Małgorzata Fibiger-Bielska, korespondencja z Korei. Strefa Zdemilitaryzowana

liderzyinnowacyjnosci.com 1 miesiąc temu

Jednym z miejsc, które chciałam odwiedzić w Korei jest m.in. DMZ – Strefa Zdemilitaryzowana – miejsce najbardziej strzeżone na świecie i chyba najbezpieczniejsze pomijając pole minowe. Bladym świtem ledwo zerwałam się z łóżka i gwałtownie wyruszyłam na miejsce spotkania (7 rano!), które było prawie godzinę od mojego miejsca zamieszkania. A teraz parę historycznych faktów dla tych którzy nie wiedzą co to jest za miejsce.

W 1950 roku 25 czerwca Korea Północna pod przewodnictwem Kim Ir Sen’a zaatakowała Koreę Południową. Marzeniem Kim Ir Sena (późnego dyktatora Korei Północnej) było zjednoczenie i stworzenie mocarstwa. Po 3 latach walk podpisano akt zawieszający broń, jednak ludzie zapominają o jednej rzeczy – są to dwa kraje, które do tej pory są cały czas są w czasie wojny. Podczas tych 3 lat krwawych i zaciętych walk zginęły setki tysięcy ludzi, rodziny zostały rozdzielone i zarówno osoby mieszkające w Korei Północnej jak i południowej nie mają zielonego pojęcia co się dzieje z ich ukochanymi. Strefa zdemilitaryzowana powstała po podpisaniu rozejmu między Koreą Południową a Koreą Północną. Teren ten rozciąga się wzdłuż południka 38 i ma przeważnie szerokość 4 km. Aby być precyzyjnym od równoleżnika 38 na północ 2 km jest to strefa Korei Północnej, a 2 km na południe jest to strefa Korei Południowej. DMZ dla wielu Koreańczyków jest czymś takim jak dla żydów i nas Polaków Oświęcim, jest to wielka tragedia nie tylko narodu, ale również dla rodzin. Po powrocie z DMZ wielu moich znajomych Koreańczyków pytało co sądzę o tym miejscu, ponieważ jest to miejsce ciężkie nie tylko pod względem historii, ale również rodzinnej tragedii. Prawda jest taka, iż nie potrafiłam im odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Dla mnie nie była to zwykła wycieczka, raczej miejsce, w którym można było zobaczyć wiele cierpienia, również zobaczyć jak Północna Korea nie odpuszcza i cały czas chce infiltrować Południe.

Czerwony Most nad Jeziorem Majan

Pierwszym naszym punktem zwiedzania był most nad jeziorem Majan 마장호수공원. Oficjalna nazwa mostu to „Gloucester Heroes Bridge” i jest poświęcony Pierwszemu Batalionowi Regimentu Gloucester Armii Brytyjskiej, która walczyła w Wojnie Koreańskiej. 1 batalion walczył zaciekle z wojskami chińskimi i niestety przegrał bitwę a ten most upamiętnia poświęcenie, jakie ponieśli na obcej ziemi. Widok zapierający dech w piersiach. 10 metrów nad jeziorem rozciąga się czerwona konstrukcja o długości 220 metrów. Oprócz wspaniałego widoku to jeszcze pogoda nam dopisała. Jak dojechaliśmy na miejsce rozpogodziło się po deszczowej nocy, a obawiałam się chodzenia w deszczu (tak nie jestem fanem takiej pogody). Po 45 minutowym spacerze wróciliśmy do autokaru i podążaliśmy w stronę kolejnej destynacji.

W czasie drogi mój przewodnik przytaczał historię wojny koreańskiej tłumacząc nam, iż jeżeli ktoś myśli, iż jest to zwykła wycieczka to jest tak naprawdę w błędzie. I tak właśnie przytoczył wstrząsającą historię. Otóż młody Koreańczyk wysłał list do swojej matki z frontu walk. To co napisał dało naprawdę dużo do myślenia. „Mamo, piszę do Ciebie ten list dają Ci znać, iż jestem cały i żywy. Dzisiaj zabiłem dużo ludzi, jednak nie mam pojęcia czemu musimy walczyć z naszymi rodakami? Ale robię to, dlatego mi każą. Kocham Ciebie, tylko nie wiem, kiedy się zobaczymy. Nie czekaj na mniej, bo może to być pierwszy a zarazem i ostatni list, który wysyłam do Ciebie.” Kolejną historię, którą przytoczył mój przewodnik Dennis, była to historia osoby, któr brała udział w wojnie – Koreańskiej. Kiedy został zapytany jak było na wojnie – odpowiedział jak to na wojnie trzeba było walczyć o przetrwanie. Natomiast przed pójściem spać zawsze słyszy ten sam dźwięk – specyficzny trzask. Osoby, które czytają ten wpis myślą co on opowiada. A prawda na temat tego trzasku. Otóż ten trzask, to trzask łamanych kości zmarłych ludzi, po których chodził jako żołnierz. Kiedy wszyscy w autobusie usłyszeli tę historię – zaniemówili. Ja sama pomyślałam o swoim świętej pamięci dziadku, który brał udział w Powstaniu Warszawskim. Czy on też miał PTSD jak ten pan po wojnie czy nie?

