Komu CEZ sprzedał elektrociepłownie w Skawinie i Chorzowie

wysokienapiecie.pl 4 dni temu
Zdjęcie: Ważnym elementem strategii odnawiania lasu jest obecnie dostosowywanie gatunków drzew do typu siedliska oraz sadzenie różnorodnych gatunków, szczególnie liściastych. Fot. Lasy Państwowe


Czeski trader przejmuje polski CEZ

Czeski koncern CEZ zgodnie z zapowiedziami sprzedał spółce ResInvest Group elektrociepłownie w Skawinie i Chorzowie. Wartości transakcji nie ujawniono, musi ją jeszcze zatwierdzić UOKiK. Co ciekawe, CEZ podał, iż uzyskana cena przekracza wycenę tych aktywów.

Skawina to drugi co do wielkości dostawca ciepła dla Krakowa. Elektrociepłownia ma moc elektryczną 330 MW i termiczną 588 MW. EC Chorzów o mocy 238 MWe/500 MWt to jeden z największych producentów ciepła w konurbacji górnośląskiej. Głównym paliwem obu elektrociepłowni jest węgiel, ale obie korzystają także ze współspalania biomasy. W zeszłym roku oba zakłady wyprodukowały prawie 1.4 TWh energii elektrycznej i 5649 TJ ciepła.

CEZ Skawina miała w 2023 r. 928 mln zł przychodów i co najmniej od dwóch lat przynosi straty netto - w 2023 r. 3 mln zł, rok wcześniej 93 mln zł. CEZ Chorzów jest rentowny - przy mniejszych o połowę przychodach 483 mln zł, zysk netto wyniósł 93 mln zł.

ResInvest to zarejestrowany w Szwajcarii fundusz, zajmujący się handlem różnego rodzaju surowcami energetycznymi i innymi towarami na całym świecie. Ma też konwencjonalne aktywa wytwórcze w kilku krajach.

Właścicielem funduszu jest czeski menedżer Tomas Novotny, znany wcześniej z pracy w EPH - największym prywatnym właściciela elektrowni w Czechach.

Trudno powiedzieć co Novotny zobaczył w Chorzowie i Skawinie. Być może transakcja jest częścią szerszej układanki pomiędzy ResInvest a CEZ.

Wojciech Wrochna zastąpił Macieja Bando

Premier Donald Tusk powołał wreszcie nowego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Został nim Wojciech Wrochna, do momentu mianowania na pełnomocnika i jednocześnie wiceministra przemysłu - wiceprezes Orlen Synthos Green Energy.

Wrochna jest doktorem prawa z bogatym dorobkiem, wielokrotnie reprezentował polski rząd w sporach z KE i w procesach przed TSUE dotyczących naruszenia przez Polskę prawa unijnego. Brał udział w postępowaniu przeciwko Komisji w sprawie przyznania Gazpromowi przepustowości gazociągu OPAL. Zajmował się też obsługą prawną wielkich projektów jak terminal LNG czy Baltic Pipe.

Ale nowy pełnomocnik prowadził także przez KE postępowania dotyczące notyfikacji pomocy publicznej. To może ułatwić najważniejsze zdaje się zadanie na najbliższe miesiące, czyli zdobycie zgody Komisji na kontrakt różnicowy dla elektrowni jądrowej. A może i na kolejne dosypanie pieniędzy dla górnictwa, co też oczekuje na notyfikację.

Energa zamierza ścigać byłych menedżerów za Ostrołękę C

Energa, wzorem Enei zamierza wystąpić do byłych menedżerów z roszczeniami za budowę węglowej elektrowni Ostrołęka C. Zarząd kontrolowanej przez Orlen spółki zwrócił się do walnego zgromadzenia o podjęcie odpowiednich uchwał. Na ich podstawie zarząd ma mieć prawo dochodzenia roszczeń na drodze sądowej lub pozasądowej. Zachowania niektórych byłych członków organów spółki spowodowały poniesienie szkód wielkiej wartości - uzasadnił zarząd Energi.

Już dawno z podobnymi krokami wystąpiła Enea, domagając się od byłych członków zarządu i rady nadzorczej w sumie 656 milionów złotych tytułem szkód, wyrządzonych w związku z budową, a adekwatnie próbą wybudowania wielkiej elektrowni węglowej.

Pomysł budowy 1000 MW bloku na węgiel w Ostrołęce wrócił w 2015 roku wraz z objęciem władzy przez PiS. Mimo braku jakichkolwiek ekonomicznych przesłanek oraz finansowania Energa do spółki z Eneą wydały ponds 1 mld zł na budowę, w tym ikonicznych dwóch wież, spektakularnie potem zburzonych.

Budowy zaniechano po wyborach w 2020 roku, gdy ministrem energii przestał być główny promotor projektu, Krzysztof Tchórzewski. Orlen, który w międzyczasie przejął Energę ogłosił, iż wybuduje w Ostrołęce blok gazowy.

Rosjanie zakręcili Austrii kurek z gazem

W sobotę 16 listopada Gazprom wstrzymał dostawy gazu dla austriackiego OMV, jednego z ostatnich europejskich klientów, z którym miał kontrakt do 2040 roku. Według OMV, Gazprom poinformował o wstrzymaniu dostaw 12 godzin wcześniej.

13 listopada Gazprom przegrał z OMV arbitraż, który przyznał austriackiej spółce 230 milionów euro odszkodowania plus odsetki za niezgodne z kontraktem dostawy z 2020 roku. Austriacy zapowiedzieli, iż potrącą sobie wygraną z rachunków, płaconych rosyjskiemu koncernowi i iż prawdopodobnie oznacza to koniec dostaw z Rosji. I tak rzeczywiście się stało.

Niemcy wzbraniają się przed rosyjskim LNG

Niemieckie ministerstwo gospodarki zakazało państwowej spółce Deutsche Energy Terminal, operatorowi terminala LNG Brunsbuttel przyjęcia ładunku rosyjskiego LNG. Metanowiec był już w drodze, i prawdopodobnie nie był to jedyny ładunek rosyjskiego LNG, który miał przypłynąć do Niemiec.

Ministerstwo Gospodarki ograniczyło się do stwierdzenia, iż Niemcy nie importują gazu z Rosji. Przypomniało, iż już w lutym firmy sprowadzające LNG zadeklarowały, iż towar trafiający do Niemiec nie jest rosyjski.

Nie wiadomo jeszcze, kto kupił LNG z półwyspu jamalskiego i próbował wyładować go w Brunsbuttel. Traderzy spekulują, iż nabywca próbował wysondować determinację niemieckich władz. Co dalej ze statkami z rosyjskim skroplonym gazem? Zawsze mogą popłynąć kawałek dalej, do terminali w Belgii i Francji, które przyjmują transporty z Rosji bez problemów.

Postępowanie niemieckich władz jest zabawne, bo rosyjski LNG i tak trafia do nad Ren z terminali we Francji i Belgii. Kraje UE nie doszyły do porozumienia w sprawie sankcji na LNG z Rosji.

Idź do oryginalnego materiału