Jak zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców polskich miast?

polska-zbrojna.pl 2 godzin temu

To samorządy staną na pierwszej linii pomocy mieszkańcom w sytuacji kryzysowej. O tym, jak wykorzystać ukraińskie doświadczenia, by móc pomagać Polakom gwałtownie i skutecznie rozmawiali uczestnicy konferencji „Obrona cywilna w praktyce. Doświadczenia Ukrainy”, zorganizowanej przez warszawski Urząd Dzielnicy Bielany m.st. Warszawy i „Polskę Zbrojną”.

24 lutego 2022 roku, w dniu rozpoczęcia inwazji przez wojska rosyjskie, w ukraińskich miejscowościach zapanował chaos. – To jest tak. Budzisz się rano i nagle widzisz zamknięte sklepy i apteki, sparaliżowany ruch samochodowy, bo na stacjach nie ma paliwa. Nikt nie wie co robić: czy zostać, czy uciekać, a jeżeli wyjechać, to gdzie, żeby było bezpieczniej? Panuje chaos, bo nie ma wiarygodnych informacji o rozwoju wypadków, a fake newsy podsycają panikę – opisuje pierwsze dni wojny Tetiana Kochkova, zastępczyni burmistrza ukraińskiego miasta Bojarka.

– Niemal od razu z aptek zniknęły leki, bo rosyjscy najeźdźcy zaczęli wywozić je do Rosji. Dla starszych, schorowanych osób np. cukrzyków czy pacjentów kardiologicznych, to dramat, bo ich życie zależy od tych leków – mówił Marcin Ogdowski, dziennikarz „Polski Zbrojnej”. – Lokalne władze zdawały sobie z tego sprawę. I wtedy jeden z urzędników miejskich postanowił zostać… przemytnikiem. Kupował leki tam, gdzie były jeszcze dostępne, przekładał je w opakowania po witaminach, żeby zmylić Rosjan na punktach kontrolnych, i dostarczał je potrzebującym. Gdy dowiedziałem się o tej historii zapytałem go – jeszcze niedawno zwykłego urzędnika – czy na wojnę można się przygotować. Odpowiedział, iż mentalnie – na pewno nie, ale organizacyjnie – tak. Konferencja, w której uczestniczymy jest właśnie po to, by – czerpiąc z doświadczeń naszych sąsiadów – wiedzieć jak organizacyjnie przygotować się do sytuacji kryzysowej – dodał Marcin Ogdowski, korespondent wojenny, autor bloga Bez kamuflażu i książek o Ukrainie: „Uwikłani” i „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji”, będący moderatorem konferencji „Obrona cywilna w praktyce. Doświadczenia Ukrainy”. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele władz miasta Bojarka, polskich samorządów, służb mundurowych (m.in. wojskowych) oraz mieszkańcy Warszawy.

Historia Bojarki, czyli na kogo Ukraińcy mogli liczyć w kłopocie

– Z władzami lokalnymi Bojarki współpracujemy od pierwszego dnia wojny, przyjęliśmy u siebie m.in. dzieci z domu dziecka oraz dorosłych mieszkańców – mówił burmistrz dzielnicy Bielany Grzegorz Pietruczuk, otwierając konferencję. – Bojarka to miasto, która leży zaraz za Irpieniem i Buczą, tak dotkliwie doświadczonymi agresją rosyjskich żołnierzy. Gdyby nie skuteczna obrona ukraińskich wojsk, Bojarka stałaby się kolejnym punktem na mapie rosyjskich zniszczeń – tłumaczył burmistrz Pietruczuk. Przypominał, iż w pierwszych dniach konfliktu zbrojnego Urząd Dzielnicy Bielany we współpracy ze Strażą Graniczną przyjął tysiące osób z Ukrainy. Choć samorządy nie były przygotowywane na podobną sytuację, na Bielanach błyskawicznie udało się zorganizować pomoc. Głównie dzięki wsparciu setek wolontariuszy i pracy samorządowców. Burmistrz zwrócił jednak uwagę, iż tego rodzaju działania nie powinny opierać się na lokalnych liderach i dobrej woli aktywistów, ale być regulowane ustawowo i przebiegać zgodnie z ustalonymi wcześniej procedurami, bo to usprawnia i przyspiesza organizację pomocy. – Niestety, w Polsce przez pewien czas nie istniała obrona cywilna, ponieważ ją zlikwidowano. W lutym 2022 roku nie mieliśmy więc niezbędnych narzędzi i procedur, które powinny być uruchamiane w podobnych sytuacjach. Tę lukę prawną udało się wypełnić dopiero w ubiegłym roku – przyznał Grzegorz Pietruczuk.

