Przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz nie wykluczył przekazania Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Taurus, co spotkało się z krytyką ze strony Kremla.
Niemcy wspierają Ukrainę od początku wojny z Rosją. Tylko w ubiegłym roku Berlin przekazał Ukraińcom wsparcie militarne o wartości ok. 7 mld euro, co plasuje Niemcy w czołówce państw pomagających Kijowowi.
Mimo to, niemiecki rząd dotychczas nie przekazał Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Taurus, które mogą razić cele w odległości choćby 480 km, mimo wielu próśb władz ukraińskich o taki sprzęt.
Teraz jednak, wraz ze zmianą rządu, może się również zmienić polityka Niemiec w tej kwestii. Przyszły kanclerz Friedrich Merz we wczorajszej rozmowie z redakcją ARD nie wykluczył przekazania Ukrainie Taurusów, chociaż zaznaczył, iż taki ruch powinien być skonsultowany z innymi europejskimi sojusznikami i być częścią szerszego pakietu wsparcia.
– Musi to być ustalone wspólnie. jeżeli zostanie to ustalone, Niemcy powinny w tym wziąć udział – stwierdził.
Wypowiedź Merza spotkała się z krytyką ze strony Rosji. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, iż pokazuje to „ostrzejszą pozycję” Niemiec, która „będzie musiała doprowadzić do dalszej eskalacji sytuacji w Ukrainie”.
– Niestety, prawda jest taka, iż europejskie stolice nie chcą dążyć do rozmów pokojowych, ale raczej wolą podżegać do dalszego kontynuowania wojny – stwierdził.
Niemcy w ostatnich dniach ogłosiły kolejny pakiet wsparcia dla Ukrainy. W ubiegłym tygodniu minister obrony Boris Pistorius poinformował, iż Berlin przekaże Ukraińcom cztery systemy obrony ziemia-powietrze IRIS-T wraz z amunicją oraz 30 pocisków do systemów Patriot.
