przygotowaniem żołnierzy do walki.
Ćwiczenia 19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Gen. Alexus Grynkewich, naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie, ostrzega, iż za dwa lata może dojść do globalnego konfliktu zbrojnego. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?
Myślenie Rosjan należy definiować trzema wektorami. Pierwszy to intencje – te się nie zmieniają i są oficjalnie artykułowane. Cele polityczne Federacji Rosyjskiej niezmiennie godzą w suwerenność naszą i innych państw w regionie. Wektor drugi to potencjał sił własnych, dziś mocno angażowany i ścierany na wojnie z Ukrainą. No i wektor trzeci, tzw. wektor możliwości, który może się pojawić, jeżeli zaistnieje sytuacja zewnętrzna, która ułatwi Rosji realizację własnych celów poprzez np. agresję militarną lub rozszerzenie zakresu działań hybrydowych. Ten wektor decyzyjny mogą aktywować różne zdarzenia, czy to wojna na Pacyfiku czy też słabość wewnętrzna któregoś z państw NATO. Taka metodyka rozumienia Federacji Rosyjskiej oznacza, iż wskazywanie daty wybuchu wojny jest dalece umowne. Oceniamy, iż Rosja, pomimo toczonej w Ukrainie wojny, najprawdopodobniej do roku 2030 osiągnie zdolność do pełnoskalowej agresji na NATO. Jako wojskowi wytyczamy sobie ten horyzont, co nie znaczy, iż o ile wcześniej nie zaistnieją te szanse, o których wspomniałem, Rosja ich nie wykorzysta. To nie oznacza też, iż wojna wtedy wybuchnie. Bardzo wiele bowiem zależy od nas, od naszej postawy i gotowości. Naszym celem jest odstraszanie, czyli zniechęcenie Rosji do wojny z nami.