Podole – kraina znana Polakom przede wszystkim z przygód „Małego Rycerza”, rozciągająca się między środkowym biegiem Dniestru a górnym biegiem Bohu. Podzielone w tej chwili pomiędzy obwód tarnopolski, chmielnicki, winnicki i odeski Ukrainy był świadkiem licznych wydarzeń historycznych, wśród których wymienić można chociażby wojny o granice pomiędzy Rzeczpospolitą z Imperium Osmańskim oraz jej zmagania z Tatarami i Hospodarstwem Mołdawskim.
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę oraz ustaleniu granicy polsko-sowieckiej większość obszaru Podola pozostała po czerwonej stronie, II Rzeczypospolitej przypadł jedynie jego najdalej wysunięty na zachód fragment, który wszedł w skład województwa tarnopolskiego (powiaty buczacki, czortkowski, zaleszczycki i borszczowski). Już wtedy określono ten region mianem „Ciepłego Podola”, kraju słońca i winnic.
„Wysunięte na południe, zasłonięte od północy, położone w głębokim jarze Dniestru Zaleszczyki są najcieplejszym i najsłoneczniejszym zakątkiem Polski. Tutaj jedynie dojrzewa winograd, istnieją sady morelowe i brzoskwiniowe, rośnie dziki migdał, a przed domem wdzięczą się egipskie rycynusy. (…) Wiosna zaczyna się w Zaleszczykach najwcześniej, lato kończy się najpóźniej, a ilość dni słonecznych jest największa. (…) Wskutek tego jar dniestrowski staje się mekką wszystkich, którzy tęsknią do słońca, kochają kwiaty i lubią owoce.” Tak wizytę w podolskich Zaleszczykach opisywał kapitan Mieczysław Lepecki, adiutant Marszałka Piłsudskiego. I rzeczywiście, pod koniec pobytu Marszałka, we wrześniu, temperatura potrafiła dochodzić do 46 stopni w słońcu. Nic więc dziwnego iż Zaleszczyki były istnym letnim hubem turystycznym ówczesnej Polski. Wiosna przychodziła wcześnie, sezon zaczynał się z tego powodu już w kwietniu i trwał czasami choćby do października. Pod koniec lat 30. na ciepłym Podolu znaleźć można było osiem wsi letniskowych, dwa letniska campingowe i dwa
w miasteczkach oraz 20 pensjonatów. Większość z tych obiektów położona była nad samym Dniestrem, np. z Czortkowa, Koropca czy Okopów Św. Trójcy można było wypływać kajakami. W Holihradach nad Seretem podziwiać można było osobliwą formację skalną nazwaną „Sfinksem Podolskim”.
Klimat i flora nie były jednak jedynymi atrakcjami przyciągającymi ludzi na podolską ziemię. Jak już wspomnieliśmy, była ona świadkiem licznych istotnych wydarzeń w historii Rzeczypospolitej, które pozostawiły po sobie na jej obliczu trwałe ślady. Podole niejednokrotnie spływało krwią gdyż leżało na szlaku napadów tatarskich i było polem rozgrywki w wojnach polsko-tureckich. Za najbardziej sławny przykład niech posłuży Buczacz, będący miejscem podpisania traktatu między Rzeczpospolitą a Turcją Osmańską, na mocy którego Korona utraciła Podole na rzecz „bisurmanów”. „Przewodnik turystyczny po województwie tarnopolskim” miał choćby wskazywać „Lipę Mahometa”, pod którą według legendy ten haniebny dla Polski dokument został podpisany. Innym znaczącym miejscem był Czerwonogród i znajdujący się w nim relikt zamku Ponińskich, którego mury stawiały opór wojskom tureckim, tatarskim, kozackim i wołoskim oraz XVIII-wieczny pałac, będący w międzywojniu w posiadaniu Marii Eleonory Lubomirskiej. O wiele bardziej znane są Okopy Św. Trójcy, wybudowane na ówczesnym pograniczu tureckim jako twierdza paraliżująca ruch osmańskich wojsk, miejsce obrony konfederatów barskich. Los chciał, iż w międzywojennej Polsce Okopy były najdalej na południowy wschód wysuniętym punktem kraju i znów znalazły się w bezpośredniej bliskości zapalnej granicy, tym razem sowieckiej, w trójstyku wraz z granicą Królestwa Rumunii. Z tego powodu wróciły do swojej dawnej roli – w Okopach powstała strażnica Korpusu Ochrony Pogranicza. Równie istotnym miejscem na Podolu był Jazłowiec, znany ze swojego pałacu i założonego w XIX wieku przez błogosławioną Marcelinę Darowską klasztoru Niepokalanek, w którym mieściła się cudowna figura Matki Boskiej.
