
Najnowsza próba Rosji stworzenia suwerennego ekosystemu cyfrowego nabiera tempa. Max, wspierany przez państwo komunikator opracowany przez firmę VK (dawniej WKontaktie), jest pozycjonowany jako patriotyczna alternatywa dla WhatsAppa i Telegramu — platform, które w ostatnich tygodniach doświadczyły całkowitych lub częściowych zakłóceń w połączeniach głosowych i wideo w całym kraju.
Urzędnicy twierdzą, iż Max niedługo stanie się rosyjską „aplikacją do wszystkiego”: pojedynczą platformą do przesyłania wiadomości, dokonywania płatności i korzystania z usług państwowych. Uruchomiona w marcu aplikacja ma już ponad 18 mln zarejestrowanych użytkowników. W czerwcu było ich zaledwie 1 mln. Zagłębiliśmy się w funkcjonalność aplikacji, jej słabe punkty i efekty rządowych wysiłków. Czy Max stanie się tym, co zapowiadają władze?
Łączność tam, gdzie inni zawodzą
Od 1 września Max musi być preinstalowany na wszystkich telefonach, tabletach, komputerach i telewizorach Smart sprzedawanych w Rosji. Władze nie mogły lepiej wybrać daty. Od połowy sierpnia użytkownicy WhatsAppa i Telegramu nie byli w stanie wykonywać połączeń głosowych. Urywały się albo natychmiast, albo w ciągu kilku sekund.
Roskomnadzor oficjalnie zablokował funkcje połączeń głosowych w obu komunikatorach, powołując się na ich wykorzystanie przez oszustów i terrorystów. Ruch ten dotknął jednak zwykłych obywateli, którzy polegali na tych usługach, aby zaoszczędzić na kosztach połączeń komórkowych i roamingu międzynarodowym.
— Wiele rosyjskich firm przez cały czas w pełni polega na komunikatorach Telegram i WhatsApp w zakresie połączeń służbowych. Te po raz kolejny pokazują, jak tego rodzaju podważa całkowitą rentowność firmy — powiedział Denis Kuskow, dyrektor generalny Telecom Daily, w wywiadzie dla RBC Life.
Niektóre z największych rosyjskich gwiazd mediów społecznościowych zostały zaangażowane do promowania Maxa. Raperka Instasamka — która niedawno rozpoczęła współpracę z władzami, a choćby potępia innych muzyków — pochwaliła jakość połączeń Maxa w poście na Instagramie, twierdząc, iż rozmawiała przez dwie godziny w podziemnym garażu bez utraty połączenia. Gwiazda popu Walia Karnawał, ambasadorka VK Video, również pochwaliła „doskonałe połączenie aplikacji choćby podczas ruchu lub w windzie”.
Komik Denis Dorochow również dołączył do kampanii, chwaląc łączność komunikatora podczas podróży. Muzyk Jegor Krid poszedł jeszcze dalej, promując Maxa w swoim teledysku do singla „Morie”. Leżąc w gumowej łodzi na morzu, mówi przez telefon: „Bracie, możesz w to uwierzyć, Max działa choćby na morzu!”. To nieudolne lokowanie produktu wywołało powszechne kpiny w komentarzach.
Użytkownicy wyśmiewali prymitywny przekaz marketingowy, a streamer JesusAVGN zauważył, iż Max jest chwalony po prostu za wykonywanie swojej podstawowej funkcji. — Z Maksem złapią cię choćby w windzie — zażartował, sugerując, iż Max, podobnie jak VK, udostępnia dane rosyjskim władzom.
Dyrektor projektów VK, Artemij Lebiediew, wskazał na brak anonimowości Maxa jako jego główną zaletę. W wywiadzie udzielonym blogerowi Amiranowi Sardarowowi Lebiediew stwierdził, iż funkcja ta eliminuje boty i spam. Co bardziej kontrowersyjne, powiedział, iż docenia fakt, iż na platformie nie ma „chochołów” (tak obraźliwie nazywa się w Rosji Ukraińców).
Opinie użytkowników są bardzo zróżnicowane. „Ciągle się zawiesza, a moje wiadomości nie zawsze przechodzą” — napisał jeden z recenzentów na Google Play, który ocenił aplikację na jedną gwiazdkę. Z kolei użytkownik iOS pozostawił pięciogwiazdkową recenzję: „Wreszcie aplikacja, która po prostu działa, w przeciwieństwie do WhatsApp. Mam nadzieję, iż będą ją ulepszać”.
