Kraje Bałtyckie pozostają w czołówce najbardziej wspierających Ukrainę. Nie jest to nic nadzwyczajnego, jeżeli przypomnieć sobie słowa Wołodymyra Zełeńskiego, który podkreślał, iż następnymi zaatakowanymi po Ukrainie będą właśnie Litwa, Łotwa i Estonia. Pomimo stacjonowania wojsk NATO, inwestycji w zbrojenia w ostatnich latach, to wciąż za mało. Bałtowie chcą być gotowi na atak ze strony Rosji już teraz.