Morawiecki zwrócił się do Zełenskiego. „Warto, aby pan o tym nie zapominał”

oen.pl 1 rok temu


Premier Morawiecki podczas wyborczej konwencji PiS-u w katowickim „Spodku” zauważył, iż ponieważ Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże, to rząd polski zrobił to sam. – Bo tam, gdzie chodzi o interes polskiego rolnika, nie będziemy się pytać o zdanie nikogo w Berlinie, ani w Brukseli. Działamy dla dobra polskiego rolnictwa – zapewnił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ukraińcy w Polsce. Mówią, co będzie dalej z pieniędzmi

Konwencja PiS. Premier Morawiecki zwrócił się do prezydenta Ukrainy

– Będziemy bronić polskiego rolnictwa przed ukraińskimi agrooligarchami – zadeklarował. Dodał, iż ostatnio w ONZ prezydent Zełenski wypowiedział „bardzo niewłaściwe słowa”.

Rozumiem, iż jemu się teraz wydaje, iż będzie miał bliski sojusz z Niemcami. Przestrzegam, Niemcy zawsze będą chcieli się porozumieć z Ruskimi ponad głowami państw Europy Środkowej. To Polska przyjęła parę milionów Ukraińców pod nasze dachy, to Polacy przyjęli Ukraińców, to my najwięcej pomagaliśmy w czasie, kiedy Niemcy chcieli wysyłać do oblężonego Kijowa 5 tysięcy hełmów. Warto, aby pan nie zapominał o tym, panie prezydencie Zełenski – zaapelował premier Morawiecki.

Przypomnijmy: zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do zmagających się z przesytem ukraińskich surowców Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.

Dzień później w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.

W odpowiedzi w miniony poniedziałek władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu na Polskę, Węgry i Słowację. Ponadto wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy Taras Kaczka przekazał w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, iż Kijów planuje wprowadzenie embarga na polską cebulę, pomidory, kapustę i jabłka. Niedługo później w rozmowie z RMF FM wycofał się z tej zapowiedzi, mówiąc, iż „to ostatni punkt w planie działań” władz Ukrainy. Zapewnił, iż priorytetem jest rozwiązanie problemu na drodze dialogu.

Bez echa nie przeszły też słowa prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który podczas Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku pośrednio zarzucił niektórym krajom Europy działanie w interesie Rosji. – Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, iż odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora – powiedział we wtorek Zełenski. W związku z tą wypowiedzią, do polskiego resortu spraw zagranicznych wezwany został ambasador Ukrainy.

Eksperci twierdzą, iż atrakcyjnym kierunkiem dla Kijowa mogą być Niemcy, z którymi relacje byłyby pozbawione niepotrzebnych emocji. – Jest ryzyko, iż taki zwrot nastąpi. Ukraina musi pamiętać o historii, o tym, jak Niemcy podchodziły do kwestii rosyjskiej napaści jeszcze półtora roku temu. W ogóle problemem ukraińskich elit jest traktowanie biznesu bez kontekstu polityczno-historyczno-społecznego. Nagle ma się okazać, iż Niemcy będą beneficjentami inwestowania w Ukrainie mimo bierności na początku wojny? – mówi money.pl Oleg Dubisz, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG).

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło

Idź do oryginalnego materiału