Koniec Synodu. Papież chce „różnorodności”. Diakonat kobiet „do dyskusji”. Zmiany w liturgii

pch24.pl 3 godzin temu

Synodalność na wszystkich poziomach życia Kościoła, wzmocnienie władzy kobiet i debata o diakonacie, większe docenienie „różnorodności” kulturowej Kościoła i zmiany w liturgii, które mają doprowadzić do silniejszej partycypacji świeckich – oto propozycje zakończonego dziś Synodu o Synodalności.

Koniec. Głosowaniem nad dokumentem finalnym zamknięto w sobotę Synod o Synodalności. W niedzielę odbędzie się jeszcze Msza święta w Bazylice św. Piotra, która oficjalnie zamknie obrady; ale to, co miało zostać postanowione – już postanowiono. Dokument końcowy jest konkretnym owocem bezprecedensowego procesu ogólnoświatowych konsultacji, które z woli Franciszka rozpoczęły się w 2021 roku. Tym razem papież nie ogłosi adhortacji apostolskiej; chce, żeby wszyscy czytali po prostu dokument finalny i uznaje go za swój, co zgodne jest z zapisami Episcopalis communio z 2018 roku.

Co ogłoszono w Rzymie?

W przemówieniu wygłoszonym jeszcze w auli Pawła VI papież Franciszek powiedział, iż są i będą konkretne decyzje do podjęcia. Podkreślił, iż cały czas pracują specjalne komisje i potrzeba jeszcze czasu, by opracować różne kwestie. Papież zaznaczył, iż Kościół musi iść naprzód razem w swojej różnorodności. Wskazując na dużą wartość dokumentu finalnego podkreślił, iż zdecydował się nie publikować adhortacji apostolskiej, ale polecić wszystkim lekturę tekstu końcowego.

Dokument końcowy w Sala Stampa prezentowali kardynałowie Mario Grech, sekretarz Synodu Biskupów oraz Jean-Claude Hollerich, relator generalny synodu. Ponadto obecni byli jeszcze s. Maria de los Dolores Palencia Gómez oraz księża Giacomo Costa i Riccardo Battocchio.

Szef komunikacji Watykanu Paolo Ruffini podkreślił, iż dokument finalny został przyjęty przez wymaganą większość 2/3 głosów.

Kard. Mario Grech powiedział, iż w Kościele katolickim kwestia przewodzenia – bycia liderem – niekoniecznie musi zależeć od posiadania sakramentu święceń; wskazał na przypadki wspólnot lokalnych, gdzie ksiądz bywa rzadko i z tego powodu faktycznie kierownictwo sprawują tam osoby niewyświęcone. Mówił o tym w kontekście roli kobiet.

W dokumencie finalnym wskazano, iż sprawa diakonatu kobiet pozostaje „otwarta”. Jest to zgodne z ostatnimi wypowiedziami kard. Victora Fernándeza; nie wiadomo jednak, czy synod miał na myśli diakonat sakramentalny czy nie.

Kard. Jean-Claude Hollerich powiedział, iż sprawa diakonatu kobiet jest bardzo delikatna. Podkreślił, iż o ile Ojciec Święty przyjął dokument finalny jako swój, oznacza to przyjęcie również tego passusu – to znaczy, iż kwestia diakonatu kobiet jest otwarta w ocenie papieża. Nie oznacza to, iż Franciszek wprowadzi diakonat kobiet ani iż go nie wprowadzi; a jedynie, iż dyskusja na ten temat będzie prowadzona dalej.

Purpurat mówił też o zmianach w liturgii. Stwierdził, iż nie ma planu „rewolucji” w liturgii w tym sensie, żeby zastąpić księży świeckimi; ale iż chodzi o wprowadzenie większej „partycypacji” ludzi w liturgii.

Wszystkich w Kościele ma też objąć „formacja synodalna”; rzecz ma dotyczyć między innymi kształcenia kandydatów do kapłaństwa, co miałoby zostać osiągnięte na przykład poprzez większy udział kobiet w nauczaniu seminarzystów. Mówił o tym również kard. Jean-Claude Hollerich. Wskazał, iż formacja synodalna ma jednak oznaczać coś „więcej” niż tylko dopuszczenie kobiet do kształcenia przyszłych księży.

