- Problem nie polega na tym, czy zareagowaliśmy odpowiednio, ale na tym, iż nie mamy żadnych systemów, które pozwolą nam w skuteczny sposób wykrywać środki napadu powietrznego i skutecznie je zwalczać - powiedział Marek Budzisz ze Strategy&Future, ekspert ds. Rosji. W nocy doszło do bezprecedensowego, wielokrotnego naruszenia przestrzeni powietrznej Polski przez rosyjskie drony.
Jak tanio zwalczać drony? Ekspert wymienia sposoby, ma pytanie do polityków
Nocny wtargnięcie rosyjskich dronów na terytorium polski skomentował na antenie ekspert Strategy&Future oraz dziennikarz tygodnika "Sieci" Marek Budzisz. Podkreślił on, iż dzisiejszej nocy odbyły się dwa ataki. - Mieliśmy do czynienia z dwoma zsynchronizowanymi atakami, zaplanowanymi atakami na terytorium, czy wobec terytorium państwa polskiego - powiedział ekspert.
Dodał, iż jeden z ataków przeprowadzony był dzięki bezzałogowych dronów, drugi natomiast miał charakter cyberataku. - Te dwa ataki są synchroniczne, zaplanowane i nastąpiły łącznie. Należy je wiązać - zaznaczył. Budzisz zwrócił także uwagę na systemy obronne, które posiada Polska.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o uruchomieniu artykule 5. NATO. Wskazał warunek
- Reakcja była adekwatna przy zastosowaniu tych systemów, które posiadamy. Problem nie polega na tym, czy zareagowaliśmy odpowiednio, ale na tym, iż nie mamy żadnych systemów, które pozwolą nam w skuteczny sposób wykrywać środki napadu powietrznego i skutecznie je zwalczać - podkreślił ekspert.
Drony nad Polską. Ekspert ocenia reakcję służb
Ekspert uważa, iż "podniesienie lotnictwa bojowego i strzelanie rakietami powietrze-powietrze do tanich dronów rosyjskich jest marnotrawieniem pieniędzy podatników i zasobów tych rakiet". Budzisz podkreślił, iż drony Geran, które zostały użyte do ataku kosztują od 80 do 100 tys. dolarów, natomiast Polska zwalczała je rakietami o wartości powyżej miliona dolarów.
ZOBACZ: Drony nad Polską. MSZ wzywa charge d'affaires Rosji
Powodem takiego stanu rzeczy, zdaniem Budzisza, jest fakt, iż Dowództwa Sił Zbrojnych nie zadbało o to, aby Polska weszła w posiadanie środków zwalczania systemów bezzałogowych, a jest ich co najmniej kilka, jeżeli nie kilkanaście. Wymienił m.in.: drony przechwytujące, które kosztują ok. 500 dolarów.
Ekspert: Musimy się uczyć od Ukrainy
Zwraca także uwagę, na systemy stosowane na Ukrainie - Mobilne grupy do zwalczania dronów, które posługują się działkami szybkostrzelnymi i próbują zwalczać te drony przy użyciu tego rodzaju systemów - Trzeba się wreszcie zacząć od Ukrainy uczyć - zaznaczył Budzisz.
- W niektórych państwach, Ukrainie, Wielkiej Brytanii, USA oraz Izraelu stosuje się także działka laserowe. Salwa z takiego działa kosztuje ok. pięciu dolarów, a nie milion. Z związku z tym nie będziemy strzelać drogimi systemami, do broni, która celowo jest tania i będzie używana na masową skalę. My tego wszystkiego jednak nie mamy - powiedział ekspert.
ZOBACZ: Polska wnioskuje o uruchomienie art. 4. NATO. "To dopiero początek"
Budzisz zwraca także uwagę, iż wiele państw ma do zaoferowania dobre i tanie rozwiązania, jednak Polska wciąż wybiera kupowanie u Stanów Zjednoczonych. - Ma to dać nam ich wdzięczność. Myślimy, iż wtedy przyjadą i będą nas bronić. No ale nie mamy tego systemu, więc choćby z tego powodu czekanie na system dwa lata może być tak zwaną musztardą po obiedzie - stwierdził dziennikarz.
Rosyjskie drony nad Polską. Akcja trwała całą noc
W nocy z wtorku na środę doszło do bezprecedensowego ataku Rosjan w Ukrainie. Bezzałogowce wielokrotnie naruszyły polską przestrzeń powietrzną.
Pierwsze naruszenie nastąpiło we wtorek o 23:30, ostatnie w środę o 6:30. Mowa o 19 dronach, z których część nadleciała z Białorusi. Zestrzelono trzy lub cztery z nich.