Max ma być wszędzie — w domu, w urzędzie, w szkole, w pracy
Poza efektownym marketingiem Max ma oczywiście służyć celom politycznym. Urzędnicy chcą zintegrować go z portalem usług państwowych „Gosusługi” za pośrednictwem Ujednoliconego Systemu Identyfikacji i Uwierzytelniania (ESIA). Umożliwiłoby to obywatelom logowanie się do platform rządowych, płacenie rachunków za media lub podpisywanie dokumentów bezpośrednio za pośrednictwem aplikacji, w efekcie czyniąc Max cyfrową bramą do podstawowych usług dla obywateli.
Jednak na posiedzeniu komisji rządowej na początku sierpnia Federalna Służba Bezpieczeństwa początkowo zablokowała bezpośrednie połączenie Maxa z ESIA, powołując się na ryzyko wycieku danych osobowych. Według źródeł z branży IT cytowanych przez rosyjskie media FSB przedłożyła wielostronicową listę wymagań, od certyfikowanych systemów szyfrowania po audyty kodu źródłowego. Podobne obawy wyraził wicepremier Dmitrij Grigorenko, który nadzoruje projekt.
7 sierpnia Maksut Szadajew, minister do spraw rozwoju cyfrowego, ogłosił, iż Max spełnił wszystkie wymagania bezpieczeństwa FSB dotyczące integracji z Gosusługami. VK twierdzi, iż pracują w tej chwili nad pozostałymi zastrzeżeniami, a pełna integracja spodziewana jest dopiero późną jesienią. Na razie jednak Max wygląda jak każda inna aplikacja do czatowania: nie widać żadnych dodatkowych funkcji, a kwestia integracja usług rządowych jest daleka od jasności.
Nawet bez pełnego dostępu do Gosusług instytucje państwowe agresywnie naciskają na społeczeństwo, aby przyjęło Max. Ministerstwo mieszkalnictwa i usług komunalnych w Moskwie nakazało migrację wszystkich czatów sąsiedzkich z WhatsApp i Telegramu na nowy komunikator. Według Jewgienija Stupina, byłego deputowanego Moskiewskiej Dumy Miejskiej, nakaz ten pochodzi bezpośrednio z federalnego ministerstwa budownictwa i mieszkalnictwa. Plakaty instruujące mieszkańców, aby pobrali aplikację Max, pojawiają się w wejściach do budynków mieszkalnych w dużych miastach, w tym w Moskwie i Sankt Petersburgu.
Instytucje edukacyjne w ponad 20 regionach są również zmuszone do przejścia na Maksa, a republiki Tatarstanu, Mari El i Ałtaju, a także Chanty-Mansyjski Okręg Autonomiczny oraz obwody włodzimierski i twerski uczestniczą w pilotażowym projekcie przeniesienia tam wszystkich czatów szkolnych. Władze Tatarstanu ogłosiły, iż tamtejsi pracownicy ministerstwa edukacji, dyrektorzy i personel szkół i przedszkoli, uczniowie i ich rodzice muszą przejść na Maksa do listopada.

Inwigilacja w Rosji. Zdjęcie ilustracyjne
Nauczyciel z Tatarstanu powiedział emigracyjnemu portalowi Wiorstka, iż „boi się, iż przymus znów się zacznie”. — Prawdopodobnie po raz kolejny zmuszą nas do wywierania presji na dzieci i rodziców — ubolewa.
— W pracy powiedziano nam, iż niedługo wszyscy będziemy musieli przejść na Maksa. Nie sprecyzowano, co to dokładnie oznacza ani jak będziemy z niego korzystać. Nie jest jasne, czy można odmówić. Wiedząc, iż Max jest narzędziem kontroli państwa, naprawdę wolałbym tego nie robić — zdradza nam 63-letni lekarz pediatra z Petersburga, który poprosił o zachowanie anonimowości.
Według Wiorstki co najmniej 57 regionów zmusza pracowników sektora publicznego i urzędników do przejścia na Maksa, co ma wpływ na szkoły, usługi mieszkaniowe i samorządy lokalne. Uniwersytet Państwowy w Sankt Petersburgu twierdzi, iż jest „pierwszą uczelnią w Rosji, która zaczęła korzystać z krajowego komunikatora”, a gubernator miasta ogłosił Sankt Petersburg pierwszym regionem, który wykorzystuje Maksa do świadczenia usług miejskich.
Poważne problemy i złośliwe memy
Błyskawiczna ekspansja Maksa ujawnia jego kruchość. Kiedy w lipcu VK uruchomiło publiczny program wyłapywania błędów, tzw. bug bounty, spece od bezpieczeństwa odkryli kilka poważnych luk w ciągu kilku tygodni. Według VK firma wypłaciła ponad 220 tys. rubli nagród, a w tej chwili oferuje do 5 mln rubli (ok. 226 tys. zł) za odkrycie kolejnych luk w zabezpieczeniach — co świadczy zarówno o ryzyku związanym z pośpiesznym rozwojem, jak i o pilności naprawiania błędów.