Jednak budowa obrony cywilnej to zadanie, które wymaga czasu i funduszy. Ale też wiedzy, dlatego tak ważne jest skorzystanie z doświadczeń tych, którzy w praktyce poznali słabe strony odporności społecznej. – Póki walczy Ukraina, Polska jest bezpieczna. Z Ukrainą łączy nas wspólny wróg. Jesteśmy sobie bliscy i jesteśmy sobie potrzebni. Budując odporność społeczną powinniśmy skorzystać z doświadczeń naszych sąsiadów – przekonywała posłanka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda, była radna m.st. Warszawy. Z kolei Robert Sitnik, wicewojewoda mazowiecki, przypomniał, iż w przyszłym roku będzie rekordowo wysoki budżet państwa na wydatki obronne. – Mówimy o 200 mld zł, ale musimy te środki wydać rozsądnie – zaznaczył.

Jakie więc rady mają dla polskich samorządowców ich koledzy z Ukrainy?

Przedstawiciele władz lokalnych Bojarki opowiedzieli o rozwiązaniach i praktykach na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców, które sprawdziły się w Ukrainie. Burmistrz Oleksander Zarubin zaczął od zaznaczenia, iż gdy wybuchł konflikt, samorząd adekwatnie został pozostawiony sam sobie. Władze centralne skupiły się na innych problemach, przez co samorząd stracił wsparcie w organach administracji wyższego szczebla. – jeżeli chcesz być bezpieczny, musisz liczyć głównie na siebie – przyznał burmistrz Zarubin. Co gorsza, urząd miasta musiał zmierzyć się z kolejnym kłopotem, jakim był odpływ pracowników. Gdy wybuchła wojna, wielu urzędników chwyciło za broń, natomiast część postanowiła najpierw zająć się bezpieczeństwem swojej rodziny.

Tymczasem na barki samorządowców – jak mówił burmistrz Bojarki – spadły bardzo trudne zadania. – W pierwszej kolejności należy zadbać o dostęp do wody pitnej i dostawy energii elektrycznej. Tę radę powinny wziąć sobie do serca zarówno polskie samorządy, jak i zwykli Polacy. Każdy musi mieć zapasy wody i jedzenia na kilka dni. Nasi mieszkańcy wiedzą też, iż warto dysponować np. agregatem prądotwórczym, bo agresor na cel bierze elektrownie. W Ukrainie częściej teraz prądu nie mamy niż mamy – opowiadał Oleksander Zarubin. Wielu Ukraińców, nauczonych doświadczeniem ma zapasowe butle z gazem. Mieszkańcy wiedzą już, iż należy odpowiednio przygotować… piwnicę. – I to mogą zrobić także Polacy mieszkający w blokach. Może wydaje się to błahe, ale warto wysprzątać piwnicę, usunąć to, co zbędne, a umieścić tam jakieś krzesło, agregat prądotwórczy, zapas wody – wyliczał.

Jak zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom?

