![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27503386/c8a7f6e6a9da7783e8283c4374139a99.jpg)
Wydaje się, iż pod koniec XX w. Chiny i Rosja zamieniły się miejscami w światowych rankingach. W czasach sowieckich Chiny były najbardziej zaludnionym krajem na świecie, ale ich gospodarka była głównie agrarna. Po reformach Deng Xiaopinga rozpoczęła się tam rewolucja przemysłowa, dzięki której kraj ten stał się światowym liderem. W postsowieckiej Rosji reformy gospodarcze nie były jednak zbyt udane. Skutki tego widać po dziś dzień.
W rosyjskich media często słychać obawy, iż Chiny mogą pewnego dnia siłą przejąć rosyjską Syberię i Daleki Wschód. Prawda jest jednak taka, iż Pekin wcale tego jednak nie potrzebuje — Moskwa sama zapewnia mu wszystkie niezbędne zasoby i to po cenach dużo niższych w stosunku do cen światowych. To nieunikniony rezultat kremlowskiej polityki „zwrotu na Wschód” i „przyjaźni przeciwko Zachodowi”.
„Jest mało prawdopodobne, by Kreml przez cały czas mógł w stanie straszyć mieszkańców Syberii chińskim imperializmem. W rzeczywistości widzimy, jak oba kraje współpracują ze sobą i wspólnie okradają Syberyjczyków” — napisał Jarosław Zołotariew, publicysta z Tomska.
Moskwa musiała jednak zapłacić za to wysoką cenę.
Obecnie chińskie firmy są właścicielami setek tysięcy hektarów syberyjskich i dalekowschodnich lasów w ramach długoterminowych dzierżaw. Całe pozyskane tam drewno jest wysyłane do Chin. Na Dalekim Wschodzie, gdzie znajdują się ogromne zasoby leśne, wciąż nie ma ani jednej fabryki celulozy ani papieru, z prostego powodu — przetworzony produkt byłby droższy od nieprzetworzonego drewna, a Chiny potrzebują tanich surowców.
Na dzierżawionych terytoriach Syberii i Dalekiego Wschodu Chińczycy, oprócz pozyskiwania drewna, zajmują się również rolnictwem. „Chcą zbierać plony dwa razy w roku, co jest niemożliwe bez użycia ogromnych ilości chemikaliów. Wiele obszarów w samej ChRL już teraz nie nadaje się do uprawy ze względu na intensywne stosowanie takich technologii. Teraz cała ta chemia »nawozi« (a raczej zanieczyszcza) syberyjską glebę” — dodał Zołotariew.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27503386/62177472fff0ff6d2e018084e9f209fd.jpg)
Mieszkanka Jakucji, 2016 r.
Wschodnia Syberia i Daleki Wschód faktycznie przekształciły się we wspólną surowcową kolonię Moskwy i Pekinu. Żaden z tych państw nie bierze pod uwagę interesów lokalnych mieszkańców. Przykładem tego jest choćby uruchomione w 2022 r. złoże gazu Kowyktinskoje w obwodzie irkuckim. Tylko jeden procent produkcji faktycznie trafia do lokalnych mieszkańców.
Jeśli na Dalekim Wschodzie powstają jakiekolwiek fabryki, to zwykle są one najbardziej niebezpieczne dla środowiska. Przykładowo w 2021 r. chińska firma chciała zbudować największy na świecie zakład produkcji metanolu w rejonie ajano-majskim w Kraju Chabarowskim. Projekt upadł w referendum okręgowym — sprzciwiało mu się 90 proc. miejscowej ludności. Rosja przyjęła jednak ustawę o władzy regionalnej, która eliminuje autonomię samorządu lokalnego.
Teraz organizowanie takich referendów nie jest już możliwe — „sojusznicy” w Moskwie i Pekinie mogą budować niebezpieczne przedsięwzięcia w regionie bez zwracania uwagi na opinię miejscowej ludności. A imperialni „geopolitycy” z Rosji czy Chin będą opowiadać piękne historie o „wielobiegunowym świecie”.
Czyj „przyczółek”?
Moskwa dumnie nazywa Daleki Wschód „przyczółkiem Rosji”. Badacz Dalekiego Wschodu Georgij Kułakow zastanawia się jednak, czy nie adekwatniej byłoby nazywać go „przyczółkiem Chin”, biorąc pod uwagę głębokość ich penetracji regionalnej gospodarki”.
Na poparcie swoich słów przytacza kilka przykładów. W styczniu 2025 r. Jiang Xiaoyang, chiński konsul generalny w Chabarowsku, powiedział, iż kraj, który reprezentuje, pozostaje największym partnerem handlowym i głównym źródłem inwestycji zagranicznych dla regionów Dalekiego Wschodu, a także głównym partnerem w projektach „wolnego portu” we Władywostoku. Według chińskiego dyplomaty ponad 90 proc. inwestycji zagranicznych w dalekowschodnich regionach Rosji pochodzi z Chin — ich łączną wartość wycenił na blisko 1 bln rubli (ok. 42,6 mld zł).