Progresywne początki synodu

Od samego początku synod wzbudzał ogromne emocje, bo wielu ludziom Kościoła absurdalnie nieoczywisty wydawał się jego temat. Synodalne rozmowy o synodalności? Co to znaczy? Oliwy do ognia dolewali różni watykańscy purpuraci, którzy z rozbrajającą szczerością przyznawali, iż pojęcie synodalności jest niezdefiniowane i trzeba je dopiero napełnić treścią. Wśród biskupów, księży i wiernych narastała nieufność, tym bardziej, iż z procesu bardzo zadowoleni byli progresiści w krajach niemieckojęzycznych i latynoamerykańskich. Co więcej – papież powierzył kierownicze stanowiska na synodzie ludziom, którzy sprzyjają ideom reformistycznym. Całym procesem zarządzał maltański kardynał Mario Grech, a odpowiedzialność za stworzenie dokumentów spoczęła na luksemburskim purpuracie kard. Jean-Claude Hollerichu. Biskupi z Niemiec głośno deklarowali, iż chcą przedłożyć całemu światu swoją agendę: nowa rola kobiet w Kościele, demokratyzacja, relatywizacja moralności seksualnej, zmiany w życiu kapłańskim…

Pierwsze dokumenty synodalne opublikowane jeszcze w 2021 roku wskazywały, iż Niemcy wiedzą, co mówią. Teksty były pełne odniesień do kryzysu nadużyć, sugerując konieczność wprowadzenia w Kościele wielkich zmian; wskazywano na nieodzowność pochylenia się nad „grupami marginalizowanymi” jak kobiety czy właśnie homoseksualiści; pisano o przebudowie „piramidalnej struktury Kościoła” tak, żeby całkowicie zmienić procesy decyzyjne; wreszcie w dokumentach synodalnych pojawiała się bardzo nieortodoksyjna wykładania tego, kto jest tak naprawdę członkiem Kościoła i na jakiej podstawie Kościół może podejmować decyzje, również doktrynalne.

„Niepoważny” synod?

Wielu ludzi nabrało jednak dość gwałtownie przekonania, iż proces nie jest chyba zbyt poważny. Krótko po ogłoszeniu procesu synodalnego papież wydał autorytarne i bardzo restrykcyjne decyzje dotyczące liturgii tradycyjnej. Pomimo wielkiej fali krytyki nie cofnął się choćby na krok; jego urzędnicy zaczęli jeszcze wzmacniać ograniczenia. Jesienią 2021, kiedy rozpoczęły się wielkie konsultacje synodalne w diecezjach na całym świecie, zwracano powszechnie uwagę na niemożność ich rzetelnego przeprowadzenia z powodu zbyt małej ilości czasu w przygotowania. W lutym 2022 roku wybuchła wojna na Ukrainie i uwaga znacznej części świata została w znacznej mierze przekierowana na ten konflikt, co powadze synodalności bynajmniej nie pomogło. W październiku 2023 roku uczestnicy synodu obradowali po raz pierwszy w Rzymie. Powszechnie narzekano na mało transparentny przebieg obrad, domagano się poruszania różnych wątków, które były przez Watykan ignorowane. Zgromadzeni chcieli rozmawiać między innymi o podejściu do środowisk tęczowych. Na próżno: dwa miesiące po zamknięciu tamtych obrad kard. Fernández ogłosił „Fiducia supplicans” o błogosławieniu par LGBT. Nie konsultując tego dokumentu z nikim spoza wąskiego kręgu w Watykanie doprowadził do największego wewnętrznego trzęsienia ziemi w historii Kościoła ostatnich wieków – cały kontynent, Afryka, odrzucił papieski dokument.