Następnym przystankiem w naszej wyprawie była wioska Imjingak 임진각. Tutaj poznajemy kolejne tragedię, jaką przeżył naród koreański. Tutaj możemy zobaczyć lokomotywę, która niestrudzenie dostarczała żywność na front i jest przedziurawiona jak sito kulami wroga. W czasie wojny transport szynowy był jedyną możliwością, aby dostarczyć żywność nie tylko dla mieszkańców, ale również dla żołnierzy. W tamtym okresie ciężko pracowało w sumie 15 lokomotyw i jako hołd złożony tamtym czasom postanowiono pokazać 1 okaz.

Z ciekawostek, wioska Imjingak jest otoczona drutem kolczastym, ponieważ jest ona w bliskiej granicy z DMZ. A na ogrodzeniu możemy podziwiać setki tysięcy wstążek. Otóż wstążki te symbolizują cierpienie podzielonych rodzin, które nie wiedzą co się dzieją z ich bliskimi. Wpisami, jakie możemy zauważyć na wstążkach są m.in. mam nadzieje, iż jesteście cali; nie mogę się doczekać unifikacji naszych krajów. Nasz przewodnik uprzedził nas, aby nie robić sobie zdjęć gdzie jesteśmy uśmiechnięci – bo to nie tego typu miejsce na robienie takich zdjęć.

Wstążki na ogrodzeniu

Kolejnym miejscem jakie znajduje się we wiosce tuż za ołtarzem Mangbaedan jest most Wolności, zainstalowany, aby oddać szacunek przesiedleńcom, którzy zginęli tęskniąc za rodziną i rodzinnym miastem w Korei Północnej. którym po wojnie przeszło prawie 13 tysięcy Koreańczyków i żołnierzy UN, którzy zostali wzięci do niewoli.

Most Wolności

Następnym miejscem, bardzo szczególnym jest Pomnik Pokoju znane również jako Sonyeosang (소녀상) czasem zwanym też Posąg Kobiety Pocieszenia – dwa posągi młodych dziewczynek oraz krzeseł obok nich. Otóż historia jest mało znana oraz ma szczególny charakter dla narodu koreańskiego.

W czasie II wojny światowej dużo młodych koreańskich dziewczyn garnęło się do pracy po to, aby wspomóc swoje rodziny i swoich bliskich walczących na froncie. Japończycy, którzy w tym czasie toczyli zaciekłe walki z USA, oferowali dobre pieniądze w prestiżowych miejscach takich jak m.in. szpitale. I tak setki młodych dziewcząt zaciągnęło się do pracy. Prawda jest jednak inna. Młode dziewczyny zaczynając od 14 lat były wykorzystywane seksualnie przez Japończyków. Oczywiście po wojnie wszystko zostało zamiecione pod dywan, ale w 1992 przed ambasadą Japońską w Korei odbył się protest jeszcze żyjących kobiet i tym samym świat się dowiedział o tragedii jaka je spotkała w tamtych czasach.

Po wiosce Imjingak czas zwiedzić 3 tunel, który wykopali Koreańczycy z Północy w celu infiltracji Korei Południowej i zaatakowaniu stolicy – Seulu. Jak do tej pory odnaleziono 4 tunele i w ramach mojej wycieczki jest możliwość zwiedzania 3 -ciego tunelu. Ciekawostką jest jak został on w ogóle odkryty. Otóż zbieg z Korei Północnej Kim Bu-Seong (5.09.1974) twierdził, iż jest tunel, który od dużej topoli w południowej strefie. Na podstawie wytycznych defektora 107 rur cylindrycznych PVC o średnicy 7,5 cm zostało wypełnionych wodą i zainstalowanych co 2 metry wzdłuż oczekiwanej trasy inwazji na Południe. Trzy lata później, 10 czerwca 1978 r., Jedna z rur cylindrycznych eksplodowała, a woda wystrzeliła w powietrze. W ten sposób odnaleziono tunel infiltracyjny Korei Północnej. Trzeci tunel ma kształt łuku i całkowitą długość 1635 metrów, leży 73 metry pod powierzchnią i ma 2 metry wysokości i szerokości. Kiedy tunel ten został początkowo odkryty, biegł 1200 metrów na północ od wojskowej linii demarkacyjnej i 435 metrów na południe, dziś odwiedzający mogą zwiedzać tunel do 265 metrów. Na końcu znajduje się trzecia betonowa blokada tunelu, która została zainstalowana, aby zapobiec użyciu przez Północ, Odległość od trzeciej blokady do wojskowej linii demarkacyjnej wynosi 170 metrów.

