Boris Pistorius w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung” został zapytany o możliwe rozmieszczenie niemieckich wojsk w strefie buforowej między Ukrainą a Rosją, gdyby doszło do zawieszenia broni między oboma krajami. Jak przyznał, kwestia ta „zostanie omówiona, gdy nadejdzie czas”.
– Jesteśmy największym partnerem NATO w Europie. Dlatego oczywiste jest, iż odegramy pewną rolę i musimy wziąć na siebie odpowiedzialność – powiedział niemiecki minister.
Niemieckie wojska pokojowe w Ukrainie? Boris Pistorius wyjaśnia
Zdaniem Pistoriusa najważniejsze jest to, w jaki sposób stworzyć taki poziom bezpieczeństwa dla Ukrainy, aby zapobiec następnemu atakowi Rosji. Jak zapowiedział, niedługo uda się do Stanów Zjednoczonych, gdzie porozmawia z administracją prezydenta Donalda Trumpa.
ZOBACZ: Biden bał się zamachu w Kijowie. Mówi o radykałach w Ukrainie
– Kandydat na stanowisko sekretarza obrony USA nie został jeszcze zatwierdzony. Jesteśmy jednak zainteresowani szybkim spotkaniem i wymianą poglądów w Waszyngtonie na początku lutego – wyjaśnił niemiecki minister.
W grudniu prezydent Ukrainy przyznał, iż na spotkaniach w Brukseli omawiano pomysł rozmieszczenia misji pokojowej w jego kraju. Rozwiązanie to miałoby być jednym z gwarantów bezpieczeństwa przed potencjalnym kolejnym rosyjskim. Wołodymyr Zełenski stwierdził wówczas, iż dostrzega „pozytywne sygnały” wśród niektórych europejskich przywódców w tym zakresie.
Polska nie wyśle wojsk pokojowych do Ukrainy
Niedawno brytyjski premier Keir Starmer zapewnił, iż Londyn jest gotowy do odegrania „pełnej roli” w ewentualnych działaniach pokojowych w Ukrainie, choć – jak na razie – nie widzi takiej perspektywy. Z kolei polski minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz wykluczył wysłanie sił pokojowych do Ukrainy po wojnie. Jak wskazał, „w ramach NATO powinien być większy podział obciążeń”.
ZOBACZ: Piotr Zgorzelski o prezydencie Ukrainy: Zakładnik ideologii banderowskiej
Kryzys polityczny w Niemczech doprowadził do rozpadu koalicji SPD-Zieloni-FDP, przegłosowania wotum nieufności dla rządu federalnego Olafa Scholza, rozwiązania obecnej kadencji Bundestagu i rozpisania przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Nasi zachodni sąsiedzi udadzą się do urn 23 lutego.
Zgodnie z najnowszymi sondażami na prowadzeniu znajduje się chadecy z CDU/CSU (średnio 31 proc.) pod przywództwem Friedricha Merza, który ma największe szanse, by zostać nowym kanclerzem. Na drugim miejscu plasuje się skrajnie prawicowa AfD z poparciem oscylującym wokół 20 proc. Podium zamykają socjaldemokraci z SPD (około 16 proc.).
nn/wka / Polsatnews.pl