Na Węgrzech nastały niespokojne dni. Opozycja i Ukraina na celowniku Orbána

natemat.pl 6 godzin temu
Szpiegowski thriller wokół Ukrainy, "zerwanie z mentalnością pokojową", wojna z opozycją – na Węgrzech nastały niespokojne dni. Czy Orbán prowadzi kraj w kierunku dyktatury w rosyjskim stylu?


Thriller szpiegowski, wojna wywiadowcza i epoka lodowcowa w relacjach z Ukrainą, prorosyjska kampania propagandowa w pełnej krasie i wojownicze przemówienie ministra obrony, a wreszcie – budzące wątpliwości śledztwa w sprawie najważniejszego krajowego przeciwnika systemu Orbana; na Węgrzech nastały niespokojne dni. I nie chodzi tylko o nagłówki gazet. To bowiem historyczne chwile, które mogą zadecydować o tym, czy kraj zdoła powrócić do wolności i demokracji, czy może premier Viktor Orban poprowadzi w stronę dyktatury w rosyjskim stylu.

Co się wydarzyło? W miniony piątek (09.05.2025) ukraińska tajna służba SBU podała, iż w graniczącym z Węgrami obwodzie zakarpackim aresztowano dwóch obywateli Ukrainy, którzy mieli szpiegować na rzecz Węgier. SBU pokazała nagrania wideo i podzieliła się licznymi szczegółami, w tym przechwyconymi rozmowami telefonicznymi i zeznaniami jednego z zatrzymanych, który miał przyznać się do winy.

Aresztowanych podejrzewa się o zbieranie dla węgierskich służb specjalnych informacji na temat jednostek wojskowych w regionie Zakarpacia, w tym lokalizacji, wyposażenia i ruchów. Mieli również za zadanie dowiedzieć się, czy w regionie można kupić broń na czarnym rynku, jak zachowałaby się miejscowa ludność w przypadku węgierskiej inwazji oraz gdzie znajdują się słabe punkty obrony naziemnej i powietrznej.

Relacje na dnie


To pierwszy przypadek w historii, gdy Ukraina aresztowała osoby podejrzane o szpiegostwo na rzecz Węgier. Ma to miejsce w czasie, gdy stosunki ukraińsko-węgierskie znajdują się w najgłębszym kryzysie od trzech i pół dekady. Węgierski rząd zareagował w ciągu kilku godzin. W piątek minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto nakazał wydalenie dwóch ukraińskich dyplomatów za rzekome zaangażowanie w szpiegostwo; Ukraina następnie wydaliła również dwóch węgierskich dyplomatów.

Peter Szijjarto powiedział w nagraniu wideo udostępnionym na Facebooku, iż Węgry nie będą tolerować ciągłego oczerniania przez Ukrainę, chcą pokoju i nie dadzą się wciągnąć w wojnę. Nie podał żadnych szczegółów dotyczących rzekomej działalności szpiegowskiej wydalonych dyplomatów.

W podobnym tonie wypowiedział się premier Węgier Orban, również za pośrednictwem Facebooka. Według niego Węgrzy w tej chwili podejmują decyzje dotyczące członkostwa Ukrainy w UE. "Ani Brukseli, ani Kijowowi się to nie podoba, dlatego inicjują działania mające na celu oczernianie Węgier" – oskarżał. Premier nawiązał w ten sposób do zainicjowanego przez jego rząd głosowania w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej, które w rzeczywistości jest rasistowską kampanią propagandową przeciwko Ukraińcom.

"Na drodze do wojny"


Po raz pierwszy od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. doszło do takiego poziomu konfrontacji między Kijowem a państwem NATO. Ukraińsko-węgierską aferę szpiegowską i wywiadowczą jeszcze bardziej zaostrza fakt, iż na Węgrzech niedawno pojawiło się nagranie audio poufnego przemówienia, które wygłosił węgierski minister obrony Kristof Szalay-Bobrovniczky w kwietniu 2023 roku. Zostało opublikowane przez Petera Magyara, lidera opozycyjnej partii TISZA i w tej chwili głównego rywala Orbana w wyborach parlamentarnych, planowanych na wiosnę 2026 roku.

Kristof Szalay-Bobrovniczky mówi tam, iż Węgry zrywają z "mentalnością pokojową" i przechodzą do "fazy zero na drodze do wojny". Z fragmentu nagrania nie wynika jasno, o jaką wojnę chodzi. Sam Szalay-Bobrovniczky nie zaprzeczył treści przemówienia, ale powiedział, iż chciał jedynie ogólnie wyrazić to, iż Węgry muszą być dobrze przygotowane do utrzymania pokoju w obliczu obecnych kryzysów. Sformułowania zawarte w przemówieniu ostro kontrastują jednak z nieustanną retoryką pokojową Orbana i jego narracją, iż Węgry są jedynym krajem UE, który chce pokoju w Europie.

