Polska prezydencja może być najbardziej obfitującą w sukcesy prezydencją od 2004 r., stwierdziła na spotkaniu z polskimi dziennikarzami nowa komisarz UE ds. rozszerzenia Marta Kos. Wykluczyła też kolejne wielkie rozszerzenie Unii Europejskiej.
Ostatnim państwem, które przystąpiło do Unii Europejskiej była Chorwacja. Stało się to 1 lipca 2013 roku. Od tamtej pory polityka rozszerzenia Unii Europejskiej straciła nieco na znaczeniu w obliczu innych stojących przed Unią wyzwań, do których należały kolejno kryzys strefy euro, kryzys migracyjny, pandemia COVID-19 i wojna w Ukrainie.
Teraz jednak wraz z przyjęciem w ubiegłym roku do grona kandydatów do Unii dwóch nowych państw – Ukrainy i Mołdawii – temat wraca i po dwunastu latach zastoju unijna polityka rozszerzenia zdaje się nabierać nowy impet.
Niektóre państwa, takie jak Turcja i Gruzja, w ostatnich latach i miesiącach oddaliły się od UE. Bałkany Zachodnie utknęły w unijnej poczekalni i czekają na konkretne decyzje w swojej sprawie, a wspomnianym Ukrainie i Mołdawii marzy się jak najszybszy postęp w dopiero co rozpoczętych rozmowach.
Nasza własna historia sukcesu
Paręnaście lat temu to Polska znajdowała się w tym miejscu, w którym dzisiaj są takie państwa, jak Albania czy Bośnia i Hercegowina. Wówczas to my pukaliśmy do drzwi Unii Europejskiej, do której przyjęto nas wraz z dziewięcioma innymi państwami 1 maja 2004 r. Teraz natomiast rozpoczęliśmy już drugie w historii naszego członkostwa w Unii rotacyjne przewodnictwo w Radzie UE.
I choć zaledwie kilka lat temu Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski procedurę z mocy artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej, która docelowo mogła pozbawić nas głosu w Radzie Europejskiej, to teraz, po zmianie rządu i w obliczu politycznej niestabilności we Francji i w Niemczech, coraz więcej europejskich polityków i analityków widzi w Polsce kandydata na politycznego lidera UE.
– Polska jest zdecydowanie jednym z największych sukcesów rozszerzenia i najlepszą inwestycją geostrategiczną, jaką Europa poczyniła, aby zagwarantować wolność i demokrację po długich czasach totalitaryzmu – powiedział nowy przewodniczący Rady Europejskiej António Costa w przemówieniu podczas gali inaugurującej polską prezydencję w Radzie UE.
– Polska prezydencja może być najbardziej obfitującą w sukcesy prezydencją od 2004 r., oceniła natomiast nowa komisarz UE ds. rozszerzenia Marta Kos, która w piątek (10 stycznia) spotkała się z polskimi dziennikarzami, w tym z EURACTIV.pl, podczas swojej wizyty w Warszawie.
Zadanie dla Polski
Kos zauważyła, iż po 2013 r., gdy do Unii przystąpiła Chorwacja, doszło do zahamowania procesu rozszerzenia. – Teraz jednak ten proces ma szansę ponownie ruszyć z miejsca. Sytuacja się zmieniła – podkreśliła Słowenka.
Zwróciła w tym kontekście uwagę na wojnę w Ukrainie. – Nie odpowiemy sobie na pytanie, czy gdyby nie wojna, nastąpiłaby taka nowa dynamika, jeżeli chodzi o rozszerzenie – przyznała.
– Wracamy do tego, jak stworzono Unię Europejską – zwróciła uwagę. Wspomniała w tym kontekście o słowach byłej przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Simone Veil, która w 1997 roku wymieniła trzy najważniejsze wyzwania, z jakimi zmagają się wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej: pokój, wolność i dobrobyt. – Te trzy cele można osiągnąć tylko poprzez współpracę europejską – podkreśliła.