Innym wyzwaniem była organizacja ewakuacji tysięcy osób. – Gdy wybucha wojna, najbardziej bezbronne są dzieci i osoby starsze, dlatego jak najszybciej trzeba zorganizować ich ewakuację – podkreślała Tetiana Kochkova, zastępczyni burmistrza. To zadanie, z którym musi się zmierzyć samorząd, bo choć mieszkańcy zwykle myślą, iż wyjadą na własną rękę, nie zawsze się to udaje. Będzie to trudne nie tylko przez gigantyczne korki na drogach wyjazdowych (pamiętajmy też, iż drogi muszą być przejezdne dla wojsk), ale przede wszystkim dlatego, iż w pierwszych dniach kryzysu paliwo może być dostępne jedynie dla służb mundurowych – policji, wojska, straży pożarnej. Dlatego to samorządy muszą mieć perfekcyjnie opanowane procedury ewakuacji – wyjaśniała Tetiana Kochkova. W Bojarce – jak wspominała – bywało, iż w ciągu doby należało podstawić 3 pociągi ewakuacyjne, a i tak nie zaspokajało to potrzeb.

Co więcej, mnóstwo osób zabierało ze sobą koty czy psy, ale (często dopiero na miejscu) dowiadywali się, iż do pociągu można zabrać jedynie małe zwierzęta, nie było też możliwości zabrania większych bagaży, kilku walizek. Ukraińcy ostrzegają, iż tego rodzaju zasady powinny być ustalane w czasie pokoju, a mieszkańcy powinni je znać z wyprzedzeniem. – Gdy do okolicznych wsi wysyłaliśmy autobusy ewakuacyjne (które dowoziły cywili na stacje kolejowe – red.) przypominaliśmy o tym, by odwiązywać zwierzęta z łańcucha, puszczać je wolno tak, aby zwiększyć ich szanse na przeżycie – wspominała zastępczyni burmistrza. Wybuch kryzysu to dla urzędników samorządowych nie tylko ogromnie trudna praca wykonywana w stresie. To również dramatyczne wybory osobiste. Doświadczyła tego m.in. zastępczyni burmistrza. – Pracowałam całymi dniami ze świadomością, iż moje dziecko jest samo w domu, tylko ze swoim psem. Udało mi się ewakuować je do Polski dopiero w połowie marca. Odwiozłam dziecko do granicy, pożegnałam i z ciężkim sercem… wróciłam do Bojarki – opowiadała Tetiana Kochkova.

Dlaczego? Bo obecność władzy lokalnej dawała mieszkańcom choć trochę poczucia stabilizacji. I to właśnie kolejna niebagatelna rola, jaką do odegrania w czasie kryzysu mają samorządowcy i na którą powinni się przygotować. – Ludzi pokrzepiała nasza obecność. Jako samorządowcy musieliśmy też zająć się walką z dezinformacją siejącą panikę. Aby opanować chaos musieliśmy zadbać o sprawną komunikację: utworzyć oficjalny kanał, platformę internetową, na której często mieliśmy wejścia na żywo. W ten sposób mieszkańcy otrzymywali wiarygodne wiadomości na temat m.in. sposobu ewakuacji, dystrybucji pomocy czy bieżącej sytuacji w innych częściach kraju – stwierdziła podczas debaty Olena Kovtun, naczelniczka wydziału współpracy międzynarodowej w urzędzie miasta Bojarka.

Doświadczenia, z których polskie samorządy już skorzystały

Samorząd bielański współpracuje z Bojarką od kilku lat i choć wiele rozwiązań, jakie władze lokalne powinny zaimplementować musiało być prawnie usankcjonowanych (np. ustawą o obronie cywilnej), to część ukraińskich doświadczeń przekuto już na konkretne działania. Przykład? – Przez ostatnie lata w Warszawie wygaszano program studni oligoceńskich, na Bielanach postanowiliśmy zadbać o ich utrzymanie. Remontujemy stare ujęcia i planujemy otwarcie nowych. Dzięki temu mieszkańcy uzyskają niezależność – będą mieli dostęp do wody pitnej niezależnie od tego czy wodociągi będą pracowały i czy miasto podstawi zbiorniki z wodą. To może się przydać nie tylko w czasie konfliktu zbrojnego, ale też podczas klęsk żywiołowych – tłumaczył burmistrz Grzegorz Pietruczuk.

