Przepraszam wszystkich, którzy mogą poczuć się urażeni moimi myślami dotyczącymi problemów obrony terytorium kraju i Europy przed możliwym zagrożeniem militarnym, ale. Już od jakiegoś czasu słyszy się w różnego rodzaju przekazach w mediach o zapewnieniach przedstawicieli wszystkich stron politycznych, z lewa i z prawa, iż w przypadku agresji na nasz kraj z jakiejkolwiek strony, nie oddamy ani jednego centymetra kwadratowego naszego terytorium. Już tak bywało w przeszłości, np. w 1939 roku, iż „nie oddamy choćby guzika” i co z tego wyszło, wszyscy wiedzą. A i wcześniej były zrywy narodu w imię wolności i obrony granic, iż wymienię chociażby krwawo tłumione powstania. I choćby nie tak ważne jest ile terytoriów traciliśmy od XVIII wieku w wyniku wojen i powstań, ale najbardziej przerażającym i smutnym jest fakt, iż wskutek tych zdarzeń miliony naszych rodaków niepotrzebnie straciło życie.
W „Przeglądzie” nr 13 (2025) w artykule Łukasza Grzesiczaka pt. „Jak Czesi i Słowacy (nie) szykują się na wojnę” czytamy, iż w przypadku ataku na Polskę lub kraje bałtyckie, mimo artykułu 5 NATO, Czesi i Słowacy raczej nie wyślą swoich żołnierzy z odsieczą. Węgrzy z pewnością też nie. Bo i jedni i drudzy i ich przywódcy szanują siebie i swoje życie oraz życie swoich krajan. Polacy niestety uszanować swego życia i życia bliskich nie potrafią, czego dowodzi nasza historia. Ofiara krwi to dopiero honor. A efektem są, tak jak np. w wyniku II Wojny, hekatomby ofiar i ogromne zniszczenia materialne.
W ostatnich latach, co jakiś czas pojawiają się wypowiedzi, iż Powstanie Warszawskie 1944 było błędem, gdyż przyczyniło się do śmierci ok. 200 tyś. mieszkańców Warszawy i prawie całkowitego zniszczenia miasta. A w czasie tej samej II Wojny, zarówno Czesi, jak i Słowacy, Węgrzy i chyba Rumuni nie walczyli z III Rzeszą i w rezultacie na ich miasta nie spadła żadna bomba!!! A ich mieszkańcy nie opłakiwali swoich krewnych zabitych w trakcie walk. Kto więc lepiej przyczynił się do ochrony swoich narodów w chwilach wojennego terroru, Słowacy, Węgrzy czy może władze ówczesnej Polski, czy dzisiejszej Ukrainy? Chyba z Talmudu pochodzi cytowane wcześniej mądre powiedzenie, iż „kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat”.
Kończąc, z przykrością i smutkiem przypomnę, iż między innymi w polskich warunkach i późniejszych ocenach walk o wyzwolenie, w zależności od aktualnie panującego światopoglądu, krew przelana nie jest krwi przelanej równa, o czym świadczy chociażby bardzo interesujący artykuł Bohdana Piętki pt. „Państwo o nich zapomniało”, zamieszczony w „Przeglądzie” nr 15 (2025) i mówiący o żołnierzach bohatersko walczących w 1945 roku o Wał Pomorski.
Pozdrawiam wszystkich Czytelników bardzo serdecznie
Marek Dankowski
Post Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.