Z Wojciechem Kosteckim, autorem książki „Dallas ćwierć wieku później”, rozmawiamy o zabójstwie prezydenta Johna Kennedy’ego, o tym, jak przebiegają zakulisowe procesy decyzyjne w polityce i jak szukać prawdy.
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Kto i dlaczego zabił prezydenta Johna F. Kennedy’ego?).
Wojciech Kostecki
Dr hab. nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, były profesor Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu SWPS. Prowadzi badania naukowe i publikuje na temat Stanów Zjednoczonych, integracji europejskiej, problematyki bezpieczeństwa i konfliktów oraz teorii polityki. Ekspert Komisji Europejskiej od 2004 roku i członek Global Security Fellows Initiative. W latach 2007–2011 przewodniczący Zespołu ds. zagrożeń stanu społeczeństwa i państwa Komitetu Badań nad Zagrożeniami PAN. Autor książek, m.in.: „Dallas ćwierć wieku później”, „Zaczniemy wojnę w poniedziałek. Kubański kryzys rakietowy”, „50 + 1. Kalejdoskop stanów Ameryki”, „Europe After the Cold War. The Security Complex Theory”, „Strach i potęga. Bezpieczeństwo międzynarodowe w XXI wieku”.
Rafał Górski: Mam w domu kilkanaście pozycji, głównie w języku polskim, na temat tego, co wydarzyło się 22 listopada, 61 lat temu. W moim odczuciu Pana książka wydaje się analizować te wydarzenia w najbardziej dogłębny sposób. Jakie są największe trzy rozpowszechnione mity na temat zabójstwa prezydenta Stanów Zjednoczonych i jak wyglądają odpowiadające im fakty?
Zacznę od krótkiego wprowadzenia, iż w historii Stanów Zjednoczonych było, jak dotychczas, trzynaście zamachów na prezydenta, w tym trzy udane. Zamach na Johna Kennedy’ego był siódmym z kolei.
Więc te mity niejako dotyczą częściowo samego zjawiska, a częściowo mają zastosowanie w tym konkretnym przypadku.
Pierwszy mit to narracja, która podtrzymuje wersję o szaleńcu, zdiagnozowanym lub nie, albo fanatyku, który ma stać za zabójstwem. Takich przypadków mieliśmy sporo na świecie, czy to w przypadku Lennona czy, nie tak dawno, w przypadku prezydenta Adamowicza. I w sprawie zabójstwa Kennedy’ego też ta narracja powraca. A jakie są fakty? Cóż, z każdą kolejną książką, z każdym kolejnym ujawnianym materiałem coraz trudniej utrzymać tę wersję. Choć może lepiej powiedzieć, iż tak naprawdę od początku, dla osób, które trochę bliżej przyjrzały się sprawie, było oczywiste, iż nie mógł tego zrobić jeden strzelec. Nie wchodząc w szczegóły, strzały oddane do Kennedy’ego rozległy się w czasie trzech, czterech sekund. Z karabinu, z którego miał strzelać Oswald nie dałoby się wystrzelić w takim czasie czterech kul, a tyle ich najprawdopodobniej było.
Żadnemu ze strzelców wyborowych, którzy potem próbowali, też się to nie udało. Miał na to wpływ również model karabinu, dosyć „starożytny”. Dobrze też wspomnieć, iż do dziś nie mamy pewności, jaki to był karabin. Krótko mówiąc, byłby to cud, gdyby jeden człowiek, Oswald, był w stanie tego dokonać.
Drugim, dość żywotnym mitem, który należałoby tu przywołać, są powtarzane wątki o społeczno-politycznym tle takich wydarzeń jak zamachy na znanych polityków. Również w kontekście całego świata, nie tylko Stanów Zjednoczonych. Chodzi tutaj o wpływ, jaki na decyzje polityczne w kraju mogą mieć pewne grupy interesów. Kompleksy wojskowo-przemysłowe, służby specjalne, mafie. Szczególnie działający na wyobraźnię może być tutaj obraz zabójcy, wysłanego przez KGB, profesjonalisty, który dokonuje zbrodni doskonałej, której nie można wyśledzić.
Niemniej, w przypadku zabójstwa Kennedy’ego, jeżeli chcielibyśmy zacząć rozmawiać o niezbitych dowodach na taki „spisek”, to niestety, takowych nie ma. Jest bardzo dużo uzasadnionych podejrzeń, poszlak. Jednak nie dowodów, które w sądzie byłyby niepodważalne.
I pozostało trzeci mit, o którym mówi się, w mojej opinii, za mało. O powiązaniach rodziny Kennedych ze światem przestępczym. Są przypuszczenia, iż ojciec Kennedy’ego współpracował z grupami przemycającymi do Stanów Zjednoczonych alkohol w czasie prohibicji. I iż te powiązania mafijne miały pomóc Johnowi Kennedy’emu zostać prezydentem. Zwróćmy uwagę, iż najważniejsze dla jego zwycięstwa było około 100 tysięcy głosów z Chicago, wedle tej narracji, „kupionych” za pieniądze mafijne. Być może mafia w którymś momencie zaczęła upominać się o „spłatę długu”. A dodajmy, na drodze stać mógł tutaj Robert Kennedy, brat prezydenta, będący przecież Prokuratorem Generalnym.