Jakby tego było mało, w lutym 2024 roku Franciszek ogłosił, iż równolegle do synodu będzie obradować 10 specjalnych komisji, które zajmą się różnymi tematami ważnymi dla uczestników synodu. Komisje zostały odgórnie obsadzone przez ekspertów…

Dlatego kiedy cztery tygodnie temu delegaci synodalni z całego świata przyjeżdżali do Rzymu nie było raczej entuzjastycznej atmosfery. Wszyscy mieli świadomość, iż papież traktuje trzyletni proces synodalny wyłącznie jako swoistą „szkołę rozmowy”, ale o żadne konkretne decyzje tu bynajmniej nie chodzi – te będą zapadać zupełnie gdzie indziej. Franciszek ogłosił zresztą wprost, iż do czerwca 2025 roku czeka na raporty 10 komisji – i dopiero wtedy jakieś reformy będą mogły rzeczywiście ruszyć naprzód.

Dokument finalny synodu trudno zatem traktować jako jakkolwiek decyzyjny głos. Synody w ogóle pełnią tylko doradczą funkcję wobec papieża; zwykle jednak następcy św. Piotra w jakiejś mierze wdrażali w życie to, co na nich postanowiono. Tym razem może być dosłownie… jakkolwiek: wszystko zależy od tego, co spodoba się papieżowi. Cóż, Kościół to ostatecznie monarchia; pytanie tylko po co było to wszystko?

Coś się jednak zmieniło…

Nie jest jednak tak, by proces synodalny nie przyniósł żadnych efektów, choćby niezależnych od dokumentu, bynajmniej. Po pierwsze, wydanie „Fiducia supplicans” w grudniu 2023 roku było w jakimś sensie pokłosiem ogromnego nacisku na Stolicę Apostolską wywieranego przez środowiska progresywne. Belgowie wprowadzili wcześniej błogosławieństwa liturgiczne dla homoseksualistów, do tego samego przymierzali się Niemcy, Austriacy i Szwajcarzy; mówili o tym liberałowie we Włoszech i USA… Temat naprawdę mocno rezonował w debatach synodalnych i Watykan poczuł się zmuszony do działania – wprowadzając zakaz błogosławieństw liturgicznych przy jednoczesnej zgodzie na błogosławienie „poza liturgią”, co tak czy inaczej stanowiło potężny skandal.

Drugim efektem jest pchnięcie naprzód „kwestii kobiet”. To bez cienia wątpliwości wielki sukces środowisk germańskich. Podczas debat synodalnych głosy dotyczące konieczności „większego włączenia” kobiet w procesy decyzyjne w Kościele rozlegały się na całym świecie, ale temat został do powszechnej dyskusji wprowadzony i napędzony właśnie przez niemiecką Drogę Synodalną – w dużej współpracy z częścią biskupów i świeckich z Ameryki Łacińskiej, często o niemieckich korzeniach, a prawie zawsze korzystających z niemieckiego wsparcia finansowego. Synod sam w sobie nie podejmie w tej sprawie żadnych decyzji, ale kardynał Victor Manuel Fernández zapowiedział bardzo wyraźnie, iż Dykasteria Nauki Wiary przygotuje dokument poświęcony miejscu kobiety w Kościele, dając im „więcej przestrzeni i władzy”. Co więcej, dopiero w trakcie kończącej się teraz sesji synodalnej w Rzymie Fernández przyznał jasno i wprost, iż Franciszek „nie zamyka drzwi” dla wprowadzenia w Kościele katolickim diakonatu kobiet. Bez synodalnego nacisku progresistów tego by niewątpliwie nie było; ostatecznie przecież potwierdził to dokument finalny. Debata o diakonacie kobiet zatem postępuje.

Niepokojące są też propozycje zmian liturgicznych. O tym mówiły już poprzednie dokumenty synodalne, wskazując na rzekomą konieczność uczynienia liturgii bardziej partycypacyjną i otwartą na udział różnych grup. Ksiądz miałby dalej przewodzić liturgii, ale w pewnym sensie nie stać już tak silnie w centrum. Jaki konkretnie charakter przybiorą te zmiany i czy w ogóle zostaną wprowadzone, dopiero się okaże.