To właśnie tutaj w lipcu pułk ułanów majora Plisowskiego z 4. Dywizji Strzelców Polskich generała Żeligowskiego przez trzy dni bił się z ukraińską Armią Halicką i wywalczył zwycięstwo, co pozwoliło wyrzucić Ukraińców za Zbrucz i pomogło zakończyć wojnę o Małopolskę Wschodnią. Na cześć tego wydarzenia ułani Plisowskiego otrzymali nazwę 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, a ich Hetmanką została Matka Boska Jazłowiecka.
Był i trzeci powód dla którego ciepłe Podole przyciągało przed wojną przyjezdnych z całego kraju. Żadne inne miejsce w ówczesnej Polsce nie nadawało się tak dobrze do uprawy winorośli. Jak przekonywał Józef Wartanowicz: „Sprawę tę należy traktować nie tylko jako środek podniesienia dobrobytu miejscowej ludności, ale na miarę ogólnie państwową, gdyż odpowiednie rozbudowanie plantacji winorośli może w zupełności uniezależnić Polskę od importu winogron deserowych.” W 1937 roku na polskim Podolu było około 150 hektarów winnic, owoce winorośli z największej, dziesięciohektarowej winnicy w Zazulińcach mogły zwycięsko konkurować z produktami węgierskimi. Władze państwowe dostrzegły ogromny potencjał tych upraw, we wrześniu 1935 roku odbyło się w Zaleszczykach pierwsze święto winobrania, połączone z dożynkami. Produkcja wina jednak natrafiła na duże kłopoty. Wysoka akcyza sprawiała, iż litr polskiego wina kosztował 1,42 zł, co daje około 14,7 dzisiejszych złotych. Dla porównania, litr słodkiego wina węgierskiego można było kupić za równowartość ówczesnych 30 groszy, a dobre wino rumuńskie kosztowało 1,2 zł za litr. Mimo to na ciepłym Podolu powstały wytwórnie wina, największa z nich znajdowała się w Wysuczce i liczyła ponad 30 hektarów.
Koniec turystycznej i rolniczej prosperity dla polskiego Podola nadszedł wraz z II wojną światową i zmianą granic. Dzisiaj po winnicach i sadach morelowych pozostało już tylko wspomnienie. A Zaleszczyki, nazywane w międzywojniu „polskim Merano” są zaledwie słabym cieniem dawnego uzdrowiska klimatycznego. Duch ciepłego Podola jednak nie zaginął i dalej żyje na polskiej ziemi.
W wyniku deportacji ludności polskiej z Kresów po 1945 roku wielu Podolan znalazło się w okolicy Zielonej Góry. Mimo utraty ojczystej ziemi, trudno przecenić ich znaczenie i wpływ ich doświadczeń na rozwój, a choćby charakter współczesnego polskiego winiarstwa. Zaraz po wojnie państwo polskie zadbało, by w nowych granicach kraju powstały dwa regiony winiarskie – Warka nad Pilicą oraz wspomniana Zielona Góra. Za rozwój obydwu odpowiadali dwaj Podolanie, Stanisław Madej i Grzegorz Zarugiewicz. Odbywające się corocznie we wrześniu zielonogórskie winobranie jest więc dalekim echem podolskich sadów owocowych, plantacji melonowych, pól gryki i kukurydzy, zamków, pałaców i twierdz – krainy słońca i winnic II Rzeczypospolitej.