Generał bez ogródek: „Pobór powinien wrócić”. Może dotyczyć 8 milionów mężczyzn

warszawawpigulce.pl 2 godzin temu

Emerytowany generał brygady Jarosław Kraszewski nie pozostawia złudzeń – Polska powinna jak najszybciej przywrócić obowiązkowy pobór wojskowy. Jego zdaniem obecne plany rządu dotyczące dobrowolnych szkoleń to za mało. W krytycznej sytuacji armię mogłoby zasilić choćby 8 milionów mężczyzn, a szkolenia powinny objąć także kobiety.

Fot. Warszawa w Pigułce

„Trzeba odwiesić pobór. Bez zbędnej zwłoki”

Generał Jarosław Kraszewski, były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego oraz były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych, zabrał głos w kilku radiowych wywiadach. Jak informuje portal tvn24.pl, wojskowy wystąpił z konkretnym postulatem podczas audycji w Radiu RDC oraz Radiu ZET.

– Trzeba odwiesić obowiązkowy pobór. Powinien wejść w życie bez zbędnej zwłoki. Zasoby mobilizacyjne nam się kurczą – powiedział generał w TVN24.

Jego argumentacja jest prosta – od zawieszenia poboru w 2008 roku minęło już 17 lat. Ci, którzy wtedy byli w wieku mobilizacyjnym, dziś zbliżają się do kresu swoich możliwości służby. W międzyczasie wyrosło całe pokolenie młodych ludzi bez jakiegokolwiek doświadczenia wojskowego.

Portal dorzeczy.pl podaje, iż według generała czas, który minął od wprowadzenia armii zawodowej, to „czas, gdzie przestawiliśmy się na konsumpcyjny tryb życia, uciechy związane z demokracją, tryb bezkolizyjnego podróżowania po świecie, tylko zapomnieliśmy, iż każdy z nas powinien posiadać elementarną wiedzę w tym zakresie”.

Planowane 100 tysięcy ochotników rocznie? „Za mało”

Premier Donald Tusk zapowiedział, iż do 2027 roku Polska będzie w stanie przeszkolić 100 tysięcy ochotników rocznie. Poza armią zawodową i Wojskami Obrony Terytorialnej kraj ma zbudować armię rezerwistów. W szkoleniach mają pomóc weterani i byli żołnierze.

Generał Kraszewski uważa, iż to zdecydowanie za mało. Jak informuje portal money.pl, wojskowy stwierdził wprost:

– Powinniśmy bardzo gwałtownie znaleźć metodę, żeby tę liczbę znacząco zwiększyć. Jest obok sąsiad, z którym nie wiadomo, co będzie. Budujmy świadomość. Nie możemy zostawić Polaków w błogiej świadomości, iż nic nam nie zagraża.

W Polsce mamy około 16 milionów mężczyzn. Według wyliczeń generała, choćby jeżeli połowa z nich – czyli 8 milionów – znalazłaby się w rezerwie, kraj miałby solidny zasób kadrowy. Część już posiada przydziały mobilizacyjne, ale najważniejsze jest zapewnienie, iż w razie potrzeby wszyscy będą potrafili obsługiwać podstawowy sprzęt wojskowy.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli propozycja generała zostałaby wprowadzona w życie, dotyczyłaby mężczyzn w wieku od 18 do 28 lat. To przedział wiekowy, który tradycyjnie obowiązywał przy poborze.

– Kiedyś był ten czas, kiedy człowiek był w tym wieku, gdzie mogli dostarczyć bilet, bodajże było 10 lat od 18. do 28. roku życia. Ci powinni zostać poddani obowiązkowej służbie wojskowej – powiedział Kraszewski w rozmowie z TVN24.

Służba nie miałaby jednak trwać dwa lata, jak w czasach PRL. Generał proponuje maksymalnie sześć miesięcy przeszkolenia. W pierwszym etapie szkolenie miałoby być prowadzone na zasadzie dobrowolności – osoby chętne mogłyby przejść intensywny kurs wojskowy.

Portal wp.pl podaje, iż według generała nie chodzi o długotrwałą służbę, ale o zdobycie podstawowej wiedzy wojskowej. Przeszkolona osoba powinna wiedzieć, jak znaleźć północ bez kompasu i mapy, jak posługiwać się podstawowym sprzętem, jak udzielać pierwszej pomocy i jak przetrwać w trudnych warunkach.

Kobiety też powinny przechodzić szkolenia

Generał Kraszewski nie ogranicza się tylko do mężczyzn. Jego zdaniem szkolenia wojskowe powinny objąć także kobiety.

– Mamy armię zawodową, w której służą kobiety. Tak trzeba – powiedział w Radiu ZET.

To stanowisko wynika z prostej logiki – jeżeli kobiety służą w wojsku zawodowym, to i w rezerwie powinny być odpowiednio przeszkolone. W krytycznej sytuacji każda para rąk może być potrzebna.

