Manie polityki zagranicznej

instytutsprawobywatelskich.pl 1 godzina temu

Mikromania może się wiązać z niedocenianiem naszych możliwości i osiągnięć, a wielkomania z przecenianiem naszych osiągnięć i możliwości.

Prawdziwie politycznie potrafi mówić jedynie człowiek, który posiada wiedzę filozoficzną, o czym wiedział już Platon i czego do dzisiaj większość ludzi nie zrozumiała. Jednocześnie, to nie filozofia, ale polityka jest główną nauką w państwie, o czym pisał Arystoteles, pomimo iż Arystoteles był oczywiście wielkim filozofem. Dlaczego polityka jest główną nauką?

Od polityki jako sztuki rządzenia, opartej na głębokiej wiedzy, wszystko zależy.

Od adekwatnej polityki zależy rozwój wszystkich innych nauk oraz dziedzin ludzkiego życia. W polityce liczy się pozycja, a z pozycją wiąże się siła. Nie ma polityki bez potęgi. Potęga/siła jest podstawowym pojęciem polityki.

Nasze siły i słabości

Najsilniejsze cechy, wyrażające wielkość Polaków, to waleczność i dążenie do ideału. Gdybyśmy posiadali te cechy nie posiadając wad, bylibyśmy największą potęgą na świecie. Niestety tak nie jest. Dlaczego? Te wielkie polskie cechy są skutecznie temperowane przez słabości.

Naszymi największymi wadami są kłótliwość i naiwność polityczna.

Kłótliwość oznacza skłonność do sporów zarówno wewnętrznych, między samymi Polakami, jak i zewnętrznych w stosunkach międzynarodowych. Jest to szczególnie groźne. Ze wszystkimi państwami, z jakimi graniczymy oraz dalej, tworzymy sobie wrogów. Tak było w okresie międzywojennym, co doprowadziło do katastrofy; tak jest i dziś.

Nasza kłótliwość połączona jest z naiwnością polityczną. Otóż postawię tezę: Polacy nie rozumieją polityki. Cenią poezję, cenią filozofię, cenią literaturę, cenią turystykę, ale ogólnie mówiąc polityką pogardzają, bo jej nie rozumieją. Nie dostrzegają, iż z polityką związana jest pozycja państwa i jego potęga, podobnie jak z potęgą i wpływem wiąże się pozycja Polaków w świecie i we własnym kraju.

Nierozumienie polityki powoduje, iż polityką się u nas pogardza i rozmienia ją na drobne. Dlatego iż w codziennym odbiorze, polityka wiąże się z nachapaniem.

Być politykiem to się nachapać.

Taki obraz polityki i polityków mamy w tej chwili w polskim społeczeństwie. Wyraża się przezeń tragedia narodowa. Jesteśmy waleczni i wierzymy w ideały, co jest wielkie, ale z drugiej strony mamy pogardliwy stosunek do polityki i ciągle kłócimy się z każdym, choćby z wielkim mocarstwem, nie mając w tym rozsądku i umiaru. A polityka to nauka, która dla Arystotelesa była największa. Nie rozumiejąc jej i umniejszając jej wartość, mamy tendencje do mikromanii. Zamiast budować potęgę państwa, rozmieniamy się na drobne w ciągłych sporach i walkach, narażając się na widmo klęski i zniszczenia oraz tracąc nasz wielki potencjał narodowy.

Wielka polityka zagraniczna

Naiwność polityczna i kłótliwość prowadzi nas do mikromanii, czyli do niedoceniania naszych tradycji, osiągnięć i możliwości oraz do kopiowania tego co nam powiedzą inni.

Ale jest jedna dziedzina w Polsce, gdzie zdecydowanie nie ma mikromanii, a jest wielkomania.

Chociaż nie rozumiemy polityk zagranicznej, to w tej dziedzinie uważamy się za ekspertów światowych. Mówimy światu, co ma robić i trąbimy na alarm. Ostrzegamy świat przed Rosją. Nasi politycy, którzy najczęściej nie studiowali stosunków międzynarodowych, ani nie mają o nich większego pojęcia, stali się wielkimi apostołami zagrożenia ze strony Rosji.

Starą polską tradycją jest religia chrześcijańska. w tej chwili jednak, miast być apostołami wiary, uprawiamy apostolstwo rosyjskiego zagrożenia. Tu czujemy się bardziej kompetentni choćby niż Stany Zjednoczone. Nasi politycy, Hołownia i Tusk, z których pierwszy miał problem z ukończeniem studiów, a drugi studiował historię, a nie politykę zagraniczną, upominają USA i krytykują otwarcie politykę amerykańską za niewystarczająco ostrą wobec Rosji. Nasz minister Radek Sikorski zwraca się do amerykańskiego sekretarza stanu „Marco”, tak jakby był on chłopcem.

W polityce zagranicznej, której nie rozumiemy, pokazujemy największej potędze światowej swoją wyższość.

To jest wielkomania i to jakże nieodpowiedzialna.

W tej wielkomanii mamy jednak długie tradycje, zaznaczone niestety nie szeregiem wielkich osiągnięć, ale pasmem przegranych wojen i powstań, ciągnących się za nami już od trzystu lat. Przegrane wojny i powstania to wynik błędnej polityki zagranicznej, braku zdrowego rozsądku i chłodnej kalkulacji w sytuacji walki. To prymat emocji nad rozumem – niezrozumienie, iż dyplomacja ma na celu poprawianie relacji między państwami, szukaniem wspólnych interesów i wartości w sytuacji różnic, a nie potęgowania wzajemnej wrogości.

Niebezpieczna niewiedza

Czy ten brak podstawowej wiedzy chcemy zaszczepić innym, doprowadzając do światowego konfliktu? W imię jakich celów i korzyści dla Polski? Brak umiejętności posługiwania się rozsądkiem pozwalającym na adekwatną ocenę sił i interesów państwa, by nie narażać się na ryzyko w konflikcie zbrojnym, połączony z wielką arogancją i apostolstwem, to szczyt wielkomanii. Była już ona chorobą w okresie międzywojennym i wcześniej. Teraz wraca ponownie. Wynika z braku zrozumienia, czym jest polityka i tendencją do kłótni.

Nie tylko nasi politycy nie rozumieją polityki zagranicznej, ale jednocześnie próbują wmówić całemu światu, iż my tutaj wszystko wiemy na temat Rosji.

To wielka arogancja, choroba polityczna.

Podsumowując więc, zastanówmy się nad własnymi interesami. Czego chcemy? Czy chcemy kontynuacji państwa polskiego? Czy chcemy ryzykować nasze życia w imię wojny, która jak zawsze niszczy małych i słabych oraz przynosi kapitał jedynie dla silnego i wielkiego mocarstwa? Waleczność i dążenie do ideałów to nasze piękne polskie cechy, warte by je znali inni na dalekim świecie. Porzućmy za to naszą kłótliwość i naiwność polityczną. Wówczas odnajdziemy złoty środek pomiędzy mikromanią, a wielkomanią. A jest nim rozsądek.

Idź do oryginalnego materiału