Na polach Flandrii i w laboratoriach genetyki. Nieznany żołnierz w epoce DNA

bejsment.com 2 godzin temu

Ludzie składają maki na Grobie Nieznanego Żołnierza po uroczystościach Dnia Pamięci na Narodowym Pomniku Wojennym w Ottawie

Często powtarzamy, iż człowiek naprawdę umiera dopiero wtedy, gdy przestaje się o nim mówić. W przypadku kanadyjskiego Nieznanego Żołnierza to powiedzenie nabiera szczególnej mocy – i szczególnej ironii. Jego imienia nikt nie zna, a jednak właśnie on – pozbawiony twarzy i nazwiska – jest jednym z najbardziej znanych Kanadyjczyków. Leży u stóp Narodowego Pomnika Wojennego w Ottawie, czczony milczeniem i pamięcią całego kraju, symbolem ofiary, która nigdy nie przestaje służyć.

Nieznany Żołnierz jest jednocześnie człowiekiem i metaforą.
Był kimś, kto kiedyś żył, kochał i śmiał się, kto widział świt i zachód słońca nad francuskim polem, zanim zasnął w ziemi na zawsze. Ale jest też znakiem – przypomnieniem o tym, jak wojna potrafi unicestwić nie tylko ciało, ale także imię, wspomnienie i tożsamość.
Był żołnierzem, który „oddając życie, oddał i siebie”.

Cień nowej wojny i nowej wiedzy

Dziś, w Dniu Pamięci, gdy czerwone maki przypominają o Flandrii, świat znowu stoi w niebezpiecznym miejscu.
Kanada modernizuje armię, Rosja prowadzi brutalną wojnę w Ukrainie, a globalne potęgi ścierają się o wpływy. I choć nikt nie chce o tym głośno mówić, w powietrzu unosi się pytanie, którego nikt nie zadaje otwarcie: czy XXI wiek znów przyniesie nam „nieznanych żołnierzy”?

Odpowiedź – jak mówią eksperci – brzmi nie. Rozwój technologii DNA, mikroskopii sądowej i cyfrowych baz danych sprawił, iż anonimowość na wojnie praktycznie przestała istnieć. Każdy żołnierz zostawia po sobie ślad genetyczny – kod, którego nie da się zagubić w chaosie bitwy.
W przyszłych konfliktach nikt nie zginie bezimiennie.

Paradoksalnie, ten triumf nauki pozbawia nas czegoś głęboko ludzkiego – symbolu tajemnicy, która jednoczyła narody w żałobie.

Misja: przywrócić imiona

Od 2007 roku w Kanadzie działa Program Identyfikacji Ofiar Wojennych – inicjatywa Departamentu Obrony Narodowej, której celem jest nadanie imion i historii tym, których wojna uczyniła bezimiennymi.
W archiwach i laboratoriach wciąż czeka prawie 29 tysięcy kanadyjskich żołnierzy z I i II wojny światowej, których szczątki odnajduje się na polach Flandrii, w Normandii i w górach Włoch.

Historyczka Renee Davis, pracująca przy projekcie, mówi, iż każdy nagrobek to osobna biografia.

– Każdy z tych kamieni reprezentuje osobę. Można z nich czytać historię, jak z otwartej księgi. I to pomaga pamiętać, kim byli – tłumaczy, stojąc pośród rzędów identycznych, białych krzyży na cmentarzu Beechwood w Ottawie.

Wieniec na nagrobku po obchodach Dnia Pamięci na Narodowym Cmentarzu Wojskowym w Beechwood w Ottawie

Kanada i Stany Zjednoczone są dziś liderami w identyfikacji dawnych poległych.
We Francji i Wielkiej Brytanii proces jest bardziej ograniczony, a Niemcy powierzają to zadanie organizacji Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge, która wciąż poszukuje ponad dwóch milionów zaginionych żołnierzy.

Granice pamięci i etyki

Antropolog sądowy dr Sarah Lockyer przyznaje, iż praca przy grobach wojennych zmusza do trudnych refleksji.

