Kres pokojowej dywidendy, czyli Holandia się zbroi

polska-zbrojna.pl 2 godzin temu

Holendrzy postanowili odbudować lub wzmocnić najważniejsze zdolności bojowe swych sił zbrojnych, by były przygotowane na wypadek konfliktu militarnego z Rosją. Rząd zapowiedział zwiększenie w najbliższych latach wydatków na sferę militarną o 2,4 mld euro. Znaczące inwestycje zostaną poczynione także w sprzęt zarówno dla wojsk lądowych, jak i marynarki wojennej. Armia liczy też na przyciągnięcie nowych kandydatów do służby.

Królestwo Niderlandów chętnie korzystało z pokojowej dywidendy po zakończeniu zimnej wojny. Politycy szukali oszczędności w sferze obronnej i obniżali wydatki na nią. Jedną z konsekwencji takiego podejścia były redukcje kolejnych rodzajów uzbrojenia, jak chociażby dotyczące samolotów F-16, a z niektórych systemów całkowicie rezygnowano. Tym samym niderlandzkie siły zbrojne zatracały część ze swych zdolności bojowych. Dopiero agresja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku spowodowała, iż tamtejsi politycy zmienili podejście do kwestii bezpieczeństwa militarnego.

Potwierdzeniem nowego trendu jest opublikowana we wrześniu tzw. biała księga obronności. W dokumencie tym zapowiedziano wzrost nakładów na obronę. Większość z dodatkowych funduszy ma być przeznaczona na wzmocnienie siły bojowej. Zapowiedziano m.in. odtworzenie batalionu czołgów, zamówienie dodatkowych samolotów F-35 i fregat zwalczania okrętów podwodnych.

Minister obrony Niderlandów Ruben Brekelmans stwierdził, iż agresja na Ukrainę unaoczniła, iż atak na NATO „nie jest już nie do pomyślenia”. Dlatego jego kraj i siły zbrojne muszą być przygotowane na wypadek wybuchu wojny. „Musimy zabrać się do pracy, aby odstraszyć naszych wrogów, strzec zewnętrznych granic NATO i zapobiec dalszej wojnie w Europie. Nie mamy czasu do stracenia”, podkreślał polityk. Z kolei sekretarz stanu ds. obrony Gijs Tuinman podczas prezentacji białej księgi ostrzegł, iż Niderlandy muszą być gotowe do wojny z konieczności, a nie „wojny z wyboru”, jak w czasie ostatnich dekad, czym nawiązał do operacji militarnych poza obszarem NATO, takich jak Afganistan.

REKLAMA

W dokumencie określono politykę obronną na nadchodzące lata i zapowiedziano zwiększenie wydatków na sferę militarną o 2,4 mld euro. Przy czym 1,5 mld euro z tych środków przewidziano na wzmocnienie siły bojowej wojska. Niderlandy zamierzają przeznaczać na nią około 24 mld euro rocznie, czyli niemal dwa razy więcej niż w 2022 roku, gdy Rosja rozpoczęła pełnoskalową agresję na Ukrainę. Tym samym kraj chce osiągnąć zalecany przez NATO poziom wydatków obronnych, który wynosi 2% PKB.

W wojskach lądowych jedną z głównych inwestycji będzie odtworzenie batalionu czołgów, z których Holendrzy całkowicie zrezygnowali na początku ubiegłej dekady. Jednak w 2015 roku w reakcji na zajęcie Krymu przez Rosję i kryzys we wschodniej Ukrainie wyleasingowali 18 Leopardów 2 od Niemców, co umożliwiło im powrót do szkolenia pancerniaków. Ze względu na ścisłą współpracę militarną z armią niemiecką zamówione zostaną prawdopodobnie Leopardy 2A8. Holenderskie media oszacowały, iż rząd kupi około 50 wozów. Tym samym holenderska 43 Brygada Zmechanizowana wyposażona już w szwedzkie bojowe wozy piechoty CV90 stanie się w pełni jednostką ciężką. Poza zakupem czołgów dozbrojone będą kołowe wozy bojowe Boxer 8 × 8 z 13 Brygady Lekkiej. Na części pojazdów zdalnie sterowane moduły z karabinami maszynowymi zostaną zastąpione przez bezzałogowe wieże z armatami automatycznymi (prawdopodobnie Rheinmetall MK-30 kalibru 30 mm) i wyrzutniami przeciwpancernych pocisków kierowanych. Warto też pamiętać, iż Holendrzy już zamówili kilkanaście wyrzutni artylerii rakietowej w Izraelu oraz zmodernizowali park samochodów ciężarowych.