Orban nazywa Ukrainę "ziemią niczyją"


Takie "przemówienie wojenne" w gorącym kontekście afery szpiegowskiej podsyca spekulacje, iż nie można wykluczyć inwazji Węgier na Zakarpacie, choćby jeżeli jest to w tej chwili bardzo mało prawdopodobne. Strategia Orbana wydaje się brać pod uwagę możliwe zmiany granic i odzyskanie części Zakarpacia, które kiedyś należały do Węgier.

Obecnie jest raczej niemożliwe, aby Węgry podjęły działania wojskowe przeciwko Ukrainie. Jednak Orban wielokrotnie określał sąsiedni kraj jako "ziemię niczyją" lub "terytorium zwane Ukrainą", sugerując, iż jego państwowość jest niepewna.

Węgierskie oskarżenia, iż Ukraina nie przestrzega praw mniejszości węgierskiej, wykraczają daleko poza zakres uzasadnionej krytyki, zwłaszcza iż od końca 2023 r. Ukraina poprawiła sytuację dotyczącą praw językowych mniejszości.

Prorosyjskie i antyukraińskie stanowisko Orbana wydaje się tym bardziej niebezpieczne, iż Rosja przedstawiła pomysł przekazania części terytorium Ukrainy Polsce, Słowacji, Węgrom i Rumunii w przypadku zwycięstwa nad Ukrainą. Orban nigdy nie odrzucał takich scenariuszy i, w przeciwieństwie do poprzednich lat, ostatnio przestał twierdzić, iż Węgry nie dążą do rewizji granic.

"Proukraiński" były szef sztabu generalnego


Spekulacje podsycają też ujawniane okoliczności odwołania byłego szefa sztabu generalnego węgierskiej armii Romulusza Ruszin-Szendiego pod koniec 2022 r. Wówczas jego dymisja przeszła niemal bez echa. Jednak odkąd w lutym 2025 roku po raz pierwszy wystąpił jako mówca nowej partii opozycyjnej TISZA, toczy sie przeciwko niemu rzadowa kampania oskarżeń o malwersacje i rzekomo proukraińskie stanowisko.

W piątek sam Orban pośrednio oskarżył byłego szefa sztabu o zdradę, twierdząc, iż Ruszin-Szendi reprezentował stanowisko proukraińskie zamiast prowęgierskiego, dlatego musiał go zdymisjonować. Orban nie sprecyzował, co oznacza "proukraiński". Ministerstwo Obrony wskazało, iż Ruszin-Szendi kiedyś zakończył przemówienie ukraińskim pozdrowieniem "Slava Ukrajini!" (Chwała Ukrainie!).

Od "zagranicznego" do "finansowanego przez Ukrainę"


Wydarzenia ostatnich kilku dni wiążą się z toczona przez rząd Orbana walką z opozycyjną partią TISZA. Jej lider Peter Magyar jest w tej chwili najpopularniejszym węgierskim politykiem, a TISZA znacznie wyprzedza Fidesz Orbana w sondażach. Dlatego też Magyar i jego partia są oskarżani o "siedzenie w kieszeni" Kijowa i reprezentowanie ukraińskich interesów.

Wcześniej twierdzono, iż krytycy rządu Orbana byli finansowani przez amerykańskiego miliardera giełdowego George'a Sorosa lub po prostu "zagraniczne" źródła. w tej chwili węgierski rząd określa niezależnych węgierskich dziennikarzy jako "finansowanych przez Ukrainę" lub pracujących dla ukraińskich służb specjalnych.

Jednak w przypadku Petera Magyara narracja ta jak dotąd zawodzi. Nie doprowadziła jeszcze do zauważalnego spadku jego popularności ani poparcia dla jego partii. Dlatego też węgierski rząd wydaje się podejmować działania przeciwko Magyarowi w inny sposób – na wzór rosyjski, a w szczególności tak, jak stopniowo niszczono postępowaniem karnym rosyjskiego dysydenta Aleksieja Nawalnego. Peter Magyar jest oskarżany o wykorzystywanie informacji poufnych w obrocie akcjami na giełdzie. Jak dotąd nie ma na to dowodów. Niemniej jednak Węgierski Bank Narodowy (MNB) prowadzi dochodzenie w tej sprawie, a węgierska prokuratura prowadzi dochodzenie wobec Magyara. Sprawa trafiła na pierwsze strony gazet już w połowie lutego. Teraz rzekomo pojawiły się dowody. W każdym razie węgierskie media państwowe już informują o karze, jaka może grozić Magyarowi: do pięciu lat więzienia.

Autor: Keno Verseck


Idź do oryginalnego materiału