Na marginesie, jako kontekst „społeczny”, trzeba też wspomnieć o domniemanym uzależnieniu prezydenta Kennedy’ego od seksu. Te sprawy, z racji swojego intymnego charakteru, nie są tak często podnoszone, ale coraz częściej pojawiają się we wspomnieniach. Przykładem jest tutaj całkiem nowy film o Marilyn Monroe [„Blondynka”, przyp. red.], wartościowy pod tym względem przynajmniej. Być może i to są wątki, które należy też brać pod uwagę.
Wrócę na chwilę do drugiego z przywołanych mitów. Rzuca się w oczy, czytając książki na ten temat, również tę Pańską, iż sporo dowodów, mówiąc wprost, zniknęło.
Tak, to są istotne poszlaki, ale nie dla sądu, tylko właśnie dla dziennikarzy śledczych. Dla osób piszących książki, goniących za sensacją. Skoro zniknęło coś tak istotnego, co mogło wyjaśnić nam sprawę w sposób definitywny, to z tego wynika, iż istnieje jakaś grupa spiskowców, która „maczała w tym palce”. Tylko, wygląda na to, iż fakty nam tego nie potwierdzą.
To jeszcze doprecyzuję. Kilkanaście osób zmarło…
Dokładnie 32 osoby.
32 osoby zmarły w toku prowadzonego śledztwa albo, może lepiej powiedzieć, w toku jego nieprowadzenia przez te lata, które upłynęły od zabicia prezydenta Johna Kennedy’ego. Zmarli ludzie, którzy potencjalnie mogliby dostarczyć nam tych rozstrzygających faktów i dowodów. Dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych został zabity?
(Śmiech) To jest pytanie, którego się obawiałem od samego początku. Gdyby znano odpowiedź na to pytanie, to wykryto by sprawców. To jest chyba najbardziej elementarna zasada w kryminalistyce. Mówi ona, iż do tego, by zidentyfikować sprawcę jakiegoś przestępstwa, musimy wiedzieć, dlaczego zostało ono dokonane. W tej sytuacji wracamy znów do naszych, mniej lub bardziej prawdopodobnych, przypuszczeń, hipotez.
Natomiast ja nie znam jednoznacznej odpowiedzi. Znam koncepcje mówiące, która z odpowiedzi wydaje się najbardziej trafna. Z tego co się orientuję, są cztery takie odpowiedzi na pytanie, dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych, John Fitzgerald Kennedy, został zabity.
Po pierwsze, należałoby się zastanowić nad tym, komu najbardziej przeszkadzała jego osoba. Temu tematowi jest poświęcona większość książek, poruszających tę problematykę.
Zwykle, jedną z odpowiedzi są służby specjalne. Chciałbym od razu doprecyzować, iż adekwatnie chodzi o służby wywiadowcze, bo CIA jest właśnie tego typu organizacją. Około półtora roku przed zamachem na Kennedy’ego, prezydent pozbawił stanowiska jej szefa, Allena Dullesa. Po fiasku operacji w Zatoce Świń, czyli próbie zakamuflowanej inwazji na Kubę, która została przeprowadzona w sposób dosyć nieudolny. Przygotowywano do niej emigrantów z Kuby, którzy uciekli przed reżimem. Przygotowano też samoloty, które miały udawać rosyjskie MiGi, co też zostało gwałtownie wykryte. Była to kompromitacja, również dla prezydenta, który był jedną z osób, którym zależało na obaleniu władzy Fidela Castro. Choć tutaj potrzebne jest zastrzeżenie, iż na samej Kubie Castro nie był uważany za komunistę, a nacjonalistę, który tylko z powodów pragmatycznych zawarł sojusz ze Związkiem Radzieckim, ponieważ z nikim innym wówczas nie było takiej możliwości.
Natomiast Kennedy chciał uchodzić za człowieka pokoju. Gdy zgadzał się na zakamuflowaną operację w Zatoce Świń, czyli faktyczną napaść na wyspę przez osoby wyszkolone i wspomagane przez CIA, zależało mu na wymiernym efekcie w postaci doprowadzenia do upadku władzy Fidela Castro, ale w sposób, który nie powiązałby jego samego z tym wydarzeniem. Niejako człowieka, który mówił o budowaniu „świata pokoju”, od Berlina, przez Azję, po Amerykę.
Tymczasem CIA, która miała poczucie roli, jaką odgrywała dla Stanów Zjednoczonych szczególnie w XX wieku, nie mogła pogodzić się z krytyką prezydenta. Oczywiście, konkretnie chodzi tu o wspominanego Allena Dullesa. Zachowanie prezydenta zostało odebrane jako rażąca niewdzięczność. Jest więc możliwe, iż jakaś chęć zemsty na Kennedym wtedy się rodziła.