Chociaż nazywana jest planem pokojowym, umowa opracowana przez ludzi Donalda Trumpa we współpracy z Kremlem bardziej przypomina nakaz kapitulacji Ukrainy. Zaatakowany kraj musi ugiąć kolana przed agresorem i pójść na ustępstwa — w kwestii broni jądrowej ograniczenia wojsk oraz terytorium — podczas gdy Rosja praktycznie tylko na tym zyskuje. I to wszystko pod ogromną presją czasu, Trump wymaga bowiem, aby Ukraina zatwierdziła plan już do czwartku, 27 listopada. Europa desperacko próbuje ratować sytuację — w niedzielę, 23 listopada, na szczycie w Genewie UE próbuje włączyć się do wielkiej gry o przyszłość kontynentu i świata.