Kanclerz Niemiec Friedrich Merz uważa, iż wystrzelenie dronów w polską przestrzeń powietrzną było celową prowokacją i "całkiem lekkomyślnym działaniem". - Europejska obrona powietrzna, obrona powietrzna NATO, zadziałała, ale oczywiście nie tak dobrze, jak powinna - powiedział.
Kanclerz Niemiec ocenił obronę powietrzną NATO. Gorzkie słowa po nalocie dronów
- To całkowicie lekkomyślne działanie rosyjskiego rządu jest częścią długiej serii prowokacji, które obserwujemy od miesięcy w regionie Morza Bałtyckiego i na całej wschodniej flance NATO - powiedział w środę w Berlinie kanclerz Niemiec, cytowany przez "Politico".
Merz przekonywał, iż wtargnięcie dronów w głąb Polski, to "bardzo poważne zagrożenie dla pokoju w Europie". Poparł również opinię premiera Donalda Tuska, który określił wydarzenie w nocy z wtorku na środę "celowym działaniem" rosyjskich służb.
Rosyjskie drony. Merz o konieczności poprawy systemów NATO
- Twierdzenie rosyjskiego rządu, iż był to, iż tak powiem, zbieg okoliczności lub wypadek, nie jest wiarygodne - skomentował Merz, odnosząc się do oświadczenia ministerstwa obrony Rosji, które w środę wydało komunikat o przypadkowym naruszeniu polskiej przestrzeni. Resort wyraził gotowość do rozmów w tej sprawie.
Jak zaznaczył kanclerz, obrona powietrzna NATO w Europie musi zostać znacznie poprawiona. - Przede wszystkim chciałbym zauważyć, iż europejska obrona powietrzna, obrona powietrzna NATO, zadziałała, ale oczywiście nie tak dobrze, jak powinna, aby odpowiednio zapobiec wczesnemu wlotowi tak dużej liczby dronów w polską przestrzeń powietrzną - podkreślił Merz.
ZOBACZ: Rosja "przekroczyła czerwoną linię". Media chcą wysłania sił NATO na granicę z Białorusią
Dodał, iż Niemcy są zdeterminowane do znaczącego zwiększenia własnej obronności i zdolności obronnych europejskiej części Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Rosyjskie drony. Polski i sojusznicze lotnictwo w akcji
Część dronów, które w nocy z wtorku na środę wdarły się w przestrzeń powietrzną Polski, zostały zestrzelone z pomocą holenderskich myśliwców. W akcji wykorzystano również niemieckie systemy obronne i włoski śmigłowiec zwiadowczy. Serwis "Politico" w swojej analizie przedstawił tezę, iż wysłanie bezzałogowców było posunięciem prezydenta Rosji Władimira Putina w celu przetestowania obrony NATO.
ZOBACZ: "Jesteśmy w dużej mierze bezbronni". Michał Dworczyk wskazał luki w polskiej obronie
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte stwierdził jednak, iż systemy obronne zdały egzamin. - To była operacja zakończona sukcesem. Jesteśmy w stanie bronić każdego centymetra naszego terytorium, także przestrzeni powietrznej - skomentował na konferencji prasowej.