Istnieją dowody na to, iż tunel ten był przeznaczony do inwazji na Południe. Po pierwsze, tunel jest nachylony pod kątem około 0,003 stopnia w kierunku północnym, co powoduje odprowadzanie wody na północ. Po drugie, otwory dynamitowe na ścianie miały na celu eksplozję skały bazowej skierowanej na południe. Wreszcie, chociaż nigdy nie znaleziono węgla w tym obszarze, ślady pozostawiono na skalnej ścianie, aby ukryć tunel jako opuszczoną kopalnię węgla.

Nie powiem wrażenie robi tunel, dodatkowo miałam cudowny workout. Nim pozwolą nam wejść do tunelu trzeba założyć kask. Następnie trzeba iść 358 metry pod kątem ok. 60 stopni w dół i idziemy wśród skał i wody do ściany betonowej (jednej z 3) blokującej wejście Koreańczykom z Północy. Teraz można powiedzieć byłam 170 metrów od granicy Korei Północnej! Niestety, zdjęć nie udało się zrobić, ponieważ jest zakaz brania ze sobą telefonów komórkowych oraz aparatów. I potem z powrotem znów 256 metrów idąc w poziomie i potem wędrówka w górę 368 metry. Trening był dobry – polecam każdemu.

Poglądowa mapa trzeciego tunelu

Po zwiedzaniu trzeciego tunelu czas na krótką przerwę na lunch oraz na punkt kulminacyjny naszej wycieczki – Punkt widokowy w Dora, w którym możemy zobaczyć część Południową oraz Północną. Niestety, iż pogoda była taka sobie i tego dnia padało, tak więc widoczność była słaba. Jednak z ciekawostek jak odróżnić Koreę Północną od Południowej? Otóż na pierwszy rzut oka widać różnicę w krajobrazie. Korea Północna jest prawie wycięta ze wszystkich drzew, pewnie po to, aby było widać uciekinierów lepiej. Natomiast Południe jest pięknie zalesione. Można zobaczyć również 2 maszty z zawieszonymi flagami no i oczywiście wioskę, w której podobno mieszkają ludzie. Ale jak mówi mój przewodnik – tylko to na pokaz, bo tam ludzie tak naprawdę nie mieszkają.

Widok na część Północną

Natomiast po części Południowej też jest wioska i parę faktów na temat wioski. Generalnie ludzie mieszkający w DMZ są zwolnieni z obowiązkowej służby wojskowej oraz płacenia podatków. Tak jest – są to najbogatsi ludzie w Korei pomijając Cheboli. Na tych wioskach nie znajdziemy jakiś słabych samochodów, znajdziemy same najlepsze, oczywiście dostosowanych do warunków, ciężko, aby stało Ferrari – chociaż kto wie? (Ja osobiście nie widziałam z daleka żadnego Ferrari, ale widziałam dużo SUV). Dodatkowo mają godziny policyjne w tym wypadku dozór wojskowy – gdzie wojsko dzień w dzień przychodzi i sprawdza czy wszyscy domownicy są i czy nie ma nadprogramowych osób, raczej zbiegów z Południa na Północ nie ma. Osoby mieszkające w tych wioskach dostarczają nie tylko produkty rolnicze, które są bardzo eco, ale również koreański żeńszeń, który słynie ze swoich zdrowotnych wartości odżywczych.

Po zakończonym zwiedzaniu czas na zakup pamiątek i powrót do Seulu. Ale zanim wrócimy do Seulu czas na kolejne sprawdzanie przez żołnierzy czy ja to faktycznie ja i czy nie mamy nadprogramowych uczestników. Wracając po raz kolejny widzimy niebieską linię markującą gdzie jest strefa DMZ.

Niebieska linia odznaczająca strefę DMZ (zdjęcie udostępnione przez mojego przewodnika)

Małgorzata Fibiger-Bielska, korespondencja z Korei

Idź do oryginalnego materiału