W nocy z wtorku na środę, 10 września, rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. W piątek, na wniosek Polski, odbyło się w tej sprawie nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
To według Sikorskiego powinny zrobić Polska, NATO i Europa
Wicepremier i szef MSZ udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zdaniem Radosława Sikorskiego, Polska, NATO i UE powinny potraktować incydent z rosyjskimi dronami jako "pobudkę" do przyspieszenia przygotowań obronnych.
Minister spraw zagranicznych uważa, iż ani Polska, ani Niemcy nie są w tej chwili w stanie odeprzeć jednoczesnego ataku setek dronów. W tej dziedzinie przoduje Ukraina.
– o ile pytacie mnie państwo o mój osobisty pogląd: uważam, iż powinniśmy to przemyśleć – powiedział Radosław Sikorski, zapytany o możliwość przechwytywania rosyjskich dronów jeszcze poza polską przestrzenią powietrzną.
Sikorski przypomniał, iż już rok temu szef kancelarii prezydenta Ukrainy Andrij Jermak proponował wprowadzenie nad Ukrainą strefy zakazu lotów. Jak mówił, NATO i UE są do tego technicznie zdolne, "ale nie jest to decyzja, którą Polska może podjąć sama, ale tylko z sojusznikami".
I dodał: "Jeżeli Ukraina poprosi nas o zestrzeliwanie nad jej terytorium, to będzie to dla nas korzystne".
Dmitrij Miedwiediew odpowiada Sikorskiemu
Na słowa Sikorskiego odpowiedział były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Cytowany przez agencję TASS zagroził: – Wdrożenie prowokacyjnego pomysłu Kijowa i innych idiotów, aby stworzyć "strefę zakazu lotów nad Ukrainą" i pozwolenie krajom NATO na zestrzeliwanie naszych dronów będzie oznaczać tylko jedno: wojnę z Rosją.
Miedwiediew kpił również z europejskiej inicjatywy "Wschodni Strażnik". Jak mówił, "wydaje się, iż to wszystko, co pozostało z 'koalicji chętnych'". Odniósł się też do wizyty estońskiego ministra obrony w Kijowie, mówiąc, iż "im mniejszy kraj, tym bardziej agresywni i głupi bywają jego przywódcy".
Przypomnijmy, iż podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ rosyjski ambasador Wasilij Niebienzia określił działania Polski i jej sojuszników jako "polityczny clickbait". – Eksperci potwierdzą, iż musiałyby to być dziesiątki kilogramów, jeżeli głowica byłaby uzbrojona. Było to lokalne zniszczenie – mówił.
Przedstawiciel Rosji stwierdził, iż "fizycznie niemożliwe jest, aby rosyjskie drony dotarły do Polski”, wskazując, iż ich maksymalny zasięg wynosi 700 kilometrów.
– Rosyjskie MSZ jest również gotowe do zaangażowania się w te prace. jeżeli strona polska rzeczywiście jest zainteresowana zmniejszeniem napięć, a nie ich podsycaniem, apelujemy do polskich kolegów o skorzystanie z tych propozycji, zamiast angażować się w dyplomację megafonową (...) wielokrotnie już oświadczaliśmy, iż nie jesteśmy zainteresowani eskalacją napięć z Warszawą – dodał.
Niebienzia sugerował także, iż drony mogły zostać wystrzelone przez Ukrainę, nawiązując do incydentu w Przewodowie z 2022 roku.