Nie da się ani zrozumieć, ani bronić „wiceprezydenta” Ukrainy Andrzeja Dudy

patrzymy.pl 1 miesiąc temu

Istnieją takie rzeczy, zjawiska i procesy, których nie jesteśmy w stanie zweryfikować, ale prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest bardzo wysokie. Nigdy się nie dowiemy, jakby wyglądały powtórzone wybory prezydenckie z 2020 roku, bo taka operacja nam nie grozi, jednak liczba, czy raczej ilość deklaracji wyborców, którzy żałują, iż oddali głos na Andrzeja Dudę robi wrażenie. Biorąc pod uwagę to, iż Andrzej Duda wygrał z Rafałem Trzaskowskim minimalną różnicą niespełna 500 tys głosów, niemal pewne jest, iż dziś wybory by przegrał.

Jakie czynniki zdecydowały o tym, iż notowania ciągle aktualnego prezydenta spadły tak znacząco? Każdy wyborca ma swoje pretensje i diagnozy, jedni powiedzą, iż miał się nie zaszczepić, bo nie, a jednak się zaszczepił, drudzy pamiętają blokowanie reformy sądownictwa, jeszcze inni zarzucają grę przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wydaje się jednak, iż najwięcej pretensji pod adresem Andrzeja Dudy ściśle wiąże się z jego całkowicie niezrozumiałą ślepotą polityczną w relacjach z Ukrainą. W pierwszej fazie konfliktu zbrojnego na Ukrainie ta ślepota jeszcze tak bardzo się nie odznaczała, ponieważ większość Polaków również kilka więcej widziała.

Z biegiem czasu coraz więcej ludzi w Polsce przytomniało i oczekiwało realizacji polskich interesów, zamiast bezmyślnego rozbrajania się i „zapominania o Wołyniu”. Pojawiły się też i to lawinowo skandaliczne zachowania po stronie ukraińskiej, gdzie brak wdzięczności za okazaną przez Polaków pomoc wcale nie zajmował pierwszego miejsca. Ukraiński ambasador wybielał zbrodnie Bandery, ukraiński IPN odmawiał Polsce zgody na ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej i jeszcze rugał za rozebranie pomnika banderowców.

Były minister spraw zagranicznych poszedł jeszcze dalej i wręcz sugerował, iż ziemia lubelska oraz Podkarpacie należą do Ukrainy. Wreszcie Wołodymyr Zełenski domagał się od Polski bezpośredniego zaangażowania w działania militarne na Ukrainie, sztorcował za brak pomocy i sponiewierał Radosława Sikorskiego za bierność w tej kwestii, jak również wybił z głowy upominanie się o Wołyń. Do tego wszystkiego doszły jeszcze konflikty związane z eksportem ukraińskiego zboża i produktów spożywczych, ale najwyraźniej nie wywołało to w prezydencie Andrzeju Dudzie najmniejszej refleksji.

Obiektywnie rzecz ujmując choćby niektórzy przedstawiciele „koalicji 13 grudnia”, zachowali się zdecydowanie bardziej asertywnie i usiłowali działać w interesie narodowym, dość wspomnieć o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu i jego głośnym warunku postawionym Ukrainie:

Ukraina nie może zostać przyjęta do UE, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej – powiedział minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie telewizji Polsat.

Samo wejście Ukrainy do UE absolutnie nie leży w interesie Polski i powinien to wiedzieć każdy polityk, który służy polskiej racji stanu, natomiast stanowisko polskiego ministra MON to minimum przyzwoitości i zdrowego rozsądku. Niestety prezydent Andrzej Duda najwyraźniej do tego minimum nie dorósł, bo ripostował w sposób nie tylko niemądry i haniebny, ale przede wszystkim uderzył w żywotne interesy naszego kraju:

Jeżeli ktoś mówi, iż będzie blokował dostęp Ukrainy do Unii Europejskiej, to tym samym wpisuje się w politykę Władimira Putina – stwierdził prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla Polsat News.

Polityki Andrzeja Dudy wobec Ukrainy, o ile w ogóle można tak to nazwać, nie da się ani zrozumieć, ani usprawiedliwić. Polski prezydent, który już został przechrzczony ukraińskim wiceprezydentem, po prostu przegrał na tym froncie wszystko. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, iż taka postawa Andrzeja Dudy jest związana z jego nadziejami na objęcie jakiejś funkcji w międzynarodowej instytucji. Takie ambitne plany polskich polityków praktycznie zawsze kończą się bolesną porażkę i trzeba przyznać, iż Andrzej Duda w pełni na to zasługuje, choć to najniższy wymiar kary.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału