Gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia: "Porozumienie jest sukcesem Ukrainy, choć z tą wadą, iż nie daje Kijowowi żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Nie zakończy ono wojny, ale jest ważnym znakiem, iż oba kraje znów zbliżają się do siebie. I wysyła sygnał do Rosji, która kontynuuje swoją gorzką wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie i do tej pory odrzucała wszelkie porozumienia pokojowe (...) Amerykanie mocno poszli Ukrainie na rękę. Kijów był w stanie zapobiec sytuacji, iż miliardowe wsparcie udzielone do tej pory będzie postrzegane jako dług, który Ukraina powinna spłacić zasobami naturalnymi. (...) Zamiast tego są amerykańskie inwestycje. Według Trumpa te inwestycje oznaczają już pewien stopień ochrony dla Ukrainy - choćby bez gwarancji bezpieczeństwa”.
Komentator "Sueddeutsche Zeitung" pisze: "Trump i Zełenski zdołali odłożyć na bok swoje niekoniecznie przyjazne uczucia do siebie nawzajem, aby robić interesy polityczne (…) Negocjacje w sprawie umowy ciągnęły się miesiącami, były trudne i kilkakrotnie groziły niepowodzeniem. Ale teraz umowa została podpisana. Dla Zełenskiego oznacza to, iż to on - a nie Putin - zawarł z Trumpem solidną umowę. Dopiero okaże się, ile jest to warte w świetle zmienności prezydenta USA. Ale być może Trump w pewnym momencie zda sobie sprawę, iż rosyjski dyktator tylko mówi i opóźnia, podczas gdy człowiek z Kijowa w spodniach bojówkach faktycznie działa".
W gazecie regionalnej "Saarbrücker Zeitung" czytamy: "Zełenski dał USA bodziec do angażowania się na rzecz przyszłości Ukrainy. Nadzieja, iż Trump zaangażuje się teraz w wyzwolenie okupowanych terytoriów, wydaje się naiwna. Tym bardziej, iż Władimir Putin również zwrócił się do swojego wielbiciela w Białym Domu z propozycją, aby wspólnie eksploatować surowce na okupowanych przez Rosję obszarach wschodniej Ukrainy. Trump kieruje się własnym interesem, a nie zasadami moralnymi, dlatego nikt nie powinien być zaskoczony, jeżeli ostatecznie sięgnie po lepszą ofertę.
Dziennik "Südkurier" ocenia z kolei: "Zawarcie umowy surowcowej z USA jest uznawane przez Ukrainę za sukces. Komentarze z Kijowa brzmią jednak jak zaklinanie rzeczywistości. Ukraina nie negocjowała z Waszyngtonem na równych prawach. Raczej prezydent USA Donald Trump mocno naciskał, aby zabezpieczyć dostawy surowców do swojego kraju. To nie idea partnerstwa była siłą napędową działań Trumpa, ale raczej siła silniejszego, który chce dla siebie jak najlepiej, nie dając wiele w zamian. Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, aby ta mogła bronić się przed rosyjskim agresorem? Nie ma szans. Jasne zobowiązania dotyczące dostaw broni? Też ani śladu. Trump działa w kowbojskich butach z ostrogami. Jedno jest pewne: Wiarygodnych partnerów Kijów ma tylko w Europie".