W poniedziałek Iran przeprowadził ataki rakietowe na bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych zlokalizowane w Katarze i Iraku. Według urzędników, był to odwet za amerykańskie naloty na irańskie instalacje nuklearne i eskalację napięć w regionie Bliskiego Wschodu.
Irańska telewizja państwowa poinformowała o uderzeniu w bazę Al Udeid w Katarze, określając je jako „mocną i skuteczną odpowiedź” na „amerykańską agresję”. Informację tę opatrzono dramatyczną muzyką wojenną. Katarczycy poinformowali, iż ich systemy obrony powietrznej zdołały przechwycić nadlatujące pociski.
Według doniesień Associated Press, Iran zaatakował także bazę wojskową Ain al-Assad w zachodnim Iraku, gdzie stacjonują amerykańscy żołnierze. Informacje te przekazał anonimowy przedstawiciel irackich służb bezpieczeństwa.
Departament Obrony USA potwierdził, iż baza Al Udeid została ostrzelana rakietami balistycznymi krótkiego i średniego zasięgu, ale jak dotąd nie odnotowano żadnych ofiar. Amerykanie przez cały czas monitorują sytuację.
Iran oficjalnie przyznał się do przeprowadzenia ataków, zaznaczając, iż liczba rakiet wystrzelonych w stronę Kataru odpowiada liczbie bomb zrzuconych przez USA na irańskie obiekty w ostatni weekend. Może to sugerować próbę ograniczenia eskalacji.
Tuż przed poniedziałkowymi eksplozjami, prezydent Iranu Masoud Pezeshkian napisał na platformie X: „To nie my rozpoczęliśmy tę wojnę, nie szukaliśmy jej. Ale atak na wielki Iran nie pozostanie bez odpowiedzi.”
Tego samego dnia Izrael rozszerzył swoje operacje militarne przeciwko Iranowi, atakując m.in. bramę do znanego więzienia w Teheranie, gdzie przetrzymywani są więźniowie polityczni, oraz siedzibę jednostek wojskowych odpowiedzialnych za tłumienie niedawnych protestów.
Gdy nad Teheranem unosiły się kłęby dymu, Izrael sam został zaatakowany przez kolejną falę irańskich rakiet i dronów. Wzajemne ostrzały stały się codziennością dla cywilów po obu stronach konfliktu od chwili, gdy Izrael rozpoczął działania zbrojne wymierzone w irański program nuklearny.
W jedenastym dniu konfliktu Izrael ogłosił, iż zbombardował najważniejsze obiekty rządowe i represyjne instytucje reżimu w centrum Teheranu. Jednocześnie izraelscy oficjele zapewnili, iż celem nie jest obalenie rządu Iranu, ale osłabienie jego struktur militarnych – wroga, z którym Izrael pozostaje w stanie wrogości od czasów rewolucji islamskiej w 1979 roku.
Wojsko izraelskie ostrzegło, iż w nadchodzących dniach kontynuowane będą ataki na cele wojskowe wokół Teheranu, w tym także o charakterze symbolicznym. Komunikat w tej sprawie został opublikowany na platformie X, mimo iż dostęp do internetu w Iranie jest mocno ograniczony, co skutecznie odcina kraj od świata.
Do eskalacji doszło kilka godzin po tym, jak Donald Trump publicznie zasugerował możliwość zmiany reżimu w Iranie. Na swojej stronie Truth Social napisał:
„Jeśli obecny reżim nie potrafi UCZYNIĆ IRANU WIELKIM PONOWNIE, to dlaczego nie miałoby dojść do zmiany rządów???”
Później rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt stwierdziła, iż prezydent „po prostu postawił pytanie”. Mimo to sugestia zmiany władzy wywołała w Teheranie silną reakcję. Władze Iranu zapowiedziały, iż w obecnej sytuacji nie będą prowadzić negocjacji i zagroziły bezpośrednimi atakami na amerykańskie siły lub interesy w regionie. Napięcia podsyca również trwający konflikt Izraela z Hamasem w Strefie Gazy.