– Koncepcja Nieznanego Żołnierza stoi w sprzeczności z samą istotą mojej pracy – my istniejemy po to, by przywracać ludziom imiona i twarze. A tutaj symbolem staje się brak tożsamości. To coś, z czym trudno się pogodzić.

Choć technicznie możliwe byłoby dziś zidentyfikowanie kanadyjskiego Nieznanego Żołnierza, rząd zobowiązał się, iż tego nie zrobi.
Kiedy ciało sprowadzono w 2000 roku z francuskiego cmentarza Cabaret Rouge, Kanada przysięgła zachować jego anonimowość na zawsze – właśnie dlatego, by pozostał wspólnym symbolem wszystkich poległych.
Jak mówi Davis, wybór szczątków był celowo losowy, by „nikt nie mógł rościć sobie prawa do tego żołnierza – bo on należy do wszystkich”.

Nieznany, ale niezapomniany

W Stanach Zjednoczonych symbol ten został zakwestionowany, gdy w latach 90. badania DNA ujawniły tożsamość nieznanego żołnierza z wojny w Wietnamie.
Profesor historii Steven Trout zauważa jednak, iż symbol nie zniknie:

– Groby nieznanych żołnierzy pozostaną. Będą przypominać nam, iż wojna to nie statystyki, ale ludzie. I choćby jeżeli dziś potrafimy rozpoznać każde DNA, wciąż musimy nauczyć się rozpoznawać człowieczeństwo.

Ostatni powrót do domu

Sześciu żołnierzy Królewskiego Pułku Nowofundlandzkiego, wybranych do przewiezienia Nieznanego Żołnierza Nowej Fundlandii do domu, przygotowuje się do zabrania jego szczątków na pokład samolotu odlatującego z Francji 25 maja 2024 roku.

W 2024 roku w Nowej Fundlandii dokonano pochówku kolejnego nieznanego żołnierza.
Jego ciało odnaleziono po ponad stu latach we Francji. Nie zna się jego nazwiska, ale wiadomo, iż symbolizuje ponad 800 nowofundlandzkich żołnierzy, którzy zaginęli podczas obu wojen światowych.
Dla mieszkańców wyspy jego powrót był jak domknięcie historii – jak echo z przeszłości, które wreszcie znalazło spokój.

Emerytowany kapelan wojskowy Phil Ralph, dziś związany z organizacją Wounded Warriors Canada, uważa, iż siła symbolu nie słabnie:
– Nieznany żołnierz to punkt, w którym spotykają się nasze wspólne wspomnienia. Mógł to być każdy z nas.

A jednak dodaje z ojcowską szczerością:

– Gdyby to było moje dziecko, chciałbym wiedzieć.

Pamięć między nauką a poezją

W erze, gdy laboratoria potrafią zidentyfikować człowieka po mikroskopijnej próbce tkanki, pamięć staje się ostatnim bastionem ludzkiego misterium.
Nieznany Żołnierz jest już nie tylko figurą historyczną – jest pytaniem o to, czym jest tożsamość, jeżeli technologia może ją przywrócić w każdej chwili.

Może więc przyszłe pokolenia nie będą miały swoich „nieznanych żołnierzy”. Ale będą miały coś innego – pamięć zapisaną nie tylko w kamieniu i poezji, ale też w kodzie genetycznym, w danych, w cyfrowych archiwach.
I może to właśnie jest nowa forma nieśmiertelności: życie nie tylko w naszych sercach, ale także w nauce, która potrafi nas rozpoznać.

A jednak wciąż – jak pisał kanadyjski lekarz i poeta John McCrae:

„Na polach Flandrii maki wciąż rosną,
Między krzyżami, rząd za rzędem”.

Niech więc żyją ci, których imion nie znamy.

Bo pamięć – choćby w epoce DNA – wciąż jest tym, co czyni nas ludźmi.

Idź do oryginalnego materiału