Jak chronić lotnisko

polska-zbrojna.pl 3 miesięcy temu

Gdy terroryści wdarli się na lotnisko samochodem wyładowanym materiałami wybuchowymi, oni jako pierwsi ruszyli do akcji. Pododdział Komendy Obsługi Lotniska we Wrocławiu ma specjalne przeznaczenie i tak też się szkoli. – Naszym zadaniem ma być ochrona jednej z największych w Europie Wschodniej amerykańskich lotniczych baz przeładunkowych – mówią żołnierze.

Wrocławskie lotnisko wojskowe. Na płycie postojowej trwa załadunek samolotu transportowego. Na pokład maszyny trafiają m.in. materiały wybuchowe i amunicja. Gdy żołnierze z sekcji załadunku wykonują swoje zadania, na teren lotniska przedostaje się czterech terrorystów w samochodzie terenowym. Ostrzeliwując się, pędzą w kierunku samolotu. Ich terenówka jest wyładowana materiałami wybuchowymi. Zamierzają podjechać jak najbliżej samolotu i wtedy zdetonować ładunki. Tak wyglądał początek jednego z regularnych ćwiczeń wojska i służb mundurowych na lotnisku we Wrocławiu. Do akcji ruszyły m.in. pododdziały ochrony lotniska, policja, straż graniczna, a choćby komandosi z Lublińca.

REKLAMA

Active shooter

Napastnicy nie przewidzieli, iż załadunek samolotu ochraniają przygotowani do tego zadania żołnierze. Dwaj szeregowi z kompanii ochrony w odpowiedzi na ostrzał terrorystów ukryci za swoim pojazdem otwierają ogień. Strzelają celnie. Samochód terrorystów zatrzymuje się. Zamachowcy muszą zmienić plany. Dwóch z nich przez cały czas strzela do żołnierzy ochrony, ale dwaj inni uciekają z pojazdu i ukrywają się w jednym z budynków lotniska.

Tuż po rozpoczęciu wymiany ognia do akcji wkraczają kolejni żołnierze z kompanii ochrony. Sprawdzają obiekt, w którym schroniło się dwóch napastników. W budynku w chwili ataku pracowało kilkunastu wojskowych z Komendy Obsługi Lotniska (KOL). Działania zaczynają mieć charakter ataku, który antyterroryści określają jako „active shooter” (aktywny zabójca). Oznacza to, iż zamachowcy chcą zabić jak najwięcej osób i doprowadzić do jak największych strat.

Film: Bogusław Politowski, Paweł Sobkowicz/ ZbrojnaTV

Wojsko rozpoczyna szturm na budynek. Żołnierze ochrony muszą jak najszybciej odnaleźć napastników, którzy prowadzą ogień do nieuzbrojonych pracowników i żołnierzy, raniąc śmiertelnie kilku z nich. Po chwili jeden z terrorystów zostaje wyeliminowany. Drugi jednak uciekł na piętro i wziął trzech zakładników. Grozi, iż o ile żołnierze wejdą na schody, zabije wszystkich pojmanych.

Posiłki na miejscu

Już po pierwszych strzałach służba dyżurna Komendy Obsługi Lotniska zaalarmowała wszystkie służby. Straż pożarna cywilnego lotniska zatarasowała wozami bramę wjazdową na płyty postojowe. W stan gotowości zostali postawieni pirotechnicy wrocławskiej Straży Granicznej. Alarm ogłoszono w miejscowym wydziale Żandarmerii Wojskowej oraz policji. Policjanci utworzyli zewnętrzny kordon ochronny wokół lotniska.

W pewnym momencie na terenie koszar wylądował śmigłowiec. Przyleciała nim wyspecjalizowana w odbijaniu zakładników grupa żołnierzy z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Operatorzy po przeanalizowaniu sytuacji wdarli się na piętro, gdzie przebywał terrorysta. Doszło do intensywnej wymiany ognia. Finał kilkunastominutowej akcji: terrorysta został zabity, a zakładnicy uwolnieni.

Na koniec operacji pirotechnicy z zespołu interwencji specjalnych Straży Granicznej zneutralizowali ładunki wybuchowe umieszczone w samochodzie zamachowców.

Najlepsi w ochronie

W ćwiczeniach brało udział 30 żołnierzy z kompanii ochrony Komendy Obsługi Lotniska. To jedyny taki w Wojsku Polskim pododdział przygotowywany do ochrony jednej z największych w Europie Wschodniej lotniczych baz przeładunkowych USA, która powstaje we Wrocławiu. Żołnierze kompanii są przygotowani do szybkiego przemieszczania się drogą powietrzną i organizowania ochrony lotnisk operacyjnych w miejscach doraźnych, na terenach niebezpiecznych w strefach działań wojennych.

– Podobne akcje jak ta dzisiejsza przeprowadzamy często – mówi dowódca kompanii (na prośbę jednostki nazwiska i stopnia nie podajemy). – Działania prewencyjne i związane z tym procedury moi podwładni muszą opanować do perfekcji. Za każdym razem zmieniamy miejsce akcji na terenie lotniska. Wszystko po to, aby żołnierze poznali każdy budynek infrastruktury lotniskowej od piwnic aż po strych i umieli sprawnie oraz gwałtownie poruszać się w nich – dodaje.

Zdaniem ppłk. Karola Bibika, komendanta wrocławskiego KOL, któremu kompanie podlegają, przygotowanie takich ćwiczeń jest sporym wyzwaniem organizacyjnym. – Na etapie planowania trzeba zgrać działania wielu służb i zaplanować je tak, aby nie zakłócały funkcjonowania lotniska cywilnego, które sąsiaduje z naszym kompleksem – mówi oficer. A w szkolenie zaangażowane były ochrona i straż pożarna lotniska cywilnego, pirotechnicy Straży Granicznej oraz policja.

Wyjątkowe zadania, wyjątkowe wyposażenie

Szkolenie kompanii ochrony obserwował dowódca 8 Bazy Lotnictwa Transportowego, której podlega wrocławska Komenda Obsługi Lotniska. Dowódca bazy płk pil. Sławomir Byliniak zwrócił uwagę m.in. na wyposażenie pododdziału, które stale jest zwiększane. Kompania ochrony na co dzień użytkuje samochody osobowo-terenowe Ford Ranger i quady, ale niewykluczone, iż otrzyma też lekkie wozy opancerzone. W pododdziale docelowo będą też sekcje strzelców wyborowych i operatorów dronów. – Jest to związane nie tylko ze specyfiką kompanii, ale także wymogami stawianymi przez amerykańskich specjalistów zajmujących się ochroną baz lotniczych – dodaje płk pil. Byliniak, który podkreśla, iż są jeszcze wolne etaty i zainteresowani służbą mogą się zgłaszać.

– Formujemy w tej chwili drugą taką kompanię ochrony wrocławskiego lotniska. Oba pododdziały są systematycznie wzmacniane etatowo, bo cały czas trwa nabór chętnych do służby – podkreśla pułkownik. I przypomina zainteresowanym, iż najbliższe rozmowy kwalifikacyjne odbędą się w siedzibie Komendy Obsługi Lotniska 24 września.

Bogusław Politowski
Idź do oryginalnego materiału