
Przygotowania trwały około półtora miesiąca, a szczególnie gorączkowy był ostatni tydzień. W efekcie odbyła się pierwsza w historii Minkowic impreza na taką skalę. Minkowicka Fajera na długo pozostanie w pamięci organizatorów i uczestników również dlatego, iż udało się ją zorganizować własnymi siłami, od stworzenia plakatów po przygotowanie posiłków i deserów. Jedyne pieniądze ”z zewnątrz” pochodziły z funduszu sołeckiego. O ich przeznaczeniu decydują sołtys i sami mieszkańcy tworząc w ten sposób swoisty „Budżet Obywatelski”. Resztę dołożyli anonimowi darczyńcy.
Na terenie okalającym remizę Ochotniczej Straży Pożarnej zebrało się około 400 osób, a 300 porcji żołnierskiej grochówki zniknęło błyskawicznie.
– Strażacy zabezpieczyli festyn od strony technicznej, zapewnili bezpieczeństwo i oczywiście zademonstrowali sprzęt, którym posługują się w czasie akcji ratowniczo-gaśniczych. Przyjechali również, z pokazem wojskowego sprzętu, żołnierze 21 batalionu Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Policjanci świdnickiej Komendy Powiatowej Policji znakowali rowery. Mogliśmy również bliżej poznać naszego dzielnicowego. W organizacji Fajery uczestniczyło wiele osób, wszyscy bezinteresownie. Koledzy nieodpłatnie wozili dzieciaki samochodami terenowymi i quadami. Jeden z mieszkańców udostępnił konną bryczkę. Nikogo nie trzeba było specjalnie prosić, każdy wiedział, co ma robić – mówi Tomasz Świątek, „napływowy” minkowiczanin, strażak miejscowej OSP i jeden z wielu organizatorów niedzielnego święta.
Oprawę artystyczną stanowiły występy Zespołu Śpiewaczego „Podzamcze”, świdnickich „Seniorit” i rockowej kapeli ADHD, również ze Świdnika. Dzieci mogły uczestniczyć w grach i zabawach z nagrodami, zjeżdżać na dmuchańcach. Były też pokazy garncarstwa i makramy, malowanie twarzy, grill, wata cukrowa, lody, ciasta, chleb ze smalcem… wszystko to za darmo.
Organizatorzy chcieli zmienić stereotyp wiejskiego festynu, na którym króluje piwo. Oryginalną atrakcją imprezy były sparingi bokserskie z udziałem pięściarzy klubów z Radomia, Lublina i oczywiście miejscowego GSKS Płomień Minkowice. Towarzyski mecz piłki nożnej z drużyną GSKS Płomień, rozegrały zawodniczki dziewczęcej sekcji MKS Avia trenowane przez Tomasza Giełzaka.
Oglądając fotografie z Fajery trudno nie zauważyć twarzy znanych z ulic Świdnika. Wśród nich, byli mieszkańcy miasta, którzy przenieśli się do Minkowic i zaproszone przez nich rodziny.
– Chcielibyśmy kontynuować tradycję Minkowickiej Fajery. Zebraliśmy sporo doświadczeń, mamy kilka pomysłów, dzięki której powinna być jeszcze bardziej atrakcyjna. Po imprezie zgłaszali się ludzie chwaląc inicjatywę, jej poziom i doceniając, iż w ogóle udało się ją zorganizować. Jednym z naszych głównych celów była integracja nowych mieszkańców z ludźmi mieszkającymi tu od pokoleń. Ściągają tu licznie, głównie ze Świdnika. Minkowice stały się dla nich atrakcyjnym miejscem do zbudowania domu i zapuszczenia korzeni. Jest ich całkiem sporo – dodaje Julita Bzowska, współorganizatorka Fajery.
Minkowice są dość rozległą obszarowo wsią. Do niedawna domy stały w dużym dystansie jeden od drugiego. w tej chwili zabudowa, w dużej części za sprawą „napływowych”, coraz bardziej się zagęszcza. Nowi mieszkańcy są wdzięczni za miłe przyjęcie do wspólnoty i są wdzięczni, iż mogą od tego czasu tworzyć wspólną historię.
– Czy po pierwszej Fajerze mamy już z górki? Trudno powiedzieć. Poprzeczkę zawiesiliśmy sobie wysoko. Wypaliły nam wszystkie dotychczasowe plany, więc teraz zaskoczyć gości czymś nowym nie będzie łatwo. Ale mamy kilka pomysłów i wiele popierających nas, utalentowanych osób, jak znany w Świdniku plastyk, Paweł Kasperek, nota bene również mieszkaniec Minkowic, który stworzył plakat Fajery. Jeszcze w czasie festynu podchodzili jego uczestnicy wyrażając pochlebne recenzje i wrzucając do skarbonki datki na sfinansowanie wydarzenia. Patrzymy więc w przyszłość z optymizmem – deklaruje Tomasz Świątek.
Scena, na której odbywały się artystyczne wydarzenia tegorocznej Minkowickiej Fajery została przez organizatorów pożyczona. Powstał już jednak projekt budowy własnej, jako symbolu narodzin nowej tradycji.