Słoweńska komisarz wskazała jednak także, iż Unia Europejska musi nie tylko przyjmować w swoje szeregi nowych członków, ale zarazem być stabilna. – I to właśnie jest zadanie dla Polski jako państwa sprawującego prezydencję w Radzie UE. Trzeba sprawić, aby Unia była nie tylko większa, ale też bezpieczniejsza i aby panował w niej pokój – powiedziała.
Albania i Czarnogóra prymusami
Obecnie do Unii Europejskiej kandydują Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Gruzja, Kosowo, Macedonia Północna, Mołdawia, Serbia, Turcja i Ukraina. Jako przykłady „historii sukcesu” w tym gronie Kos podała Czarnogórę i Albanię, w przypadku których wszystkie klastry negocjacyjne zostały już otwarte.
– Bałkany Zachodnie w ostatnich latach były dla Unii Europejskiej trochę „straconą historią” – stwierdziła Marta Kos, wyrażając nadzieję, iż w najbliższych miesiącach i latach dojdzie do przełamania impasu w tej kwestii.
Z kolei w przypadku dwóch nowych państw w gronie kandydatów do UE – Ukrainy i Mołdawii – w minionym roku udało się otworzyć pierwszy klaster negocjacyjny, odnotowała Słowenka.
– Często jestem pytana, ile nowych państw zostanie przyjętych do Unii Europejskiej za mojej kadencji – powiedziała Kos, zwracając uwagę, iż niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, jak czasochłonny jest proces akcesji do UE.
Komisarz podkreśliła jednak, iż realistycznym celem jest doprowadzenie do 2027 r. do końca rozmów akcesyjnych Czarnogóry i Albanii.
Nie będzie to jednak łatwe. W toku procesu akcesyjnego jest bowiem 150 decyzji, które muszą zostać podjęte jednomyślnie. – Jest zatem aż 150 możliwości, iż coś pójdzie nie tak – wskazała Kos.
Tym niemniej według niej stoimy przed „historyczną szansą”, aby – dzięki rozszerzeniu, a nie mimo niego – uczynić Unię Europejską „silniejszą i bezpieczniejszą”.
Dużego rozszerzenia nie będzie
W kontekście rozszerzenia pojawia się też pytanie o sposób, w jaki Unia Europejska chce przyjmować nowych członków. Czy Unia chce przyjmować nowe państwa jedno po drugim, a może dojdzie do większego rozszerzenia – nie tak dużego pod względem skali, jak to sprzed 11 lat, ale na podobnej zasadzie?
Każde z tych rozwiązań miałoby zalety i wady. Wadą dużego rozszerzenia jest to, iż państwa, które już zakończyły proces negocjacyjny i mogłyby w zasadzie przystąpić do UE, będą musiały czekać z akcesją na inne państwa, w przypadku których rozmowy wymagać będą więcej czasu. To z kolei może powodować frustrację.
Z kolei przyjmowanie do Unii państw, które nie są do końca na to przygotowane, stwarza ryzyko destabilizacji unijnego rynku, ale i systemu politycznego UE.
Kos odpowiedziała na pytanie EURACTIV.pl, iż na obecnym etapie „duże rozszerzenie” nie wchodzi w grę. Państwa będą więc przyjmowane do Unii każde w swojej kolejności, w zależności od tempa osiągania postępów w negocjacjach akcesyjnym.
Rola kampanii na rzecz rozszerzenia
Marta Kos zaznaczyła także konieczność adekwatnej kampanii na rzecz rozszerzenia – nie tylko w krajach kandydujących do UE, ale też w samych krajach UE. Jej zdaniem istotną rolę w tej kampanii mają jednak do odegrania nie tylko politycy, ale także społeczeństwo obywatelskie i charyzmatyczne kobiety.
– W rozszerzeniu nie chodzi nie tylko i wyłącznie o wdrażanie reform przez państwo kandydujące. Musimy zastanowić się na przykład, czy Polacy rozumieją korzyści wynikające z rozszerzenia Unii – wskazała.
