Ich rodziny przeżyły zbrodnie UPA, w „przełom” nie wierzą. „Niech najpierw coś się zadzieje”

news.5v.pl 1 miesiąc temu

Tuż obok ich domów płynie Bug, za rzeką rozpościera się widok na Wołyń. Dominik w dzieciństwie słyszał, żeby do stojących wzdłuż granicy wież strażniczych choćby nie podchodzić, bo będą strzelać. Ale zanim ktokolwiek strzelił, wieże położyła wichura. Kilkadziesiąt lat wcześniej zza Buga docierali polscy uchodźcy z Wołynia, za nimi oddziały UPA, które mordowały i paliły. Polacy odpowiadali, Armia Krajowa i Bataliony Chłopskie napadły na wsie ukraińskie. Krwawe mordy pustoszyły Lubelszczyznę.

– Przełom? – dziwi się Henryk – Przełomów było już wiele. Może niech najpierw coś się zadzieje, a potem będziemy o przełomie mówić.
– Trzeba to konsekwentnie rozliczyć, a na to pory nigdy nie będzie dobrej. Nie było, jak Ukraina powstawała, później nie było, bo papież Jan Paweł II przyjechał, nie było w 2014 roku, bo zaczął się Majdan, potem wybuchła wojna – zauważa Aleksander.

– Ciężko im słowo przepraszam powiedzieć – zgadza się Henryk.

– Znamy podejście Ukraińców, nie ma dobrej woli z ich strony. Pałeczka jest po tamtej stronie, cały czas. Myśmy wszystko zrobili, a im się wydaje, iż jak o tym nie mówią, to tak jakby nic się nie wydarzyło – stwierdza Paweł.

– Ale ja nie oczekuję żadnych przeprosin. Marzy mi się, żeby pojechać tam, skąd mój dziadek uciekał. Zabrać ojca i zapalić znicz. Tylko tyle. Nie wiem, kto miałby mnie dzisiaj przepraszać? – zastanawia się.

Kolejny „przełom”

Spór o Wołyń i ekshumacje ofiar rzezi trwa od lat, jednak premier Donald Tusk ogłosił w styczniu, iż nastąpił w tej sprawie „przełom”.

Idź do oryginalnego materiału