- Nie jesteśmy gotowi na to, co nas czeka za cztery-pięć lat - powiedział w ubiegłym tygodniu sekretarz generalny NATO. Mark Rutte dodał, iż "to, co dzieje się w Ukrainie, może wydarzyć się również u nas". - Niestety trzeba się z tym zgodzić - ocenił w programie "Newsroom WP" analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Wojciech Lorenz. Według niego, szczególnie niekorzystna z punktu widzenia Zachodu byłaby sytuacja, w której doszłoby do zawieszenia broni w Ukrainie. Lorenz przestrzegł, iż dla Rosji byłby to czas na odbudowanie potencjału militarnego. Jego zdaniem Moskwa byłaby w stanie to zrobić w ciągu 4-5 lat. Gość WP podkreślił, iż w odpowiedzi również Europa powinna gwałtownie wzmocnić swój potencjał militarny, "aby za kilka lat nie doszło do sytuacji, iż u granic NATO mamy potężne rosyjskie siły zbrojne, a Sojusz nie będzie mógł w wiarygodny sposób pokazać, iż jest w stanie obronić swoje terytorium". Według niego miałoby to "potężne negatywne konsekwencje", bo "mogłoby doprowadzić Rosję do agresji na państwa NATO”, a przez to "podważyć wiarygodność amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa".