Michalik: Stany Zjednoczone dołączyły właśnie do Imperium Zła

natemat.pl 5 godzin temu
Jedną z najważniejszych cech wybitnych polityków, strategów i po prostu ludzi jest elastyczność. To zresztą uniwersalna prawda, o której pisał już Darwin w swojej pracy: elastyczność umożliwia przetrwanie. To, co było prawdziwe wczoraj, nie musi być prawdziwe dziś. I żeby przeżyć w świecie pełnym zmian i wyzwań, trzeba umieć to zauważyć i dostosować do tego swoje postępowanie. Ci, którzy tego nie zrobią, zginą.


I dokładnie w takiej sytuacji jest teraz Polska. Trzy dni temu opublikowałam na moim kanale na YouTube film pod tytułem "Czy USA są jeszcze sojusznikiem Polski?". Moja odpowiedź brzmi: nie, nie są.

Były nim jeszcze tydzień temu, a teraz po tym jak zagłosowały razem z Koreą, Białorusią, a przede wszystkim Rosją przeciw nazywaniu wojny rosyjską napaścią na Ukrainę, forsując sformułowanie "konflikt rosyjsko - ukraiński" – już nie są.

Moim zdaniem Stany Zjednoczone dołączyły właśnie do Imperium Zła.

Nie oznacza to, iż mamy zacząć toczyć z nimi mniej lub bardziej otwarte wojenki podjazdowe, pogarszać stosunki dyplomatyczne czy się kłócić.

Po prostu dla własnego bezpieczeństwa musimy uznać fakt, iż USA przestały być gwarantem naszego bezpieczeństwa.

Dziś naszym jedynym sojusznikiem, który naprawdę, nie tylko na papierze, może nam pomóc nie podzielić w przyszłości losu Ukrainy – jest Europa. O ile ją do tego przekonamy – bo to właśnie musimy zrobić, jeżeli chcemy przeżyć.

Kluczowe dla naszego przetrwania jest w tej chwili bowiem to właśnie – przekonanie naszych sojuszników w UE i NATO, iż stworzenie z nami aliansów obronnych i udzielenie sobie wzajemnych, egzekwowanych gwarancji bezpieczeństwa jest w ich interesie.

Nie możemy posługiwać się kategoriami moralnymi czy etycznymi – to nie zadziała, a sprawa jest zbyt poważna, żeby być naiwnym, czy uprawiać donkiszoterię. jeżeli chcemy przeżyć, przetrwać jako zasobny, spokojny, demokratyczny kraj, musimy się upewnić, iż żywotne interesy naszych sojuszników są związane z bronieniem nas.

Musimy też pamiętać o jednym: cokolwiek pozwolimy dziś zrobić Ukrainie, w przyszłości zrobią nam.

Jesteśmy po być może Mołdawii, Estonii czy Litwie, następni w kolejce do zaatakowania. I tak się stanie jeżeli "pokój" w Ukrainie będzie jej rozbiorem, zabraniem jej części terytoriów czy zainstalowaniem tam marionetkowego, zależnego od Rosji rządu.

Rosja napadła na Ukrainę, niezależny kraj, zniszczyła go, wymordowała wielu jego obywateli, porwała Ukraińskie dzieci i dopuściła się zbrodni wojennych. I nie możemy pozwolić na żądną Jałtę 2.0 czy Monachium 2.0, czyli na oddanie części jej terytoriów napastnikowi, ani na decydowanie o losach Ukrainy bez udziału Ukraińców. To byłby błąd, który zemści się przede wszystkim na nas.

Wszystkim, którzy mówią, iż są "zmęczeni Ukraińcami", iż mają ich dość, iż "popieranie Ukrainy to jakaś bzdura", iż "Ukraińcy walczą za nas" i iż "mają już dość obowiązkowej proukraińskości" chcę powiedzieć jasno i brutalnie: ze względu na swoje położenie geograficzne, historię, sytuację geopolityczną i nieustanne zagrożenie ze strony Rosji - Polska potrzebuje bufora dzielącego nas od Rosji.

I tę niewdzięczną rolę pełni teraz Ukraina.

W tym sensie Ukraińcy giną za nas i za naszą wolność. jeżeli ich śmierć pójdzie na marne, jeżeli do tego dopuścimy, będziemy następni. Uwierzcie.

Rosja zbroi się po zęby i na potęgę, w tempie i na skalę niewidzianą od czasów zimnej wojny, spójrzcie też na jej doktrynę wojenną, zakładającą podzielenie i rozpad Unii Europejskiej i NATO i ułożenie na nowo porządku światowego.

Spójrzcie na to, iż Rosja toczy już de facto od dawna wojnę z UE i NATO – wojnę hybrydową, informacyjną, wywiadowczą, podjazdową, propagandową i dezinformacyjną, przeciąga na swoją stronę polityków i dziennikarzy i wpływa nie tylko na wyniki wyborów w różnych krajach na świecie, pomagając wygrać prorosyjskim politykom, ale i na społeczeństwa – dzieląc je i jątrząc, przeprowadzając rozmaite prowokacje i finansując ruchy nacjonalistyczne i skrajne.

Generał Skrzypczak nazwał to kiedyś niewypowiedzianą wojną – czyli wojną bez wypowiedzenia wojny. Taką, w której prowadzone są przeciw nam działania wojenne, A my choćby tego nie wiemy, nie rozumiemy, nie jesteśmy tego świadomi.

W tej wojnie naszą bronią, oprócz zbrojenia się i tworzenia skutecznych sojuszy i elastyczności i umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się okoliczności jest także prawda.

Ponieważ Rosja robi wszystko, żeby zatracili umiejętność odróżniania je j od kłamstwa i stracili w ten sposób podstawowe narzędzie do oceniania rzeczywistości. Zrozumiałam to patrząc na obrady na forum ONZ, podczas których niektóre kraje członkowskie trzeba było przekonywać, iż Rosja naprawdę napadła na Ukrainę, ponieważ tego nie wiedzieli. To jest miarą sukcesu Putina w wojnie informacyjnej.

Dlatego tak ważne jest, żeby demaskować rosyjską dezinformację, nagłaśniać i prostować kłamstwa. Dlatego potrzebujemy silnej państwowej instytucji walczącej z rosyjską dezinformacją i dlatego my wszyscy, obywatele musimy także zostać żołnierzami prawdy – tam, gdzie możemy, choćby w swoich mediach społecznościowych pisać prawdę.

Brzmi nieprawdopodobnie, ale prawda może uratować nam życie.

Idź do oryginalnego materiału