Rosyjski aparat dezinformacyjny w stosunku do Polski przez cały czas mocno koncentruje się na kreowaniu naszego państwa na zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa w regionie. Wykorzystywanie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej oraz dezinformowanie na temat działań WP oraz MON z zakresu wzmacniania zdolności defensywnych RP promowane są niemal każdego dnia. Z jednej strony jesteśmy „podłymi prowokatorami” i „prześladowcami migrantów”, a z drugiej „agresorami” rzekomo przygotowującymi się do „wywołania wojny”. Wszystkie te przekazy mają jeden element spajający – Polska jest stroną „winną napięciom” oraz państwem „generującym zagrożenie”. Na tle „agresywnej” i „faszystowskiej Polski”, zarówno Moskwa jak i Mińsk pozycjonowane są na strony „miłujące pokój” oraz „dążące do dialogu”. Próby te zawsze jednak blokuje „militarystyczna Polska”, której przywódcy „realizują interesu USA” lub „pałają rusofobią”, co ma motywować ich do „przeciwdziałania pokojowym planom Moskwy”.
Oprócz powyższego kierunku rzeczą wartą odnotowania pozostaje zaangażowanie strony białoruskiej w pozyskiwanie obywateli RP do współpracy z zakresu uwiarygodniania własnych przekazów dezinformacyjnych emitowanych na potrzeby realizacji celów wewnętrznych oraz zewnętrznych. Dzięki pozyskiwaniu obywateli RP do kooperacji, białoruskie służby uzyskują możliwości z zakresu budowy relatywnie wiarygodnych dla Białorusinów przekazów kreujących Polskę na „niedemokratyczny reżim” oraz państwo, które „utraciło swoją niepodległość” i jest rzekomo w tej chwili marionetką USA/Niemiec/Brukseli/NATO.
Zjawiskiem wartym uwagi jest ponadto zaangażowanie prorosyjskich i probiałoruskich dezinformatorów w działania z zakresu infekowania polskiej infosfery przekazem Moskwy i Mińska. W ostatnich tygodniach wyjątkowo często przejawiają się nie tylko narracje kreujące Polskę na państwo rzekomo popychane w wojnę z Rosją, ale również narracje i przekazy wybielające obraz Białorusi, a także Rosji w kontekście rzekomo trwającego rozkwitu gospodarczego obu państw. Polskojęzyczne źródła rosyjskie i białoruskie oraz obywatele RP z różnych powodów szerzący przekaz dezinformacyjny zbieżny z rosyjskim i białoruskim, aktywnie promowali przy tym treści odnoszące się do kreowania Moskwy na „gołąbka pokoju”, który wraz z Węgrami i Chinami “stara się doprowadzić do pokoju w Europie”. Owe „chwalebne działania” natrafiają jednak na opór „podżegaczy wojennych” takich jak Polska czy USA.
W powyższym kontekście strona rosyjska wraz z białoruską przeprowadziły operację wpływu z zakresu kreowania Sił Zbrojnych Ukrainy na rzekomo przygotowujące się do ataku na Białoruś (zgodnie z przekazem Kijów gromadzi siły na granicy z Białorusią). Jednym z aspektów danych działań wydaje się być wzmocnienie aktywności kreujących Moskwę na stronę „pragnącą pokoju”, która „notorycznie natrafia” na ukraińskie albo polskie „prowokacje”. Celem działań jest m.in. obniżenie poziomu poparcia okazywanego przez Zachód Kijowowi poprzez przekonywanie odbiorców z Zachodu, iż to nie Rosja, ale Ukraina odpowiada za stan przedłużającej się wojny.
W podobny sposób komentowano przy tym wizytę W. Zełenskiego w Polsce, która przedstawiona została m.in. jako działanie służące eskalowaniu napięć w regionie. W ten sposób komentowano nie tylko doniesienia o możliwości utworzenia w Polsce „ukraińskiego legionu” czy potrzeby prowadzenia rozmów nt. możliwości neutralizacji rosyjskich rakiet znajdujących się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej) zmierzających w stronę Polski, ale również kwestię potencjalnie możliwego przekazania Ukrainie samolotów MiG. Każdy z aspektów ukazany został jako “wrogie” względem Rosji działanie Warszawy oraz jako „polsko-ukraińska prowokacja”, która rzekomo nie służy pokojowi, ale jest korzystna z perspektywy „rozpalania konfliktu zbrojnego”.
Zarówno omawiane działania dot. polskiej jak i rosyjskiej infosfery służą deprecjonowaniu wizerunku RP oraz usprawiedliwianiu obrazu polityki Moskwy oraz Mińska. Na tle „podłej Polski”, działania Mińska i Moskwy wydają się nie nosić agresywnego charakteru. W tej zafałszowanej wizji rzeczywistość to nie Moskwa, ale Kijów, Warszawa i Waszyngton są stronami “odpowiedzialnymi” za wybuch wojny oraz za odczuwane przez Europejczyków skutki kryzysu.
Autor: dr Michał Marek