Groźby Dmitrija Miedwiediewa: Były prezydent Rosji wielokrotnie groził Zachodowi użyciem broni nuklearnej. W maju tego roku odgrażał się między innymi Polsce, pisząc, iż Warszawa może "otrzymać swój przydział radioaktywnego pyłu". Jeszcze we wtorek (19 listopada) opublikował na platformie Telegram wpis, w którym zarzucał NATO eskalację konfliktu na Ukrainie i sugerował, iż ataki amerykańskimi pociskami dają Moskwie prawo odwetu dzięki broni masowego rażenia. "Być może staruszek Biden postanowił odejść w pięknym stylu i zabrać ze sobą znaczną część ludzkości" - podsumował w typowym dla siebie prowokacyjnym stylu.
REKLAMA
"Nie jesteśmy szaleńcami": Rosyjski polityk, pełniący w tej chwili funkcję wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa, zdecydowanie zmienił swoją retorykę podczas wywiadu dla kanału telewizyjnego Al-Arabija. Na początku zaznaczył, iż wykorzystanie broni nuklearnej przez Moskwę pozostaje możliwym scenariuszem. - jeżeli eskalacja będzie dalej postępowała, nie możemy niczego wykluczyć. Kraje NATO faktycznie dołączyły do konfliktu - ocenił. Po chwili zaznaczył jednak, iż dla Kremla taki wariant byłby ostatecznością. - W rosyjskim kierownictwie nie ma szaleńców - przekonywał Miedwiediew. Decyzję o obniżeniu progu użycia broni jądrowej uzasadnił koniecznością zmiany polityki odstraszania.
Zobacz wideo Władimir Putin odpowiada na decyzję Joe Bidena. Rosja zmienia doktrynę użycia broni jądrowej
Kreml oskarża NATO: Miedwiediew utrzymywał, iż konflikt ukraińsko-rosyjski zakończy się, gdy NATO "przestanie podsycać" działania wojenne. - Jesteśmy zdeterminowani, aby osiągnąć pokój, ale musimy uwzględniać nasz interes - podsumował. Na tle tych pozornie koncyliacyjnych wypowiedzi zaskakująco wybrzmiewa przekonanie polityka, iż wykorzystanie rakiet balistycznych Oriesznik "zmieni przebieg specjalnej operacji wojskowej". Pocisk uderzył w czwartek (21 listopada) w Dniepr. Niedługo później prezydent Władimir Putin poinformował, iż jego wykorzystanie było odpowiedzią na zgodę USA na wykorzystanie amerykańskich pocisków przeciwko celom na rosyjskim terytorium.
Historia prowokacji: "The Moscow Times" zwraca uwagę, iż wpisy Miediediewa nie są traktowane poważnie przez zachodnich polityków. Przypomina między innymi wypowiedź Petera Stano, rzecznika UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, który sugerował, iż były prezydent Rosji cierpi na problemy psychiczne. Niezależni rosyjscy dziennikarze zwracają uwagę na doniesienia, iż Miedwiediew walczy z chorobą alkoholową oraz twierdzą, iż może tworzyć agresywne wpisy w stanie nietrzeźwości. Od prowokacyjnych wypowiedzi polityka dystansują się choćby rosyjscy dyplomaci, którzy podkreślają, iż nie odzwierciedlają one stanowiska Kremla.Więcej na temat pocisków użytych przez Rosję pisał Maciej Kucharczyk w artykule: "Oriesznik cofa nas do lat 80. Europa znów w cieniu rakiet pośredniego zasięgu".Źródła: Al-Arabija, The Moscow Times, TASS, Dmitrij Miedwiediew (Telegram)