Czego uczą takie szkolenia?

Generał podkreśla, iż szkolenia nie powinny przypominać zasadniczej służby wojskowej z czasów PRL. Portal interia.pl informuje, iż według Kraszewskiego program powinien obejmować praktyczne umiejętności:

Udzielanie pierwszej pomocy – podstawowa wiedza medyczna może ratować życie w sytuacji zagrożenia.

Posługiwanie się różnymi narzędziami – nie tylko bronią, bo „nie tylko broń służy do walki”.

Wykonywanie ukryć tymczasowych – jak gwałtownie i skutecznie się schronić.

Przetrwanie w lesie i innych warunkach – jak funkcjonować bez dostępu do podstawowych udogodnień.

Orientacja w terenie – jak znaleźć drogę bez GPS, kompasu czy mapy.

– Przywróćmy przysposobienie obronne, tylko niech to będzie przysposobienie obronne, które ma sens. Uczmy udzielania pierwszej pomocy, uczmy posługiwania się różnymi narzędziami – apelował generał.

Polska jako najsilniejszy filar NATO na wschodzie

Kraszewski podkreśla strategiczne znaczenie Polski w strukturach NATO. Według jego oceny nasz kraj stał się najważniejszym elementem Sojuszu wśród państw Dziewiątki Bukaresztańskiej – państw graniczących z Rosją, Białorusią i Ukrainą.

Jak informuje portal rdc.pl, generał zwrócił uwagę na imponujący arsenał polskiej armii:

– Jesteśmy tym najsilniejszym filarem państw B9 z racji tego, iż pierwsi osiągnęliśmy ten próg wydatków na poziomie blisko 5 procent. Polska ma najsilniejszą armię spośród państw B9, wykorzystuje najnowocześniejszy sprzęt w zakresie działań wojsk lądowych, lotnictwa czy wojsk specjalnych.

To oznacza, iż odpowiedzialność, która wcześniej spoczywała na Niemczech – gdzie Amerykanie utrzymywali największą infrastrukturę szkoleniową – została przeniesiona na Polskę. Ta transformacja niesie konkretne konsekwencje.

– Ciężar został przeniesiony na barki naszego państwa i musimy z tego zdawać sobie sprawę, być dumni z tego, ale to też jest powód, iż poziom bezpieczeństwa znacząco poszedł do góry – dodał generał.

Prywatne firmy szkoleniowe mogą pomóc

Generał Kraszewski proponuje zaangażowanie prywatnych firm w proces szkoleń wojskowych. Ma na myśli byłych żołnierzy jednostek specjalnych, którzy prowadzą dobrze prosperujące firmy szkoleniowe.

– Trzeba to wykorzystać. W Stanach Zjednoczonych istnieją prywatne firmy wojskowe, takie jak Blackwater i podobne formacje, które wspierają procesy szkoleniowe – wyjaśnił w Radiu ZET.

Taki model pozwoliłby znacząco zwiększyć liczbę szkolonych osób bez nadmiernego obciążania struktury armii zawodowej.

Co na to Polacy? Sondaże pokazują poparcie

Blisko 45 procent Polaków popiera przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej – wynika z sondażu agencji SW Research dla „Wprost”. Przeciwnego zdania jest 35,3 procent ankietowanych, a 20 procent badanych nie ma w tej sprawie wyrobionego zdania.

Mężczyźni częściej opowiadali się za powszechną służbą wojskową (46,6 procent) niż kobiety (42,9 procent). Największe poparcie dla przywrócenia zasadniczej służby wojskowej odnotowano w przedziale wiekowym 35-49 lat (50,3 procent), a najmniejsze wśród badanych do 24 lat.

Czy to realna wizja?

Na razie rząd stawia na dobrowolne szkolenia. Minister Obrony Narodowej nie zapowiadał przywrócenia obowiązkowego poboru, a premier Tusk mówi o budowie armii rezerwistów na zasadzie ochotniczej.

Głosy takie jak generała Kraszewskiego pokazują jednak, iż w środowisku wojskowym toczy się poważna debata o przyszłości polskiej obronności. Pytanie nie brzmi „czy potrzebujemy większych zasobów mobilizacyjnych”, ale „jak je zbudować” – przez dobrowolność czy przez obowiązek.

Dla młodych mężczyzn w wieku 18-28 lat to pytanie ma fundamentalne znaczenie. Może zadecydować o tym, czy najbliższe lata spędzą na studiach i karierze zawodowej, czy najpierw przejdą pół roku intensywnego szkolenia wojskowego. Na razie to tylko głos jednego generała, ale w obecnej sytuacji geopolitycznej takie głosy mogą nabrać realnego znaczenia.

Idź do oryginalnego materiału