„Konflikt ukraiński zakończy się dla niego (Putina - przyp. red.) źle. To w zasadzie grożenie po raz sto pierwszy. Dostarczenie Tomahawków może skończyć się źle dla wszystkich. A przede wszystkim – dla samego Trumpa. Powiedziano to już setki razy w sposób choćby zrozumiały dla wujka w gwiaździstym berecie, iż nie da się odróżnić wersji jądrowej „Tomahawków” od konwencjonalnej (rakiety - przyp. red.) w locie. Ich wystrzelenie nie zostanie przeprowadzone przez Kijów, ale przez USA (…). Można tylko mieć nadzieję, iż jest to kolejna pusta groźba wywołana przedłużającymi się negocjacjami z kokainowym klaunem. Jak wysłanie okrętów podwodnych klasy Ohio bliżej Rosji” - napisał w tej chwili pełniący funkcję zastępcy przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Miedwiediew na Telegramie.