Na Bielanach rozpoczął się także przegląd miejsc ukrycia i schronów budowanych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przy placówkach edukacyjnych. – Budowa nowych miejsc tego typu to kwestia przyszłości, ale już teraz warto podpatrzeć pomysły z Ukrainy, gdzie schrony są wielofunkcyjne. W czasie alarmów służą bezpieczeństwu, ale gdy nie ma zagrożenia mogą być wykorzystywane np. jako sale do zajęć integracyjnych, spotkań – wymieniał polski samorządowiec.

Ukraińska delegacja podkreślała, iż priorytetem było dla nich bezpieczeństwo dzieci, zwłaszcza iż mimo konfliktu zbrojnego uczęszczają one do szkół. Nauczanie prowadzone jest w systemie zmianowym – jedne dzieci mają lekcje zdalne, inne na miejscu (schrony nie pomieściłyby wszystkich). Jednak wszyscy wiedzą, jak zachowywać się po usłyszeniu alarmu. Wielokrotnie ćwiczona ewakuacja uczniów i nauczycieli do schronu odbywa się błyskawicznie. Ukraińscy samorządowcy przyznali, iż budowa schronów dla dorosłych to zadanie kosztowne i czasochłonne.

Władze lokalne w Polsce także dopiero czeka budowa schronów dla ludności (warto dodać, iż Warszawa, w której jest metro, nie ma tu przewagi nad innymi miastami, ponieważ stacje podziemnej kolejki nie zostały urządzone z myślą o sytuacjach kryzysowych i np. jest w nich mnóstwo szklanych elementów wyposażenia). Samorządowcy muszą się też pochylić nad opracowaniem planów ewakuacyjnych ludności, co – zwłaszcza w przypadku Warszawy – jest ogromnym wyzwaniem.

Wiedząc, jak ważna jest komunikacja i walka z dezinformacją mieszkańcy poznali rodzaje alarmów, a o tym jak zachowywać się w czasie sytuacji kryzysowych i jak działać zgodnie z zasadami obrony cywilnej, dowiadują się z gazety wydawanej przez Urząd Bielnicy Bielany. To jednak dopiero początek drogi, jaka czeka polskie samorządy.

Zanim zapadną konkretne decyzje, warto dyskutować w gronie samorządowców i służb mundurowych nad rozwiązaniami, które uchronią polski system obrony cywilnej przed błędami i słabością systemu ukraińskiego. Konferencja „Obrona cywilna w praktyce. Doświadczenia Ukrainy” służyła właśnie wymianie informacji. Budowa odporności społecznej wymaga znacznych nakładów, dlatego tym bardziej należy skorzystać z wiedzy i doświadczeń tych, którzy zostali wystawieni na próbę. To nic nie kosztuje, a jest bezcenne.

Podczas konferencji odbyły się: panel „Ewakuacja, komunikacja, schrony” (przygotowany przez stronę ukraińską), dyskusja „Samorząd w czasach kryzysu” oraz sesja Q&A z delegacją miasta Bojarka. W wydarzeniu uczestniczyli przedstawiciele ukraińskiego samorządu, m.in. Andrii Mykheienko, dyrektor Przedsiębiorstwa Miejskiego „Bojarka-Vodokanał”, Oleksandr Diuldin, członek Rady Miasta Bojarka i pracownicy Urzędu Miasta Bojarka. Bielany gościły również burmistrza dzielnicy Wesoła Mariana Mahora, zastępcę burmistrza dzielnicy Ochota Sławomira Cyglera, zastępcę burmistrza dzielnicy Rembertów Aleksandra Lesińskiego, radnych dzielnicowych Piotra Walasa, Renatę Ciupkę i Radosława Sroczyńskiego oraz rektora-komendanta Akademii Pożarniczej, prof. Uczelni, nadbryg. dr. inż. Tomasza Klimczaka. Panelom dyskusyjnym przysłuchiwali się mundurowi: wojskowi i podchorążowie WAT, funkcjonariusze Straży Granicznej, Policji i studenci Akademii Pożarniczej.

PZ
Idź do oryginalnego materiału