Sprawa tragicznej katastrofy lotniczej i śmierci polskiego pilota cały czas jest badana. Śledczy są już w posiadaniu czarnej skrzynki z F-16 i to jej zapisy mogą okazać się najważniejsze w ustaleniu, dlaczego maszyna rozbiła się w Radomiu. Równocześnie TVN24 dotarł do nagrań z wieży kontroli lotów, które są bardzo niepokojące. Okazuje się, iż kontroler lotów pomylił dwie maszyny i doprowadził do niebezpiecznej sytuacji w powietrzu. To potwierdzenie, iż przed tragedią "Slab" wziął udział w kłótni.
Chaos w Radomiu. Dwa samoloty znalazły się zaledwie 300 metrów od siebie
Do czwartkowej katastrofy doszło podczas ostatnich prób przed weekendową imprezą. Pilot F-16 działał wówczas pod kryptonimem Tiger01 lub Tiger1, czyli Tygrys1 i Tygrys1. Kontroler lotów to Tower (wieża), a w zdarzeniu udział brał jeszcze pilot samolotu FA-50, czyli Eagle 01 (Orzeł1).
Jak informuje TVN24, kiedy major Krakowian oczekiwał na pozwolenie na lot treningowy nad lotniskiem w Radomiu (tzw. holding), który miał odbyć się na wysokości 12000 stóp (ok. 3,6 kilometra), w jego pobliżu pojawił się pilot siedzący za sterami FA-50. "Slab" skontaktował się wtedy z wieżą w celu wyjaśnienia sytuacji. I to w tym momencie doszło do pomyłki.
– Orzeł01, potwierdzam, jest F-16 w holdingu na poziomie lotu 120 – przekazał kontroler. Był to jednak komunikat skierowany do pilota FA-50, a nie F-16, który pytał o sytuację.
– Właśnie przekroczył wysokość naszego holdingu, jakieś tysiąc stóp ode mnie – powiedział w pewnym momencie wyraźnie zdenerwowany Krakowian. Dodajmy, iż 1000 stóp to zaledwie 300 metrów, niebezpiecznie bliska odległość biorąc pod uwagę prędkość, które rozwijają obie maszyny. – Nie słyszałeś korespondencji z nim? – odpowiedział wówczas kontroler, co pokazuje problemy w komunikacji.
Zamieszanie na lotnisku w Radomiu. Kontroler pomylił pilotów i samoloty
Pilot F-16 zorientował się, iż kontroler w Radomiu pomylił operatorów obu maszyn. – Potwierdź w 100 proc., iż nie ma innego ruchu w tym rejonie – powiedział "Slab". – Jedyny ruch w tym rejonie to ty i F-16 na poziomie lotu 120 – odpowiedział mu kontroler, co jest dowodem na fatalną pomyłkę.
W dalszej części korespondencji major wyprowadził z błędu kontrolera i zameldował mu, iż FA-50 przekroczył poziom 100, czyli 10000 stóp, które miał utrzymać. – Okej, dziękuję za informację – dowiedział się od wieży.
Dopiero po tym, kontroler przekazał pilotowi FA-50, iż ma przenieść się w inny sektor, a "Slabowi", iż ma czystą przestrzeń powietrzną. Niedługo później doszło do katastrofy.