Siły powietrzne mają dostać jeszcze sześć myśliwców F-35A. To pozwoli na zwiększenie liczby tych maszyn w eskadrach (jest ich trzy). Po dodatkowych zakupach liczba holenderskich F-35A wzrośnie do 58. Władze postanowiły też kupić systemy obrony powietrznej, by m.in. uzupełnić lukę powstałą po przekazaniu części tego rodzaju uzbrojenia Ukrainie.

Z kolei holenderska marynarka wojenna ma otrzymać dwie dodatkowe fregaty zwalczania okrętów podwodnych. W ubiegłym roku Niderlandy w ramach wspólnego programu z Belgią zamówiły już dwie takie jednostki. Wcześniej także we współpracy z Belgami Holendrzy postanowili zmodernizować swe siły przeciwminowe. W tym przypadku ich flotę zasili sześć jednostek walki minowej. Trwa też program zakładający zakup czterech okrętów podwodnych opartych na projekcie francuskim, a w planach są jeszcze nowe jednostki, które zastąpią obecne desantowce i patrolowce. W białej księdze znalazła się zapowiedź, iż na potrzeby nowych okrętów zostaną kupione dodatkowe śmigłowce NH90.

To jednak nie koniec. Przewidziano zwiększone zakupy także amunicji i części zapasowych. Tymczasem według ministra Brekelmansa „poważnym ograniczeniem” tempa budowy zdolności militarnych jest szybkość dostaw sprzętu i broni. Postanowiono więc, iż kraj musi zwiększyć zdolność swoich firm zbrojeniowych do produkcji. Na ten cel zaplanowano w najbliższych latach przeznaczyć miliard euro.

Holendrzy mają świadomość, iż do obsługi nowoczesnego uzbrojenia potrzebni są wysoce wyszkoleni specjaliści. Dlatego kilkaset milionów euro zostanie zainwestowanych w działania, aby przyciągnąć nowych kandydatów do wojska, jak też utrzymać w nim już służących żołnierzy. Ministerstwo obrony będzie również pracować nad stworzeniem tzw. skalowalnych sił zbrojnych, czyli takich w których liczbę personelu można gwałtownie zmniejszyć lub zwiększyć w zależności od zagrożenia, z jakim przyjdzie im się zmierzyć. Oznacza to wzrost liczby rezerwistów, dla których też przewidziano pewne zachęty.

Tegoroczna biała księga wskazuje, iż priorytetem jest przygotowanie holenderskich sił zbrojnych do obrony terytorium własnego i sojuszników z NATO. Niemniej jednak nie oznacza to, iż Niderlandy całkowicie wycofają się z zaangażowania militarnego poza Europą. Holenderscy żołnierze będą przez cały czas wysyłani do regionów ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa i dobrobytu ich państwa. Ruben Brekelmans wskazał tu Irak i rejon Morza Czerwonego. Choć Holendrzy uważają, iż wielkim zagrożeniem dla ich bezpieczeństwa stała się agresywna Rosja, to niepokój w Hadze i Amsterdamie budzą także napięcie na Bliskim Wschodzie i polityka Chin.

Tadeusz Wróbel publicysta „Polski Zbrojnej”
Idź do oryginalnego materiału