Marcin Wyrwał: to nic innego jak moskiewska metoda rozmowy z cywilizowanym światem

news.5v.pl 4 godzin temu

Możemy już tego nie pamiętać, ale cała ta światowa awantura rozpoczęła się wraz z konferencją bezpieczeństwa w Monachium, która odbyła się w połowie lutego. Wówczas już Rosjanie zaznaczyli, w jaki sposób chcą te tzw. rozmowy prowadzić. Jeszcze przed rozpoczęciem samej konferencji dron z ładunkiem wybuchowym uderzył w bardzo symboliczne miejsce Ukrainy, czyli w sarkofag nad nieczynnym reaktorem jądrowym w Czarnobylu. Po samym zakończeniu konferencji jeszcze tej samej nocy Rosjanie wysłali 148 dronów oraz dwa pociski balistyczne. Wiele z nich poleciało na Odessę, bo to blisko akurat z Krymu. Tym samym wyznaczyli wzorzec rozmowy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Potem następna istotna data. Słynna awantura pomiędzy duetem Trump i J.D. Vance a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu. Tuż po tym 154 irańskie drony z ładunkami wybuchowymi poleciały z Rosji znowu na Ukrainę.

Kolejną niezwykle istotną i dla Rosjan symboliczną w pewien sposób datą był 11 marca, gdy odbyły się rozmowy w Arabii Saudyjskiej pomiędzy Amerykanami i Ukraińcami. Wtedy wydawało się, iż wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku, bo Ukraińcy przystali na 30-dniowy rozejm.

Jak odpowiedzieli Rosjanie? Natychmiastowym uderzeniem i to w Krzywy Róg. Miejsce nieprzypadkowe, bo to miejsce, z którego pochodzi ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. W następnych godzinach w kierunku Ukrainy poleciały również trzy pociski balistyczne Iskander i 133 drony.

18 marca, gdy odbyła się rozmowa Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, w kierunku Kijowa Rosjanie wysłali dwa Iskandery, cztery pociski S-300 i prawie 150 dronów uderzeniowych. Tuż po zakończeniu rozmowy pierwsze eksplozje już były słyszane nie tylko w Kijowie, ale też w Charkowie, Połtawie, Sumach, Czerkasach i Dniepropietrowsku. Czyli Rosjanie uczcili to w swoim stylu.

To są takie fakty. To nie znaczy, iż w inne dni Rosjanie nie atakują, ale wystarczy sobie sprawdzić liczby. Atakują znacznie mniej, w znacznie mniejszej skali.

Rosjanie chcą kontynuować wojnę z dwóch powodów

Rosjanie rozmawiali, rozmawiają i będą rozmawiać z nami wszystkimi w ten właśnie sposób, bo jak pisałem już kilkukrotnie, to jest moment, w którym Rosjanie być może zgodzą się ostatecznie na jakiś rodzaj zawieszenia broni, choć to mało prawdopodobne.

Natomiast to jest też moment, w którym Rosjanie chcą dalej prowadzić wojnę. Po pierwsze, bo to Moskwa jest w uderzeniu na froncie. To oni zdobywają kolejne tereny. Że za dużą cenę ludzi? Cóż, w Rosji jest dosyć ludzi i prowadzona jest cały czas mobilizacja. Po stronie ukraińskiej niestety takie problemy są.

Po drugie Rosjanie są rozpędzeni z produkcją militarną. My, Europa, dopiero się rozpędzamy. Dlaczego Rosjanie mieliby dawać nam czas na próby choćby dogonienia ich. Chociaż to by zajęło pewnie jeszcze ładnych parę lat, żebyśmy zrównali się z nimi choćby w produkcji tych fundamentalnych dla obecnych walk na froncie pocisków artyleryjskich 155 mm.

Po drugiej stronie mamy nas, Europę, która nie może już być pewną wsparcia amerykańskiego i parasola obronnego. Ale także my, Europejczycy, wciąż jeszcze nie dogadaliśmy się z sobą w absolutnie podstawowych sprawach. Wciąż przecież nie wiemy, ile z państw europejskiego NATO będzie gotowa bronić choćby tej małej Litwy czy Łotwy, którą mogą zaatakować Rosjanie, aby nas sprawdzić, jak faktycznie jesteśmy w stanie przeciwdziałać.

Zatem to Rosjanie są w uderzeniu, to my jesteśmy w rozsypce. Nie mają żadnego w tym momencie interesu, żeby przestać. Najbliższe rozmowy w sprawie tak zwanego pokoju, to jest już sam początek przyszłego tygodnia. W Arabii Saudyjskiej Ukraińcy znowu będą rozmawiać z Amerykanami. Mówię tak zwanego pokoju, bo to nic innego niż tylko zawieszenie ognia, o ile w ogóle dojdzie to do skutku.

Idź do oryginalnego materiału