Była kanclerz Niemiec Angela Merkel zasugerowała w nowym wywiadzie, iż Polska i kraje bałtyckie ponoszą część odpowiedzialności za rosyjską agresję na Ukrainę. W jej ocenie sprzeciw tych państw wobec prób dialogu z Kremlem miał doprowadzić do dalszej eskalacji napięć i ostatecznie do wybuchu wojny.
Była szefowa niemieckiego rządu udzieliła wywiadu węgierskiemu kanałowi YouTube Partizan, w którym wróciła do wydarzeń z 2021 roku – ostatnich miesięcy jej urzędowania. Merkel mówiła o próbach stworzenia nowego formatu rozmów między Unią Europejską a Rosją, które miałyby odświeżyć relacje po fiasku porozumień mińskich.
– W czerwcu 2021 roku poczułam, iż Putin nie traktuje już Porozumień Mińskich poważnie, i dlatego zależało mi na nowym formacie, w którym moglibyśmy rozmawiać bezpośrednio z Putinem jako Unia Europejska – wspominała Merkel.
– Niektóre kraje go nie poparły – przede wszystkim państwa bałtyckie, ale i Polska była przeciw – dlatego iż obawiały się, iż nie mamy wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować – dodała.
Według byłej kanclerz to właśnie brak zgody na dialog z Kremlem osłabił możliwości Zachodu, a Putin uznał, iż Zachód nie jest gotów na rozmowę – co w jej opinii mogło przyspieszyć decyzję o ataku na Ukrainę.
– Potem ustąpiłam ze stanowiska, a następnie rozpoczęła się agresja Putina – stwierdziła Merkel.
Polityka ustępstw wobec Rosji
Angela Merkel przez 16 lat kierowała niemieckim rządem, od 2005 do 2021 roku. Jej polityka wobec Moskwy – zwłaszcza w kwestiach energetycznych – była wielokrotnie krytykowana, także wewnątrz jej własnej partii CDU.
Utrzymanie strategicznych projektów, takich jak Nord Stream 2, a także jej niechęć do twardej polityki wobec Kremla po aneksji Krymu w 2014 roku, wielu ekspertów określa dziś jako błędy, które wzmocniły pozycję Putina.
Merkel w swojej książce tłumaczyła, iż już w 2008 roku nie zgadzała się na przyznanie Ukrainie i Gruzji statusu państw kandydujących do NATO, obawiając się militarnej odpowiedzi ze strony Rosji.
– Przyjęcie nowego członka powinno przynieść bezpieczeństwo nie tylko jemu, ale także całemu Sojuszowi – argumentowała.
Była kanclerz przyznała, iż rozumiała dążenie państw Europy Środkowo-Wschodniej do jak najszybszego włączenia się w zachodnie struktury, ale jednocześnie uważała, iż „prowokowanie Moskwy” mogłoby doprowadzić do eskalacji.
Burza po słowach byłej kanclerz
Słowa Merkel wywołały falę krytyki wśród europejskich komentatorów i dyplomatów. Wielu z nich uznało jej wypowiedź za próbę zrzucenia odpowiedzialności za błędy Zachodu na wschodnich sojuszników. W Polsce komentarze są jednoznaczne – wskazuje się, iż to Berlin przez lata prowadził politykę uzależnienia energetycznego od Rosji, a nie Warszawa czy państwa bałtyckie.
„Merkel ma krew na rękach”
Do wypowiedzi Angeli Merkel odniósł się na antenie RMF FM europoseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Bielan.
– Skandaliczna wypowiedź. Pani Merkel, trawestując słowa nie najlepsze wobec nas wtedy prezydenta Chiraca, straciła okazję, żeby milczeć – powiedział polityk.
Bielan nazwał byłą kanclerz Niemiec jednym z „najbardziej prorosyjskich, proputinowskich polityków w historii Unii Europejskiej”. – Polityk który nabił Putinowi kasę do tego stopnia, iż był w stanie wywołać wojnę – dodał.
Deputowany do Parlamentu Europejskiego przypomniał sprawę gazociągu Nord Stream.
– Gdyby nie działalność Angeli Merkel, gdyby nie dokończenie budowy Nord Stream 1 i kontynuowanie z uporem godnym lepszej sprawy Nord Stream 2, nie byłoby wojny na Ukrainie. Gdyby nie Angela Merkel, nie byłoby wojny na Ukrainie – zaznaczył europoseł PiS.
– Angela Merkel ma krew na rękach i powinna milczeć – dodał Adam Bielan.
„Obrzydliwe babsko”
„Angela Merkel swoim bezmyślnym wywiadem dowiodła, iż jest w czołówce najbardziej szkodzących Europie polityków niemieckich w ostatnim stuleciu” – ocenił były premier Mateusz Morawiecki.
„Angela Merkel ruszyła się z politycznej emerytury i ogłosiła, iż to Polska odpowiada za rosyjską inwazję na Ukrainie bo «utrudniała relacje UE z Rosją»” – stwierdził Paweł Rybicki.
„Skandaliczna wypowiedź Angeli Merkel. Wieloletnia mentorka i promotorka kariery Tuska uważa, iż to Polska i Kraje Bałtyckie przyczyniły się do wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Panie Tusk, czy za to też będzie Pan całował Merkel po rękach?” – napisał w mediach społecznościowych poseł PiS Mariusz Kamiński.
„Angela Merkel oskarża rząd PiS i kraje bałtyckie, iż nie ufali jej polityce wobec Rosji i to niby doprowadziło do wojny na UA. Szczyt hipokryzji. 20 lat jej resetu i naiwności Europy wobec Putina – gdy PiS ostrzegał. Brawa dla rządu PiS i państw bałtyckich za świadomość w 2021″ – stwierdził internauta Max Hübner.
„Jakbyście nie wiedzieli, to według Merkel Polska jest współwinna napaści Rosji na Ukrainę. Obrzydliwe babsko, które dla Tuska była niczym caryca Katarzyna dla Poniatowskiego” – uważa Cezary Gmyz, publicysta „Do Rzeczy”.
„Fundatorka reżimu Putina oskarża Polskę o to, iż jest współwinna za atak Rosji na Ukrainę. Tak bezmyślnej, głupiej i szkodliwej wypowiedzi z ust Angeli Merkel jeszcze nie było. Czy Donald Tusk odważy się potępić swoją promotorkę polityczną?” – napisał poseł PiS Mariusz Błaszczak.
„Koleżanka Donalda Tuska, Angela Merkel, wróciła i za atak Rosji na Ukrainę bezczelnie obwinia Polskę, bo «utrudniała relacje UE z Rosją». W jaki sposób? Ponieważ sprzeciwialiśmy się, by Niemcy ubijały interesy z Rosją w imieniu Unii. A fakty są takie, iż to Niemcy – pod jej przywództwem – są odpowiedzialne za wojnę na Ukrainie, będąc przez lata sponsorem i promotorem Putina w Europie!” – czytamy na profilu Ruchu Narodowego.
Choć Merkel od dawna nie pełni już funkcji publicznych, jej słowa pokazują, jak bardzo w Niemczech wciąż toczy się spór o ocenę relacji z Moskwą i odpowiedzialność za decyzje, które poprzedziły wojnę w Ukrainie.
Na podst. i.Pl i X