Dziś każdy właściciel telefona może pstrykać zdjęcia, ale nie każdy zasługuje na miano fotografa. To jak przez obiektyw patrzy na świat Karol Zając, jest dowodem na to, iż wycieczki z babcią do Łodzi nie poszły na marne! Jego zdjęcia to małe arcydzieła.
Pasja fotograficzna Karola zaczęła się w latach 90-tych, jego pierwsze zdjęcia powstały podczas Dni Chełma. Pierwszym aparatem jakiego używał był zwykły Kodak na kliszę o pojemności 36 ujęć. Większe możliwości fotografii odkrył, gdy w jego ręce trafił kultowy radziecki aparat Sienna. Mechaniczna regulacja ujęć zachwyciła Karola, a nocne zdjęcia stały się jego ulubioną formą ekspresji. W 2003 roku zainwestował w pierwszy aparat cyfrowy – Canona o rozdzielczości zaledwie 3 MPix i pamięci 16 MB.
Obecnie specjalnością Karola są zdjęcia miejskie, które można podziwiać m.in. na profilach miasta Chełm na Facebooku i Instagramie. Inspiracją były wycieczki z babcią do Łodzi.
– Podczas tych wycieczek porównywałem Chełm z innymi miastami (przypominam, iż to były lata 90-te), a w mojej głowie tworzyłem obraz miasta, który później przenosiłem na rysunki modeli miast w 3D. Oprócz tego kolekcjonowałem plany miast i też tworzyłem plan miast w głowie, by umieścić go na kartce, tworząc swój plan miasta. Ta miejska estetyka wciągnęła mnie wtedy i wciąga do dziś – mówi Karol.
Karol uważa się za samouka, a jego obecna galeria to media społecznościowe. Może też pochwalić się wystawą zdjęć oraz spotkaniem autorskim w biurze poseł Anny Dąbrowskiej-Banaszek, a także w Atmosferze podczas „Sceny Jokera”.