Tekst Majmurka o NATO w Krytyce Politycznej wydaje mi się zawierać same oczywiste oczywistości. jeżeli więc odzywam się ze swoim „/me2” to tylko dlatego, iż zaskoczyły mnie polemiki z Majmurkiem pokazujące, iż jednak nie dla wszystkich jest to oczywiste.
Tekst Majmurka streściłbym tak: lewica ma wiele powodów, by patrzeć krytycznie na NATO, ale dla Polski nie ma teraz innego sposobu na bezpieczeństwo. Podobnie zresztą Unia, bez względu na to jak parszywe jest to, iż eurokraci najpierw forsują rozwiązania korzystne dla Goldman Sachs (typu CETA/TTIP/TISA), a potem dostają tam synekurę – nie ma lepszego pomysłu na Europę.
Lewica powinna dążyć do reformowania EU i NATO, a nie do rozbicia tych instytucji. W szczególności dotyczy to lewicy w krajach nieprzyjemnie blisko położonych Rosji.
Wydaje mi się to wszystko tak oczywiste, iż aż niekontrowersyjne. Ze zdumieniem więc czytałem polemiki, z których jako pars pro toto przytoczę polemikę Piotra Nowaka ze strajk.eu.
Nowak pisze o „rzekomym” (sic!) zagrożeniu ze strony Rosji i oskarża NATO o agresywną postawę. „Przebieg zdarzeń w ciągu ostatnich 20 lat pokazuje jednak, iż to sojusz był stroną, która istniejący porządek zakłócała. 12 dni po rozszerzeniu paktu o Polskę, Węgry i Czechy, co samo w sobie było już jawnym afrontem wobec Moskwy, na mieszkańców Belgradu spadły pierwsze bomby”
Odwołuje się do „antymilitarnego idealizmu lewicy” i ubolewa, iż „lekceważące zdania o aktywistach antywojennych, którzy – naiwnie wierząc w pokój pomiędzy wszystkimi narodami – potępiają militaryzm i zbrojenia” padały dotąd z ust prawicy, a tu proszę, Majmurek zdradził i też nie wierzy w pokojowe intencje Putina.
Świadomie lub nieświadomie, Nowak fałszuje przebieg zdarzeń w ciągu ostatnich 20 lat. Rozszerzenie paktu o Polskę, Węgry i Czechy nie byłi „jawnym afrontem wobec Moskwy”. Do niedawna każdy rozszerzeniowy akt był negocjowany z Moskwą i zależał od jej aprobaty.
Na nasze wejście do NATO zgodę wyraził Borys Jelcyn podczas swojej wizyty w Polsce latem 1993. Dopiero od tego momentu polscy dyplomaci mogli otwarcie zacząć ubiegać się o przyjęcie Polski do Sojuszu.
Przedtem oczywiście też się o to ubiegano, ale zakulisowo. Zgoda Rosji była bowiem traktowana przez NATO jako nienaruszalny warunek.
Na szczęście wszystkie liczące się siły polityczne w latach 90., mimo podziałów werbalnie równie ostrych, jak dzisiaj – w tej przynajmniej sprawie mówiły jednym głosem. Dlatego to prawda, iż Jarosław Kaczyński tu też miał swój skład, ale skandalem jest pomijanie roli Skubiszewskiego, Geremka, Mazowieckiego.
Wałęsa wprawdzie miał kompromitujące wypowiedzi, iż Polska zamiast przystępować do NATO i EWG powinna założyć „EWG-bis i NATO-bis”, ale jednak to on w naszym imieniu zawierał tę historyczną umowę z Jelcynem. Jak to z Wałęsą więc było, plusy dodatnie przeważały mu plusy ujemne.
W odróżnieniu od Rosji, NATO nikogo nie zmusza do współpracy. To nie była inwazja Europy Zachodniej na Polskę, taka jak Rosji na Ukrainę. Sami chcieliśmy – i sami prosiliśmy Rosję o zgodę, którą Rosja wyraziła.
A iż „bomby spadały na mieszkańców Belgradu”? Sam w latach 90. byłem idealistyczną lewicą, co między innymi oznaczało, iż miałem do Zachodu żal o bezczynność wobec tragedii Sarajewa czy Srebrenicy.
Ta bezczynność brała się z tego, iż wojska pokojowe podlegały ONZ, gdzie Rosja do dzisiaj ma prawo weta. Korzysta z tego weta, by chronić dyktatorów takich, jak Miloszewicz (wtedy) czy Asad (dzisiaj).
Nie ma czegoś takiego, jak demokratyczny kraj, którego demokratycznie wybrane władze chcą zbliżenia z Rosją. Bywają tylko dyktatorzy, którzy zbliżają się wbrew woli swojej populacji.
Gdy Serbia chciała w Kosowie urządzić drugą Bośnię, NATO zareagowało. I chwała mu za to. Szkoda tylko, iż nie zrobiło tego wcześniej.
Z reakcją na agresję rosyjską NATO też czekało aż do jawnego podeptania umów zawieranych z Rosją w latach 90. Nietykalność terytorialną Ukrainy Rosjanie zagwarantowali w 1994, rok po zgodzie na wejście Polski do NATO.
Złamali tę umowę. I ja też bym wolał, żeby Rosja po prostu się wycofała i wróciła do honorowania tamtych porozumień. Póki tego nie zrobi, nie czas na pacyfistyczne popierdółki.