"To, czy Niemcy dostarczą Ukrainie pociski manewrujące Taurus, nie ma decydującego znaczenia dla przebiegu wojny" – pisze we wtorek (15.04.2025) dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). Jak ocenia, gdyby przyszły niemiecki rząd zrealizował zapowiedź Friedricha Merza, przysporzyłoby to rosyjskiej armii problemów, "ale nie należy spodziewać się szybkich zmian na froncie na korzyść Ukrainy".
"Dostarczenie taurusów byłoby przede wszystkim przesłaniem politycznym, zarówno w stronę sojuszników Niemiec, jak i Moskwy. W ciągu ostatnich trzech lat Niemcy były wielokrotnie postrzegane na Zachodzie i w Rosji jako maruder, hamulcowy i opóźniający działania, choć w rzeczywistości wspierały Ukrainę znacznymi środkami. W czasach, gdy nie można już polegać na USA, jasno zakomunikowane stanowisko Berlina może pomóc zmobilizować dalszą pomoc dla Ukrainy" – pisze "FAZ".
I podkreśla, iż właśnie o to chodzi. "Ważniejsze niż pojedynczy system uzbrojenia – niezależnie od tego, jak pomocny – jest ciągłe zaopatrywanie ukraińskich sił zbrojnych we wszystko, czego potrzebują, aby stawić opór najeźdźcom. Perspektywy pokoju z reżimem Władimira Putina i tak są nikłe. Ale tylko wtedy, gdy Kreml poczuje presję, istnieje jakakolwiek szansa na przekonanie go do rozpoczęcia poważnych negocjacji. Byłoby jednak fatalnie, gdyby za zapowiedzią Merza nie poszły działania. Putin odebrałby to jako zachętę" – pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
rak perspektyw na pokój
Gazeta "Rhein-Neckar-Zeitung" z Heidelbergu ocenia, iż niemiecka Bundeswehra choćby nie ma dość taurusów, z których mogłaby zrezygnować, aby zmienić militarną sytuację Kijowa. "Dopiero okaże się, czy desygnowany na kanclerza Friedrich Merz naprawdę wierzy, iż Niemcy pod jego rządami naprawdę dostarcza taurusy. Czy może w zasadzie podsumował on tylko w wystąpieniu telewizyjnym czysto akademicką debatę. A właśnie tak to wygląda. Jednak to, iż wiosna 2025 roku w ogóle mówi się o taurusach, wynika z braku perspektyw na pokój. Donald Trump być może nie myli się w zarzutach wobec swego poprzednika Joe Bidena, ale sam nie zapewnił jeszcze pokojowego rozwiązania. I to będąc największym ‚dealmakerem' wszech czasów" – pisze "Rhein-Neckar-Zeitung".
Niemcy nie staną się stroną w wojnie
Z kolei "Stuttgarter Zeitung" pisze: "Przywódca na Kremlu Władimir Putin wciąż wierzy, iż może osiągnąć więcej na polu bitwy niż przy stole negocjacyjnym. Zachód musi wyciągnąć z tego wnioski. Friedrich Merz najwyraźniej to zrobił: powiedział, iż jest gotów dostarczyć Ukrainie pociski manewrujące Taurus. To byłoby słuszne. Taurus nie jest cudowną bronią i sam w sobie nie rozstrzygnie wojny. Może jednak pomóc Kijowowi w obronie. Dostawa nie jest nieodpowiedzialną eskalacją, a Niemcy nie staną się stroną w wojnie. Kanclerz Olaf Scholz zawsze sygnalizował gotowość do rozmów z Putinem i rozmawiał z nim przez telefon. Było to adekwatne działanie, a jego prawdopodobny sukcesor Merz powinien zrobić to samo – a jednocześnie wykonać zrobić kolejny krok w kierunku wsparcia Ukrainy poprzez dostawę taurusów.