Choć międzynarodowa kooperacja gospodarcza pociąga za sobą wiele korzyści, w tym przypadku przeradza się to w czystą kolonizację, choć o „światowy kolonializm” Moskwa zwykle oskarża Zachód. W dzisiejszych Chinach pojawia się coraz więcej głosów o potrzebie odzyskania wielu terytoriów Amuru i Dalekiego Wschodu, które w XIX w. ówczesna dynastia chińska scedowała na Rosję na mocy „niesprawiedliwych traktatów”. Po próbach odzyskania ich siłą, które zostały podjęte w serii starć granicznych między ZSRR a ChRL pod rządami Mao, współczesne Chiny zwróciły się ku ekonomicznym instrumentom oddziaływania na „północnego sąsiada”. I okazały się one bardziej skuteczne.
„Na »priorytetowych obszarach rozwoju« na granicach z Chinami rosyjskie przepisy obowiązują już dziś częściowo i wybiórczo. W przyszłości terytoria te mogą stać się po prostu „nierosyjskie”. Ale czy jeżeli stopniowo przejdą pod chińską jurysdykcję, to zadowoli to miejscowych?” — pyta Kułakow.
Mało kto prowadzi badania socjologiczne na ten temat — Moskwa prawdopodobnie nie chce go poruszać, by nie psuć stosunków z Chinami. Istnieją dane ośrodka FOM z 2020 r. Według nich blisko dwie trzecie Rosjan (60 proc.) twierdzi, iż martwi ich napływ migrantów z Chin na Daleki Wschód. Mieszkańcy dalekowschodnich (80 proc.) i syberyjskich (73 proc.) okręgów federalnych znacznie częściej wyrażają zaniepokojenie tym scenariuszem — tylko 29 proc. respondentów nie obawia się go — z reguły są to mieszkańcy centralnych i południowych okręgów federalnych.
Plany chińskiej ekspansji
W 2023 r. przedstawiciele Kolei Jakuckji podpisali memorandum o współpracy z Chińskim Stowarzyszeniem Rozwoju Przemysłu Zamorskiego (CODA). Przewiduje ono budowę nowej linii kolejowej, która połączy Chiny z rozległą i bogatą w surowce Jakucją.
„Planowana linia kolejowa rozszerzy chińską infrastrukturę głębiej na terytorium Rosji niż kiedykolwiek wcześniej. Trasa zostanie zbudowana na podstawie koncesji, w ramach których Chiny uzyskają długoterminowy dostęp do zasobów naturalnych w regionie” — uważa Paul Goble, amerykański ekspert zajmujący się Eurazją.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27503386/0a61d7bdc7094af08b12897efa55662d.jpg)
Elektrownia w Jakucku, 14 lutego 2016 r.
Być może więc to Chińczycy zbudują również niesławny most przez rzekę Lenę, na który mieszkańcy Jakucji czekają od dziesięcioleci. Ale nie mogą go zbudować samodzielnie — wszystkie ich zasoby zostały zabrane przez Moskwę. I choćby gdy wydawało się, iż znaleźli inwestorów, „federalni” ponownie anulowali projekt i przekierowali te fundusze na budowę innego mostu — mostu krymskiego. Jest to wyraźny znak tego, iż dla Rosji ekspansja terytorialna jest znacznie ważniejsza niż rozwój własnych terytoriów.
Niezależna Federacja Pacyfiku?
Obojętność Moskwy na interesy ludności Dalekiego Wschodu wyraźnie przejawia się w kryzysach żywnościowych wybuchających regularnie regionie. Z reguły wiążą się one z problemami logistycznymi — przy transporcie towarów Koleją Transsyberyjską oraz w portach Kraju Nadmorskiego i Chabarowskiego pierwszeństwo mają tranzytowe ładunki chińskie.
Taki stan rzeczy, a także inne przykłady chińskiej kolonizacji gospodarczej Dalekiego Wschodu, niewątpliwie powodują wzrost nastrojów protestacyjnych wśród miejscowej ludności. Nie szuka ona jednak wsparcia w Moskwie — mieszkańcy Dalekiego Wschodu doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż to obecna kremlowska „metropolia” uczyniła z nich kolonię. Dlatego też rozwija się wśród nich świadomość regionalistyczna, ukierunkowana na samorządność obywatelską. I choć obecna imperialno-militarystyczna propaganda stara się ją całkowicie stłumić, wciąż przebija się ona w mediach społecznościowych.
Od lat 90. wśród mieszkańców Władywostoku żywa jest idea odtworzenia Republiki Dalekiego Wschodu. W 2020 r. podczas masowych protestów w Chabarowsku, popierających wybranego w wolnych wyborach, ale aresztowanego przez FSB gubernatora Siergieja Furgała, mieszkańcy używali wyłącznie regionalnych (a nie rosyjskich) flag i antyimperialistycznych haseł. Nawiasem mówiąc, to nie przypadek, iż Moskwa później uznała ten ruch za „ekstremistyczny”. Na politycznym wygnaniu powstały grupy „Wolna Buriacja” i „Wolna Jakucja”.
Jest jednak mało prawdopodobne, aby obszary te wywalczyły samorządność, zwłaszcza jak zachowają swoją „dalekowschodnią” nazwę. Automatycznie wiąże ona bowiem region z pewnym „centrum” i przedstawia go jako „odległą prowincję”. Przykładowo nazwa „Federacja Republik Pacyfiku” natychmiast zmienia postrzeganie tych regionów, sprawiając, iż są one postrzegane jako suwerenny podmiot.
Oczywiście wciąż są to abstrakcyjne refleksje. Ale kto wie, może Donaldowi Trumpowi, który uwielbia paradoksy, również spodoba się ten pomysł, biorąc pod uwagę jego krytyczny stosunek do Pekinu i powściągliwy do Moskwy.