"Układ sił w Europie zmienia się - na niekorzyść Niemiec i Francji. Podczas gdy Niemcy zmagają się z recesją i przygotowują do nowych wyborów, a Paryż boryka się z nadmiernym zadłużeniem państwa i niestabilnością polityczną, w Europie tworzą się nowe i silne osie, szczególnie w obszarach migracji, gospodarki i obronności" - pisze niemiecki dziennik "Die Welt" w internetowym wydaniu.
REKLAMA
Ocenia, iż "znaczące przesunięcie" w układzie sił nastąpiło w ostatnich dwóch latach w dziedzinie polityki azylowej i migracyjnej. "Konsekwencją jest to, iż stanowiska, które jeszcze niedawno wydawały się nie do pomyślenia, dziś są akceptowalne i stopniowo przekładają się na praktyczną politykę. Ton nadają kraje średniej wielkości, jak Austria, Holandia, Dania - i Węgry" - oceniają dziennikarze "Die Welt".
Piszą o presji wywieranej przez wymienione kraje na Komisję Europejską oraz Francję i Niemcy. W stanowiskach, rozsyłanych przed ważnymi posiedzeniami ministrów i przywódców UE, państwa te podkreślają, iż przyjęty w maju pakt azylowy jest niewystarczający na dłuższą metę. Jak pisze gazeta, rzeczywistością powoli staje się to, czego przed laty żądała Austria, ostro za to krytykowana: UE przyjęła porozumienia w sprawie migracji z Egiptem, Tunezją, Libanem i Mauretanią, a umowy z Jordanią i Marokiem zostaną niedługo podpisane. Celem jest powstrzymywanie migracji z tych krajów. KE zamierza też niedługo przedstawić projekt dotyczący przyśpieszenia deportacji, mowa jest także o "ośrodkach powrotowych" w Afryce, twierdzi "Welt".
Zobacz wideo Za pieniądze z UE władze Tunezji kupują autobusy do wywożenia emigrantów na pustynię
Ton nadają inni
W dziedzinie polityki obronnej Niemcy nigdy nie były siłą napędową w Europie, ale wojna w Ukrainie mogła to zmienić - oceniają dziennikarze "Die Welt". "Wielu miało nadzieję, iż największa gospodarka w UE, Berlin, odegra wiodącą rolę. Jednak kanclerz Olaf Scholz wahał się i podjął daleko idące decyzje dopiero po odpowiednich krokach USA. Powszechnie krytykowano jego rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem i prezentowanie się jako 'kanclerz pokoju' podczas kampanii wyborczej" - wskazuje "Welt".
I dodaje, iż "ton nadawali inni". "W szczególności kraje skandynawskie i bałtyckie od samego początku naciskały na dostarczenie potężnej broni i wielokrotnie inicjowały nowe kroki" - pisze. Jak przypomina, Dania i Holandia jako pierwsze przekazały Ukrainie myśliwce w sierpniu 2023 r., a Finlandia mocno zabiegała o zgodę na wykorzystanie zachodniej broni przeciwko celom na terytorium Rosji. Z kolei Estonia niedawno zaproponowała europejskie inwestycje w ukraiński przemysł obronny.
Polska liderem wydatków na obronność
Chociaż Niemcy udzieliły Ukrainie nominalnie największej pomocy w porównaniu z innymi krajami europejskimi, to bilans ten wygląda inaczej, biorąc pod uwagę wielkość PKB. W przypadku Niemiec wsparcie dla Kijowa to 0,4 PKB (co daje im 17. miejsce), podczas gdy np. Estonii - 2,2 proc.
Podczas gdy w Niemczech przeciąga się tzw. Zeitenwende, czyli zwrot w polityce obronnej, a jego finansowanie jest niepewne, kraje skandynawskie i bałtyckie zabezpieczyły długoterminowy rozwój swojej obronności. "W europejskim porównaniu liderem jest Polska z wydatkami na wojsko na poziomie 3,3 proc. PKB w 2023 r., a tuż za nią plasują się Estonia, Łotwa i Litwa" - zauważa niemiecka gazeta.
Południe Europy nowym motorem wzrostu
Również pod kątem gospodarczym Niemcy i Francja zostają w tyle. "Nie tylko kraje Europy Środkowej i Wschodniej, takie jak Polska i Słowacja, odnotowują wysoki wzrost; w strefie euro wyróżniają się również kraje Europy Południowej. Portugalia, Grecja i Hiszpania przezywają ożywienie gospodarcze, które jest znacznie wyższe niż w całej strefie euro (0,8 proc.) i całej UE (0,9 proc.)". Prognozy dla Hiszpanii przewidują trzyprocentowy wzrost PKB w tym roku, dla Grecji - 2,1 proc., a dla Portugalii - 1,7 proc. "Podczas gdy południe Europy było szczególnie mocno dotknięte skutkami kryzysu finansowego z przełomu lat 2008 i 2009, w tej chwili staje się ono nowym motorem wzrostu w UE" - ocenia "Die Welt". Państwa te przeprowadziły reformy strukturalne, ograniczyły biurokrację i uelastyczniły rynek pracy, wylicza gazeta.
Francuski ekonomista Nicolas Baverez przewiduje, iż "Europa XXI wieku zostanie wymyślona na południu, północy i wschodzie kontynentu. Kraje w tych regionach zareagowały w nieodległej przeszłości z większą odpornością na wstrząsy geopolityczne, energetyczne, gospodarcze i zdrowotne niż Francja i Niemcy" - czytamy.Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.