Zdania Polaków na temat rozszerzania UE o nowe państwa są w tej chwili podzielone. W opublikowanym w październiku sondażu 41,6 proc. ankietowanych zgodziło się ze stwierdzeniem, iż Wspólnota powinna się powiększać o nowych członków (13,5 proc. ankietowanych udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie się zgadzam”, 28,1 proc. „raczej się zgadzam”).
Rozszerzenia UE nie chce 39,8 proc. badanych (odpowiedzi „zdecydowanie się nie zgadzam” udzieliło 20,5 proc. ankietowanych, a „raczej się nie zgadzam” 19,3 proc.).
Jak KE chce uspokoić obawy?
Skąd niechęć wobec rozszerzenia? Z procesem tym wiążą się pewne wyzwania, takie jak utrzymanie konkurencyjności UE powiększonej o nowe państwa, ale także uzasadnione obawy Europejczyków, w tym Polaków.
Co do konkurencyjności, Kos przypomniała, iż nowa Komisja Europejska ma przedstawić w najbliższym czasie tzw. Kompas Konkurencyjności (Competitiveness Compass), oparty na wnioskach z ubiegłorocznego raportu o konkurencyjności Unii Europejskiej autorstwa Maria Draghiego.
Na spotkaniu z komisarz dziennikarze wielokrotnie odnosili się również do obaw polskich rolników dotyczących skutków przyjęcia do Unii Europejskiej Ukrainy – kraju o potężnym sektorze rolnym, w dodatku, w przeciwieństwie do rozdrobnionego rolnictwa w krajach UE, zdominowanego przez ogromne holdingi rolne.
Duży ukraiński potencjał produkcyjny w rolnictwie może bowiem prowadzić do napływu tanich produktów rolnych na rynki unijne, w tym do Polski. To może osłabić konkurencyjność polskich rolników i spowodować spadek cen. Polscy rolnicy obawiają się, iż ich produkty mogą zostać wyparte z rynków zewnętrznych przez tanie towary ukraińskie.
Ponadto w świetle obecnego unijnego systemu przyznawania funduszy wśród rolników pojawia się niepokój, iż przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej może prowadzić do zmniejszenia lub nierównomiernego podziału dopłat bezpośrednich.
W odpowiedzi na te argumenty unijna komisarz zapowiedziała, iż w najbliższych latach można się spodziewać kolejnych reform Wspólnej Polityki Rolnej, które przygotują Unię Europejską na przyjęcie nowych państw o bardzo silnych sektorach rolnych.
– Wskutek rozszerzenia polskie rolnictwo musi być silniejsze, a nie słabsze – oznajmiła Słowenka.
Oczekiwania Ukrainy nierealne?
O ile w związku z obawami dotyczącymi wpływu ukraińskiej akcesji na polskie rolnictwo wielu w Polsce wolałoby, aby przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej nie nastąpiło zbyt szybko, to ukraińskie władze wywierają na Brukselę presję, aby dopiero co rozpoczęte negocjacje doprowadzić do końca jak najszybciej.
Jak przyznała Kos, Ukraina chce doprowadzić do otwarcia w ciągu roku wszystkich klastrów negocjacyjnych, co jednak słoweńska komisarz uważa za dalece nierealne.
– Zakładając optymistyczną wersję, uda się otworzyć dwa, może trzy – zapowiedziała. Co będzie dalej, to już zależy od dalszych decyzji państw UE, dodała.
Według komisarz o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej będzie można mówić najwcześniej w 2029 r., a i to tylko „jeśli wszystko dobrze pójdzie”.
– Pytanie brzmi, co będzie, jeżeli Ukrainie nie pójdzie do przodu z negocjacjami z NATO i tam proces negocjacyjny się opóźni. Technicznie rzecz biorąc nie ma przeciwwskazań, abyśmy my byli szybsi – powiedziała Kos.