Max może być zainstalowany tylko przy użyciu rosyjskich lub białoruskich numerów telefonów. Wirtualne karty SIM są zablokowane, a rejestracja z innych państw jest niemożliwa. Skutecznie odcina to Rosjan za granicą od komunikowania się z rodziną i przyjaciółmi w Rosji za pośrednictwem Maksa, chyba iż w jakiś sposób uzyskają rosyjski lub białoruski numer.
Niedawna niezależna analiza opisała Max jako wysoce inwazyjny, zauważając, iż gromadzi adresy IP, geolokalizację i listy kontaktów, a jego polityka prywatności wyraźnie stwierdza, iż może udostępniać te dane organom rządowym i „partnerom firmy”. Aplikacja żąda dostępu do kamery telefonu, mikrofonu, Bluetooth, powiadomień i danych biometrycznych. Deweloperzy polegają również na otwartym kodzie źródłowym z innych krajów, w tym z Ukrainy, co zdaniem krytyków podważa twierdzenia Moskwy o suwerenności technologicznej.
Badacze bezpieczeństwa udokumentowali oszustwa wymierzone w użytkowników Maksa, w których atakujący podszywali się pod pomoc techniczną i oferowali usługi „aktywacji ochrony” w celu nakłonienia ofiar do ujawnienia kodów weryfikacyjnych SMS.
Media społecznościowe wypełniły się memami porównującymi ściąganie Maksa do „obowiązkowego stania w kolejkach w sowieckim stylu” i żartującymi, że niedługo „Max będzie preinstalowany w naszych czajnikach i lodówkach”. Inni kpią z usterek aplikacji, publikując zrzuty ekranu zamrożonych czatów z podpisami takimi jak „suwerenna technologia w akcji”. Na platformie X jeden z użytkowników zażartował: „Max działa choćby na morzu — ale nie w mojej kuchni”.

Moskwa. Zdjęcie ilustracyjne
Ten humor wynika z powszechnego niepokoju: ludzie pobierają Maksa, ponieważ im to nakazano, ale niewielu wydaje się chętnych do dobrowolnego korzystania z niego.
— Pracownicy sektora publicznego w Rosji są najbardziej bezsilnymi ludźmi, na równi z imigrantami. Dlatego wykonują każdą bezsensowną decyzję wydaną z góry – powiedział bloger Anatolij Nesmijan.
Suwerenność technologiczna à la Putin
Rozwój Maksa odzwierciedla zarówno cyfrowe ambicje Rosji, jak i jej niepewną sytuację. Korzystanie z aplikacji jest promowane przez celebrytów i egzekwowane dzięki dekretów państwowych, podczas gdy zagraniczni konkurenci napotykają rosnące ograniczenia techniczne.
To, czy Max stanie się zaufanym narzędziem codziennego użytku, czy też pozostanie symbolem przymusu państwowego, będzie zależeć od zdolności VK do wyeliminowania luk w zabezpieczeniach, a także od tego, czy Rosjanie zaakceptują pobranie aplikacji jako coś więcej niż tylko obowiązek.
Warto też zauważyć, iż władze nie porzucają poprzednich inicjatyw cyfrowych, ale konsolidują je w Max. Sferum, rosyjska państwowa platforma edukacyjna, która łączy komunikatory z narzędziami do nauki online i jest obowiązkowa w szkołach od 2022 r., zostanie włączona do Max. Ministerstwo edukacji poinformowało, iż funkcje Sferum będą dostępne w Maksie od nowego roku szkolnego.
— Zarejestrowaliśmy się w Sferum, bo było to wymagane, ale komunikowaliśmy się na innych komunikatorach — mówił jeden z nauczycieli z obwodu włodzimierskiego przy okazji wdrażania Sferum. Ten schemat może się powtórzyć w przypadku Maksa: za fasadą formalnej zgody ciągle polega się na zagranicznych platformach — przynajmniej dopóki pozostają one dostępne.
Nacisk na Maksa służy jako decydujący test tego, czy Rosja może narzucić suwerenność cyfrową poprzez presję administracyjną, a nie przewagę technologiczną. Po zablokowaniu połączeń głosowych na WhatsApp i Telegram miliony Rosjan stanęły przed trudnym wyborem: skorzystać z komunikatora, któremu nie ufają, lub stracić wygodną komunikację z przyjaciółmi, rodziną i współpracownikami.
W miarę zbliżania się terminu obowiązkowej preinstalacji 1 września i egzekwowania przejścia na aplikacje przez kolejne regiony Max może odnieść sukces nie dlatego, iż Rosjanie tego chcą, ale dlatego, iż nie mają alternatywy.