Kijów odmówił przedłużenia umowy tranzytowej z rosyjskim gigantem energetycznym Gazpromem, która pozwala Moskwie na przesyłanie gazu ziemnego do Europy Środkowej przez ukraińskie rurociągi. Umowa wygasła 1 stycznia, kończąc porozumienie, które obowiązywało od dziesięcioleci. Podejmując decyzje o jej nieprzedłużeniu, Ukraina zignorowała prośby takich krajów, jak m.in. Węgry i Słowacja, które polegają na taniej rosyjskiej energii. To wywołało złość słowackiego premiera.
— Wstrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę będzie miało drastyczny wpływ na nas wszystkich w UE — nie na Federację Rosyjską — powiedział premier Słowacji Fico w noworocznym przemówieniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Wcześniej słowacki premier — który w czasie świąt niespodziewanie odwiedził Moskwę, by omówić temat dostaw gazu — przekonywał, iż nieprzedłużenie umowy pociągnie za sobą „miliardowe koszty” dla Unii Europejskiej i uderzy w jej konkurencyjność. Stwierdził też, iż decyzja ta uderzy finansowo w jego kraj, prowadząc do zwiększenia cen energii.
— Ale kogo obchodzi Słowacja, prawda, panie Zełenski? Ale kiedy potrzebujesz czegoś, co uchroni cię przed zamarznięciem zimą, krzyczysz z frustracji — powiedział Fico w piątek na nagraniu, uderzając w ukraińskiego przywódcę. Dalej zagroził Ukrainie, iż jeżeli nie przedłuży umowy, podejmie przeciwko niej działania odwetowe — na przykład w postaci wstrzymania dostaw energii elektrycznej.
Koniec z zależnością od rosyjskiego gazu
Ukraina nie zmieniła jednak zdania i stwierdziła, iż rozwinie własną krajową produkcję gazu. Także Polska oświadczyła, iż jest gotowa eksportować więcej energii elektrycznej do Ukrainy, jeżeli Fico spełni swoją groźbę.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wygaśnięcie rosyjskiej umowy gazowej nazwał „zwycięstwem” Kijowa.
„Putin wydał miliardy na budowę Nordstreamu, aby ominąć Ukrainę i szantażować Europę Wschodnią groźbą odcięcia dostaw gazu. Dziś Ukraina odcięła mu możliwość eksportu gazu bezpośrednio do UE” — napisał na X.
Rosja już wcześniej wstrzymała dostawy energii do państw UE, takich jak Niemcy i Polska, co było następstwem jej agresji na Ukrainę. Kilka państw członkowskich UE — w tym Słowacja, Węgry i Austria — przez cały czas kupuje jednak rosyjski gaz, mimo tego, iż wspólnota zobowiązała się do 2027 r. uniezależnić od rosyjskiego surowca.
Ryzyko katastrofy humanitarnej w Naddniestrzu
Wraz z wygaśnięciem umowy o tranzycie gazu Rosja wstrzymała jego dostawy również do Naddniestrza. To doprowadziło tam do poważnego niedoboru energii — separatystyczny region Mołdawii jest bowiem uzależniony od rosyjskich dostaw. Agencja Reutera, powołując się na pracownika lokalnej sieci energetycznej Tirasteploenergo, poinformowała, iż od środy nie ma tam cieplej wody i ogrzewania. W dłuższej perspektywie grozi to kryzysem humanitarnym.
Decyzja Kijowa o nierenegocjowaniu umowy gazowej z Moskwą została poparta przez Komisję Europejską. Jej rzecznik powiedział, iż po „ponad roku” pracy nad zapewnieniem dostępności innych źródeł dostaw „UE jest przygotowana” na wygaśnięcie porozumienia.
Od czasu objęcia urzędu premiera Słowacji w 2023 r. Robert Fico jest jednym z najbardziej zagorzałych sojuszników Kremla w UE. Raz po raz grozi, iż zablokuje akcesję Ukrainy do NATO i odmówi wysłania „kolejnej kuli” pomocy wojskowej do Kijowa.