Plan Morgenthaua, zaproponowany pod koniec II wojny światowej, miał na celu zredukowanie Niemiec do stanu pastoralnego, uniemożliwiając im przyszłe agresje. Choć plan został ostatecznie odrzucony przez administrację Harry’ego Trumana, współczesne Niemcy wydają się realizować jego założenia w sposób dobrowolny.
Historia planu Morgenthaua
W 1944 roku ówczesny sekretarz skarbu USA, Henry Morgenthau, zaproponował surowy program dla powojennych Niemiec. Plan zakładał likwidację niemieckiego przemysłu, demontaż infrastruktury i pełne rozbrojenie. Najważniejsze centra gospodarcze, takie jak Zagłębie Ruhry, miały zostać całkowicie pozbawione surowców i energii.
Granice Niemiec miały ulec znacznemu zmniejszeniu na rzecz sąsiadów, w tym Związku Radzieckiego, Polski i Francji. Niemieckie bezpieczeństwo miało zależeć wyłącznie od dobrej woli zwycięskich aliantów.
Plan początkowo spotkał się z aprobatą opinii publicznej, jednak po jego przecieku do prasy wywołał kontrowersje. Krytycy, w tym generał George Marshall i były prezydent Herbert Hoover, ostrzegali przed możliwymi skutkami, takimi jak masowy głód i utrudnienie demobilizacji niemieckich sił zbrojnych.
Niemcy po wojnie: odrzucenie planu
Po wojnie, widząc ogrom zniszczeń i rosnące ambicje Związku Radzieckiego, Stany Zjednoczone wycofały się z realizacji planu Morgenthaua. Niemcy, zamiast zostać zredukowane do stanu pastoralnego, stały się jednym z kluczowych elementów odbudowy Europy.
Jednak obecna polityka Niemiec zdaje się nawiązywać do założeń Morgenthaua, choć tym razem z woli samych Niemców.
Współczesne echo planu Morgenthaua
Niemcy dobrowolnie podjęły kroki, które przypominają założenia planu sprzed 80 lat. Decyzje o zamknięciu elektrowni jądrowych, węgla i gazu na rzecz niestabilnych źródeł energii odnawialnej doprowadziły do drastycznego wzrostu cen energii. Przemysł, niegdyś motor europejskiej gospodarki, traci konkurencyjność na globalnym rynku, a marki takie jak Volkswagen czy BMW zmagają się z rosnącymi problemami.
Armia niemiecka, niegdyś potężna, w tej chwili jest niewystarczająco wyposażona i niezdolna do ochrony kraju. Braki w zasobach ludzkich, uzbrojeniu i infrastrukturze wojskowej sprawiają, iż Niemcy są zależne od NATO i Stanów Zjednoczonych.
Dodatkowo, kraj boryka się z kryzysem migracyjnym. Ponad milion imigrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, przybył do Niemiec w ostatnich latach, co doprowadziło do napięć społecznych. Wysoki odsetek ludności urodzonej poza granicami kraju oraz niski wskaźnik urodzeń (1,4 proc.) wskazują na głębokie zmiany demograficzne.
Czytaj więcej: Niemiecki kryzys kebabowy. Ceny rosną, a lewica chce voucherów
Paradoks historii
Ironią losu jest to, iż po wojnie alianci odrzucili plan Morgenthaua jako zbyt surowy. Dziś Niemcy, przez własne decyzje polityczne, zdają się realizować jego założenia. Deindustrializacja, rozbrojenie i kryzys społeczny prowadzą kraj w kierunku stagnacji i osłabienia.
Maciej Naskręt