Pokiereszowany przez artylerię owszem, ale nie zrównany z ziemią. „I sam pan widzi, jak kłamliwe są opinie na temat rosjan (zapis z małej litery pochodzi ode mnie – dop. MO). Ich rzekomego bestialstwa, o którym i pan tyle pisze. Pojechał pan na Ukrainę i przejrzał na oczy”, czytam w wiadomości nadesłanej przez jednego z tych, co to „wyłączyli telewizor i włączyli myślenie” (sądząc po krótkim na riserczu, jaki pozwoliłem sobie wykonać). No cóż, złapano mnie ze spuszczonymi portkami…
Żart. Rosyjskie bestialstwo jest faktem, którego w żaden sposób nie zamierzam tu dyskutować (tak jak nie chce mi się rozmawiać z płaskoziemcami). Mord odbywający się nie tylko na ludziach i przyrodzie, ale i na materialnej infrastrukturze – również jest faktem. , z konieczności uzupełnię obraz dodatkowymi fotografiami z Bachmutu. By lepiej pokazać, na czym polega rosyjskie oszczędzanie miasta.
Oszczędzanie, które nie dzieje się bez powodu. Wiosną i latem rosjanie bez skrupułów niszczyli szturmowane miejscowości, zanim jeszcze doszło do walk ulicznych – o czym najlepiej świadczą losy Mariupola i Siewierodoniecka. Wtedy jednak nie zakładano, iż wojna przeciągnie się do zimy i iż tak dramatycznie zmieni się jej charakter. Infrastruktura Bachmutu jest najeźdźcom potrzeba do przezimowania i odpoczynku (przed nami jeszcze dwie-trzecie zimy, a i wiosna w Ukrainie potrafi dać w kość). Budynek mieszkalny zabezpiecza przed kiepską pogodą, nade wszystko jednak – szczególnie wielopiętrowy z solidną piwnicą – lepiej niż okop czy ziemianka chroni przed dronami przerobionymi do przenoszenia niewielkich ładunków wybuchowych. Atakują one z zaskoczenia (zagłuszonego kanonadą silnika nie słychać…) i z niskiej wysokości, precyzyjnie rażąc choćby pojedynczych żołnierzy. rosjanie stracili w ten sposób tysiące ludzi, Ukraińcy zresztą też, choć to oni są pionierami takiego wykorzystania „zabawkowych” bezpilotowców i mają na tym polu większe sukcesy.
„Z największym strachem patrzy się w górę, czy nie ma ptaszyny, która za chwilę wsadzi nam granat do okopu”, pisał w listopadzie właściciel profilu na Telegramie, uczestnik „operacji specjalnej”. Na początku grudnia umilkł, więc niewykluczone, iż i on padł ofiarą jakiejś „pticy”.
Oto najgłębsze źródła rosyjskiej łaskawości.
—–
Zbieranie informacji i ich opracowywanie to pełnowymiarowa praca. Będę zobowiązany, jeżeli mnie w tym wesprzecie. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite: