Kiedy NATO włączy się do wojny? Sojusz wyznacza „czerwone linie”

euractiv.pl 1 tydzień temu

NATO po raz pierwszy od ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r. wyznaczyło „czerwone linie”, po których przekroczeniu Sojusz poważnie rozważy interwencję zbrojną, informuje „La Repubblica”.

„Należy podkreślić, iż w tej chwili NATO nie posiada planów operacyjnych zakładających wysłanie żołnierzy (na front ukraiński – red.), a jedynie oceny możliwe plany kryzysowe na wypadek, gdyby strony trzecie zaangażowały się w wojnę”, wskazuje rzymski dziennik.

W ramach tych planów wyznaczono „czerwone linie”, po przekroczeniu których NATO uznałoby, doszłoby do zaangażowania stron trzecich w wojnę w Ukrainie i poważnie rozważyłoby włączenie się w konflikt.
Zarówno natowscy urzędnicy, jak i państwa Sojuszu podkreślają, poważnie traktują zagrożenie ze strony Rosji, ale na razie stawiają przede wszystkim na odstraszanie. Temu mają służyć plany uwzględniające różne scenariusze dalszego rozwoju konfliktu między Rosją a Ukrainą, ale też zwiększanie wydatków na obronność i inwestycje w potencjał militarny.

Na czym mają polegać „czerwone linie” NATO?

Pierwszą z „czerwonych linii” może być włączenie się do konfliktu między Ukrainą a Rosją kolejnego państwa. Mowa o Białorusi, na której terytorium znajdują się bazy militarne i linie logistyczne są wykorzystywane przez Rosję od początku wojny.

Wojska ukraińskie nie są w stanie zabezpieczyć całej granicy, dlatego Kijów obawia się dalszych kroków białoruskich władz. Natowscy analitycy obawiają się, iż gdyby doszło do przełamania frontu na północy, Białoruś zostałaby bezpośrednio wciągnięta do wojny.

W takiej sytuacji państwa NATO mogą podjąć decyzję o interwencji w celu dodatkowego wzmocnienia ukraińskiej obrony. O tym właśnie ostatnio we Francji, gdzie spekulowano, co w praktyce oznaczać mogą słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwości wprowadzenia francuskich oddziałów na terytorium Ukrainy. Jedna z kilku opcji, o których mówili analitycy, zakładała zabezpieczenie granicy z Białorusi.

Druga czerwona linia ma dotyczyć Polski. NATO rozważyłoby interwencję, gdyby Rosja zdecydowała się na militarną prowokację wobec państw bałtyckich lub naszego kraju. „La Repubblica twierdzi także, iż natowska interwencja wchodziła w grę również w przypadku ataku Rosji na Mołdawię. Nie musi chodzić o pełnoskalową inwazję, ale choćby o uderzenie kierunkowe.

Strategia reakcji NATO według włoskiego dziennika jest już gotowa i została podzielona na etapy. W pierwszej kolejności miałoby dojść do mobilizacji sił powietrzne, a udział wojsk lądowych to ostateczność na wypadek gwałtownej eskalacji konfliktu.

Według RMF FM jest jednak mało prawdopodobne, iż Sojusz rzeczywiście bierze pod uwagę takie scenariusze. Prowokacje wobec Polski miały już bowiem miejsce. Chodzi o sytuacje, gdy na terytorium naszego kraju spadła rakieta zdolna do przenoszenia ładunku jądrowego, albo kiedy gdy inna rakieta przeleciała po polskim niebie w czasie ataku powietrznego na Lwów.

NATO nie podjęło wówczas żadnej nadzwyczajnej interwencji. „Trudno też wyobrazić sobie, iż Sojusz, który przez pół roku zwlekał z zapewnieniem uzbrojenia Ukraińcom, nagle osobiście włączy się do wojny, gdy Rosjanie z Białorusinami staną pod Kijowem”, wskazuje RMF24.

NATO za miękkie wobec Rosji? Tak uważa duża część Polaków

Do tej pory sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg konsekwentnie twierdził, iż Sojusz nie planuje wysyłania wojsk do walki z Rosją w obronie Ukrainy.

– Państwa NATO dostarczają Ukrainie bezprecedensowego wsparcia, (…) ale nie ma planów, żeby wojska NATO walczyły na terytorium Ukrainy – zapewniał.

Tymczasem aż 39 proc. Polaków uważa, iż NATO powinno być bardziej stanowcze w odniesieniu do wojny w Ukrainie, wynika z sondażu CBOS, opublikowanego w ubiegłym miesiącu. Prawie tyle samo, bo 37 proc. uważa je jednak za odpowiednie.

W zdecydowanej mniejszości są natomiast ci, którzy twierdzą, iż NATO przesadza ze swoją reakcją na konflikt za naszą wschodnią granicą. Tylko 14 proc. respondentów w badaniu CBOS stwierdziło, iż działania Sojuszu w odniesieniu do tej wojny są zbyt daleko idące. 10 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

Idź do oryginalnego materiału