Czy mogło być gorzej?

Niewątpliwie – tak, mogło być gorzej. Gdyby środowiska konserwatywne na całym świecie nie próbowały zatrzymać impetu progresistów, synod skończyłby się pewnie znacznie silniejszym wezwaniem do decentralizacji doktrynalnej czy choćby konkretnymi skrajnie reformistycznymi postulatami. W jednym z wywiadów na koniec synodu liberalny ks. Tomasz Halik z Czech przyznawał, iż uczestnicy synodu z państw Europy wschodniej nie chcieli przyjmować progresywnych idei. „Brak dojrzałości”, sugerował kapłan… Cóż, z Bożą pomocą znalazło się wielu biskupów, którzy byli przeciwni takiej agendzie.

W akcję przeciwdziałania progresistom włączyło się również Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi.

Jeszcze w 2021 roku wysłaliśmy broszurę na temat liberalnej agendy synodalnej do wszystkich biskupów i księży w Polsce.

W 2023 roku odegraliśmy kluczową rolę w stworzeniu obszernej analizy na temat odpowiedzialności biskupa za Kościół powszechny. Analizy, którą udało się rozesłać do niemal wszystkich biskupów na świecie!

Media Stowarzyszenia cały czas na bieżąco informowały o tym, co dzieje się wokół synodu, naświetlając największe zagrożenia. Portal PCh24.pl jest czytany przez katolików nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach – wiemy, iż do naszych materiałów sięgają między innymi katoliccy dziennikarze w takich krajach jak Słowacja, Austria, Wielka Brytania, Niemcy czy Meksyk… W połączeniu z wysiłkiem i przede wszystkim modlitwą wielu ludzi szczerze zatroskanych o przyszłość Kościoła, jak można sądzić, pomogło to wszystko przynajmniej zminimalizować straty, to znaczy – nie dopuścić, by agenda progresywna w całości opanowała synod.

Konkluzja

Jakie to wszystko będzie mieć znaczenie dla praktycznego życia Kościoła – zobaczymy. Inaczej niż zwykle po Synodach Biskupów, papież nie zdecydował się na publikowanie adhortacji posynodalnej. Chciał, by czytać cały dokument końcowy. Nie oznacza to bynajmniej, by tekst miał mieć jakąś szczególną wagę autorytatywną. Jest prawdopodobne, iż Franciszek zdecyduje się na publikację własnego tekstu dopiero wtedy, kiedy na jego biurko trafią konkretne propozycje przygotowane przez wszystkie komisje specjalne. Może wówczas dokonać sui generis scalenia tych raportów z dokumentem finalnym synodu; lub też napisać zupełnie osoby tekst, tylko luźno oparty na wszystkich tych opracowaniach.

Dziś wszystko wskazuje na to, iż pewne są cztery rzeczy: stopniowe zwiększanie roli kobiet w Kościele, być może w stronę diakonatu; zmiany w liturgii, które nie mają być „rewolucyjne”, ale jednak nastawione na „większą partycypację” świeckich; wzmacnianie procesów konsultacyjnych na wszystkich płaszczyznach życia kościelnego, co może w praktyce krępować swobodę decyzyjną biskupa; utrwalenie istniejącego od lat problemu atomizacji doktrynalnej, czyli podejmowania w różnych krajach świata decyzji w kwestiach wiary i moralności, które de facto naruszają więź z Kościołem powszechnym.

Protagoniści synodalności deklarują, iż „synodalizacja” Kościoła tak naprawdę dopiero się zaczęła. Walka zatem dalej trwa – i razem z Państwem będziemy starać się w niej brać jak najaktywniejszy udział. Pozostajemy ufni w asystencję Ducha Świętego i obietnicę Chrystusa: bramy piekielne go nie przemogą.

Paweł Chmielewski

SZCZEGÓŁOWĄ ANALIZĘ DOKUMENTU PRZEDSTAWIMY WKRÓTCE W OSOBNYM ARTYKULE

Idź do oryginalnego materiału